Ojciec Świątek zareagował błyskawicznie. "Od razu ucinam ten wątek"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Iga Świątek
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Iga Świątek

- Córka nie gra lepiej z Rosjanką, a słabiej z Amerykanką - podkreśla Tomasz, ojciec Igi Świątek. Były olimpijczyk czeka na wypracowanie przez WTA właściwych rozwiązań ws. reprezentantek Rosji i Białorusi.

W tym artykule dowiesz się o:

A zanim to nastąpi Iga tak samo przygotowuje się do spotkań - niezależnie od tego, z kim zagra. I to przynosi rewelacyjny skutek w postaci 23 zwycięstw z rzędu. Gdzie jest "sufit" reprezentantki Polski? Według jej ojca, nie widać go na horyzoncie.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Dlaczego właśnie teraz zdecydował się pan przylecieć na turniej córki? Widać, że pańska obecność była dla niej niezwykle istotna.


Tomasz Świątek, ojciec Igi
: To nie był pierwszy raz, bo kibicowałem Idze choćby w Ostrawie czy w zeszłym roku w Guadalajarze. Kiedy wybuchła pandemia koronawirusa, obowiązywały spore ograniczenia. Ważniejsi byli trenerzy niż ja, jako rodzic Igi. Gdyby nie COVID-19, na pewno bywałbym na turniejach częściej.

[b]ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szalała na wakacjach. I to jak!

[/b]
Czy w Stuttgarcie spełniał pan rolę kogoś w rodzaju trenera?

Od razu ucinam ten wątek - pojechałem wyłącznie jako rodzic. Nie zastępuje żadnego z trenerów. Taki układ był wcześniej ustalony. Trener Tomasz Wiktorowski i psycholog sportowa Daria Abramowicz zostali w kraju, bo mieli swoje sprawy i obowiązki. To jest zupełnie normalne. Możemy jeździć na turnieje w różnej konfiguracji, nie zawsze musi być pełen skład. Zespół Igi ma świetnie wypracowaną komunikację, więc to działa również, gdy podróżują w niepełnym składzie.

Kiedy planuje pan znów być obecny?


Może na Rolandzie Garrosie? Ale nie nakręcajmy tego - moja obecność nie wpływa, ani dodatnie, ani ujemnie na wyniki Igi. Choć nie ukrywam, że z mojego punktu widzenia to zupełnie inne przeżycie niż śledzenie poczynań córki oglądając telewizję.

Co się wydarzyło w karierze Igi, że w ciągu zaledwie dwóch lat osiągnęła kosmiczny poziom swojego tenisa?


Iga uczy się w wielu aspektach - zarówno tenisowych, jak i mentalnych. Każdy z nich przynosi pozytywne skutki i każdy ma działać jak katalizator wzrostu formy. Obecnie Iga jest na wysokim poziomie...

...powiedzmy wprost - niezwykle wysokim. Progres, jaki zrobiła, jest olbrzymi. Zresztą znajduje się na szczycie rankingu WTA.


Pewne czynniki dobrze się poukładały. Iga wygrywała kolejne turnieje i była na fali wznoszącej. Wreszcie pojawił się dodatkowy bodziec w postaci numeru jeden w rankingu, po tym, jak Ashley Barty zrezygnowała z dalszej gry. Iga dostała skrzydeł i jeszcze mocniej uwierzyła w swoją siłę.

Gdzie jest "sufit" Igi?


Ona cały czas się rozwija i pracuje nad sobą. Wciąż udoskonala swój tenis i wytrzymałość. Ja "sufitu" nie widzę i uważam, że to jest pozytywne spostrzeżenie. Niech po prostu robi dalej swoją pracę i cieszy się nią. Życzmy jej tego, aby przede wszystkim czuła satysfakcję i spełnienie w tym, co robi, niezależnie od wyników.

Ma pan wpływ na psychiczną formę Igi? W jej przypadku jest niezwykle istotna.


Jako rodzic na pewno tak. Są sytuacje, w których ojciec pomaga bardziej niż trenerzy, a na pewno inaczej. Wystarczy zwykła rozmowa. Trzeba pamiętać, że Iga nie jest robotem do wygrywania - ma swoje lepsze i gorsze dni. Ma też pełne prawo do tego, aby czuć się lepiej bądź gorzej.

Nawet w Stuttgarcie widziałem, że jej samopoczucie w zależności od dnia mocno się od siebie różniło. Wygrywała gładko, ale na przykład w półfinale z Rosjanką wynik wisiał na włosku. To faktycznie był dzień, kiedy Iga nie czuła się w stu procentach komfortowo. Ktoś, kto nie zna się na sporcie, może powiedzieć, że Iga następnego dnia łatwo poradziła sobie w finale z Białorusinką, ale prawda jest taka, że w niedzielę córka po prostu czuła się inaczej, mogła w odmienny sposób podejść do tego meczu. Trzygodzinne sobotnie spotkanie, przy jej przygotowaniu fizycznym, nie zrobiło jej specjalnej krzywdy. Szczególnie, że córce natychmiast pomógł Maciej Ryszczuk, jej fizjoterapeuta. Po prostu - na Igę należy patrzeć, jak na człowieka - nie maszynę.

Iga na swoim koncie ma 23 zwycięstwa z rzędu. Nadal będzie pobijać rekord Polski?


Trudno powiedzieć, jasne, że osobiście życzę jej jak najlepiej i cieszy mnie każdy kolejny sukces. Jednak nie jest tak, że Iga ściga się z rekordami. Nie ma zamysłu rywalizowania z byłymi gwiazdami tenisa. Iga przygotowuje się do konkretnych meczów i stara się podchodzić do nich indywidualnie oraz w pełni profesjonalnie.

Miał znaczenie fakt, że w półfinale i finale mierzyła się z reprezentantkami konkretnych krajów - Rosji i Białorusi?

Nie, w podchodzeniu do meczów nie ma kalkulacji i spekulowania. Każda z zawodniczek stara się wygrać i to jest cała filozofia. Iga nie gra lepiej z Rosjanką, a słabiej z Amerykanką. Stara się za każdym razem grać na takim samym wysokim poziomie. Inna sprawa, że są zawodniczki wygodniejsze i mniej wygodne, ale to nie zależy od kraju, który reprezentują.

Jednak obrazek, kiedy Iga gra z Rosjanką, a na jej czapce widnieje flaga Ukrainy, jest wymowny.


Tak, moglibyśmy długo rozmawiać o stanowisku WTA wobec reprezentantów Rosji i Białorusi, w środowisku tenisowym widać w końcu zarówno głosy za, jak i przeciw. Ja mogę tylko mieć nadzieję, że ciało zarządcze kobiecego tenisa wypracuje dobre rozwiązania. Ja jestem oczywiście przeciwny wojnie i wspieram Ukraińców. Dzieje się im olbrzymia krzywda.

Z drugiej strony poszczególne zawodniczki i poszczególni zawodnicy nie są bezpośrednio odpowiedzialni za to, co robi rosyjski rząd, ale wciąż reprezentują swój kraj, choć od jakiegoś czasu bez flagi i innych elementów narodowościowych. Mnie jako jednemu z organizatorów turnieju w Warszawie trudno zabierać ostateczny głos, bo nie jestem do tego upoważniony. To WTA musi się określić, jaką drogę ostatecznie wybierze.

Świątek rusza w drogę po 1000 punktów! Szansa na polski pojedynek w I rundzie >>
Świetne wieści dla Igi Świątek. Jest nowy ranking WTA! >>

Źródło artykułu: