Stefanos Tsitsipas przybył do Miami po występie w turnieju w Acapulco, gdzie doszedł do finału, w którym przegrał 4:6, 6:7(3) z Alexandrem Zverevem. - Nie spodziewałem się, że zagram w finale i nie myślałem o tym, przystępując do turnieju. To, że tego dokonałem, bardzo poprawia mój stan psychiczny - przyznał podczas konferencji prasowej, cytowany przez atptour.com.
Choć Grek jest piątym tenisistą świata i ma już w dorobku triumf w ATP Finals (w 2019 roku), nigdy nie zdobył tytułu rangi ATP Masters 1000. W Miami pod nieobecność wielu gwiazd (m.in. Novaka Djokovicia, Rafaela Nadala, Dominika Thiema i Rogera Federera) jest w gronie głównych kandydatów do zwycięstwa.
- To okazja, nie będę kłamał - podkreślił. - Ale jest wielu dobrych tenisistów spoza czołowej "piątki" rankingu, którzy potrafią świetnie grać w tenisa. Dlatego nie uważam siebie za faworyta. Lubię przystępować do turnieju z niskimi oczekiwaniami i budować sobie drogę.
ZOBACZ WIDEO: Koszykówka. Marcin Gortat szczerze o imprezach w Los Angeles. "Jest to część NBA i bycia sportowcem"
- Gdybym zdobył tytuł Masters 1000, byłbym podekscytowany - kontynuował. - Jeszcze to mi się nie udało, ale czuję, że jestem naprawdę blisko. Bardzo tego chcę. To pragnienie jest we mnie od zawsze. Ciągle staram się być coraz lepszy i myślę, że to pomoże mi dojść do etapu, kiedy będę wygrywał takie turnieje.
W drabince Miami Open Tsitsipas został rozstawiony z numerem drugim i w I rundzie miał wolny los. Rywalizację rozpocznie w sobotę od meczu z Damirem Dzumhurem. Następnie na jego drodze do ewentualnego finału mogą stanąć Kei Nishikori, Alex de Minaur, Denis Shapovalov czy Andriej Rublow.
- Mam dość trudną drabinkę. Czekają mnie mecze, podczas których będę musiał naprawdę ciężko walczyć i dawać z siebie wszystko - ocenił 22-latek z Aten.
ATP Miami: Fernando Verdasco wrócił po pół roku. Dramatyczne chwile na korcie Jacka Drapera