We wtorek oficjalnie ogłoszono, że Nowy Jork będzie gospodarzem dwóch dużych imprez tenisowych. Najpierw panie i panowie zagrają w ramach Western & Southern Open (zawodów przeniesionych z Cincinnati), a następnie odbędzie wielkoszlemowy US Open 2020 (31 sierpnia - 13 września).
Organizacja zawodów tenisowych w dobie pandemii COVID-19 będzie prawdziwym wyzwaniem. - Po konsultacjach z ekspertami jesteśmy przekonani, że mamy plan, który jest bezpieczny, opłacalny i właściwy dla naszego sportu. To historyczne przedsięwzięcie zapewni niesamowity impuls dla całego przemysłu tenisowego i społeczności, tak potrzebny w tych trudnych czasach - mówi prezydent USTA, Patrick Galbraith, w środowej informacji przesłanej do mediów.
Bez kibiców, bez dziennikarzy
Władze stanu Nowy Jork dały zielone światło na organizację dwóch turniejów bez udziału publiczności. Podczas pandemii COVID-19 na obiektach Billie Jean King National Tennis Center funkcjonował tymczasowy szpital i punkt wydawania posiłków. Po ich odbiorze od lokalnych władz, USTA dokonała dezynfekcji, aby korty mogły jak najszybciej służyć tenisistom.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowita metamorfoza byłej pływaczki. Internauci są zachwyceni
Na organizację Western & Southern Open i US Open władze amerykańskiej federacji przeznaczą 60 mln dolarów (na pule nagród, hotele, a 6,6 mln dolarów trafi do singlistów i deblistów, którzy w wyniku zmian stracą szansę na występ w turnieju). Bezpieczeństwo uczestników będzie oczywiście najwyższym priorytetem, dlatego liczba osób działających przy turniejach będzie ograniczona. Organizatorzy ogłosili, że przedstawiciele mediów nie będą pracować bezpośrednio przy zawodach.
Wielkie zmiany w Nowym Jorku, dzika karta dobrem pożądanym
W głównej drabince zawodów Western & Southern Open (22-28 sierpnia) znajdzie się po 56 tenisistek i tenisistów. Odbędą się również eliminacje singla (20-21 sierpnia), w których weźmie udział 48 pań i panów. W turnieju gry podwójnej znajdzie się natomiast miejsce dla 32 zawodniczek i zawodników.
US Open 2020 odbędzie się bez eliminacji singla, turnieju juniorów i miksta. W głównej drabince (31 sierpnia - 13 września) wystąpi po 128 tenisistek i tenisistów. 120 pań i panów dostanie się do turnieju na bazie pozycji w rankingu ATP i WTA. Z Polaków mogą na tym skorzystać Kamil Majchrzak i Katarzyna Kawa. Po osiem miejsc zostanie przeznaczonych dla zawodników z dzikimi kartami, dlatego ich rola w Nowym Jorku znacznie wzrośnie w tym roku. Ponadto USTA zdecydowała się zredukować drabinkę gry podwójnej do 32. O wejściu do turnieju będzie decydował wyłącznie ranking deblowy.
Podróże i hotele
W ostatnich tygodniach pojawiały się w mediach informacje, że USTA zamierza sprowadzać graczy czarterowymi lotami. W środę ogłoszono, że uczestnicy sami będą musieli dotrzeć do Nowego Jorku. To stwierdzenie może budzić kontrowersje, ponieważ w wielu krajach sytuacja związana z pandemią COVID-19 nie została na tyle opanowana, aby móc swobodnie latać. Wszystko jednak może się zmienić na przestrzeni najbliższych dwóch miesięcy.
Władze USA nie będą stwarzać uczestnikom żadnych problemów podczas przekraczania granicy. Procedury związane z testowaniem na obecność koronawirusa zostaną uruchomione dopiero w hotelu. To tutaj tenisiści i ich sztaby zostaną sprawdzeni. Aktualnie zalecane jest, aby testy były wykonywane 1-2 razy w tygodniu. W przypadku wykrycia zakażenia gracz lub członek jego zespołu zostanie natychmiast odizolowany.
Co z tymi sztabami?
Tenisiści będą mogli korzystać z dwóch pokoi hotelowych, przy czym jeden będzie w pełni opłacany przez amerykańską federację. W hotelu do dyspozycji graczy będą siłownie czy pokoje do regeneracji. Zawodnicy będą mogli również wynająć domki, ale poza Manhattanem i we własnym zakresie.
Media informowały, że USTA ma doprowadzić do redukcji członków sztabu do jednej osoby. To nie podobało się wielu czołowym graczom, którzy korzystają z rozbudowanych zespołów. Z tego powodu wielu z nich chciało zrezygnować z przyjazdu do Nowego Jorku. W szczegółowych planach ujawnionych przez Amerykanów nie pojawiła się jednak taka informacja.
Szef USTA o US Open
Brad Gilbert obawia się o Rogera Federera