2019 rok okazał się przełomowy dla Ashleigh Barty. Australijka wygrała wielkoszlemowego Rolanda Garrosa oraz WTA Finals. Zakończyła sezon jako liderka światowej klasyfikacji i tylko przegrany finał Pucharu Federacji w Perth pozostawił pewien niedosyt. Tenisistka z Ipswich bardzo chce dobrze wejść w 2020 rok, dlatego liczy na udane starty w styczniowych turniejach w Brisbane, Adelajdzie i Melbourne.
- Nie mogę się doczekać, aby znów zagrać przed australijską publicznością. Wyjść na kort i dać z siebie wszystko. Im więcej mogę zagrać w Australii tym lepiej. Uwielbiam występować przed australijskimi kibicami. To dla nas wielka okazja, że możemy przez pierwszy miesiąc roku rywalizować u siebie - powiedziała Barty w rozmowie dla WTA.
Australijka nie przejmuje się tym, że 20 stycznia rozpocznie się pierwszy wielkoszlemowy turniej sezonu i chce wziąć udział w imprezach WTA Premier w Brisbane i Adelajdzie. Dopiero potem poleci do Melbourne, gdzie w zeszłym roku osiągnęła ćwierćfinał. Ostatnią rodzimą mistrzynią Australian Open była w 1976 roku Christine O'Neil, ale "Ash" bardzo chce zakończyć posuchę. - Mogę obiecać, że wyjdę na kort i dam z siebie wszystko, a potem cokolwiek się stanie, to się wydarzy - zakończyła obecna numer jeden kobiecego tenisa.
Zobacz także:
Iga Świątek przygotowuje się do sezonu 2020
Karolina Woźniacka rozegra pożegnalny mecz w Kopenhadze
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił