W swoim pierwszym sezonie w WTA Tour Iga Świątek radzi sobie znakomicie. Aktualnie jest notowana na 55. pozycji w rankingu, w każdym turnieju rozgrywa po kilka spotkań. Pnie się ciągle w górę, po tym tygodniu może być już w Top 50.
Tomasz Świątek, tata tenisistki, jest dobrej myśli. - Jej ciało, i psychika są w tej chwili w dobrym miejscu. Tenis, proszę pamiętać, to ciągłe wzloty i upadki. Tego trzeba się uczyć i do tego trzeba się przyzwyczaić. Dlatego tak jak porażka na Wimbledonie nie zmieniła mojego spojrzenia, tak teraz nie chciałbym, by po kilku wygranych nagle wszyscy uważali, że stało się nie wiadomo co. Cieszę się z sukcesów, lecz do wykonania jest praca, która ma nas zaprowadzić jeszcze dalej. I w tej najbliższej, i trochę bardziej odległej przyszłości - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Czytaj też:
-> Roger Federer po miesiącu wrócił do rozgrywek. "Miło jest zacząć od wygranej"
-> Novak Djoković rozegrał pierwszy mecz od czterech tygodni. "Cieszę się, że od razu jestem testowany"
Choć Idze Świątek w USA nie towarzyszy najbliższa rodzina, nie jest tam sama. Wszystko dokładnie zostało zaplanowane. - Podzieliliśmy wyjazd na dwa etapy. Na pierwszy oprócz głównego szkoleniowca Piotra Sierzputowskiego pojechała psycholog Daria Abramowicz. Chodziło o to, by mentalnie dobrze zaaklimatyzować się w Ameryce. W Cincinnati otoczenie się zmieniło: Piotrek oczywiście jest wszędzie, bo on musi koordynować całość, ale Daria wróciła do kraju, a na miejscu są trener przygotowania fizycznego Jolanta Rusin-Krzepota i fizjoterapeuta Mateusz Żylik. Będą pomagać na ostatniej prostej przed US Open i robić wszystko, by jak najlepiej przygotować ciało i organizm do występu w Nowym Jorku - wyjaśnił ojciec najlepszej polskiej tenisistki.
Na razie Iga Świątek dobrze odnajduje się w tym, co się dzieje. To pozytywny prognostyk, bo właśnie tak wygląda życie w tourze. Z jednej strony trudno popaść w monotonię, bo ciągle zmienia się miejsca wraz z kolejnymi turniejami. Z drugiej strony co roku kalendarz wygląda bardzo podobnie.
W wirtualnym rankingu Świątek jest już 50. na świecie. - I dla niej, i dla mnie ta liczba w tej chwili nie jest specjalnie istotna. Pięćdziesiątka? Granica jak granica. Są po niej kolejne i kolejne. Zawsze można zrobić coś lepiej. Trzeba dążyć do granicy ostatecznej, czyli do pierwszej pozycji w rankingu WTA. Dopiero po niej można powiedzieć, że stało się coś bardzo ważnego. Bo dalej, jeśli chodzi o ten punkt, sportowo nie ma nic więcej. A dziś, powtarzam, do zrobienia jest i zostało jeszcze bardzo dużo - zakończył Tomasz Świątek.
ZOBACZ WIDEO Atromitos faworytem przed spotkaniem rewanżowym? "W Atenach warunki będą im sprzyjać"