Po niedzielnym finale oczekiwania były tak wielkie, jak siedem lat po ich pięciosetowej batalii. Wówczas skończyli po pięciu godzinach i 53 minutach, a na ceremonii dekoracji z powodu kurczy nie byli w stanie ustać w miejscu. Tym razem w tenisa na wielkim poziomie zagrał na Rod Laver Arena tylko Novak Djoković. Serb zdominował Rafaela Nadala, który zaprezentował się znacznie poniżej oczekiwań. Hiszpan często spóźniał i popełniał dużo niewymuszonych błędów.
Zanim Nadal zdołał choć trochę złapać właściwy dla siebie rytm, przegrywał już 0:3. Hiszpan popełnił za dużo niewymuszonych błędów i bez walki oddał serwis w drugim gemie. Djoković był jak skała. W wymianach spokojnie przebijał każdą piłkę, bardzo dobrze operował bekhendem i returnem, a do tego popełnił zaledwie trzy błędy w pierwszym secie przy 12 kończących uderzeniach. Jego przeciwnik pomylił się 11-krotnie i miał tylko sześć piłek wygranych bezpośrednio. W takich okolicznościach lider rankingu ATP zamknął partię otwarcia przy pierwszej okazji w dziewiątym gemie.
Początek drugiej odsłony był bardziej wyrównany i mógł zapowiadać więcej emocji. Tymczasem przy stanie po 2 Nadala znów zaczął zawodzić forhend, czego efektem były niewymuszone błędy. Gdy przy break poincie obaj spotkali się przy siatce, Serb wygrał bitwę, zmuszając przeciwnika do błędu i zdobył przełamanie. Dopiero w szóstym gemie Rafa doprowadził przy serwisie "Nole" do stanu równowagi. Break pointa jednak nie uzyskał, ponieważ uniemożliwił mu to zawodny forhend. Po chwili Djoković znów przejął inicjatywę i miał kolejne szanse. Nadal znów łatwo oddał podanie, a po zmianie stron numer jeden męskiego tenisa błyskawicznie zamknął seta wynikiem 6:2. Seta, w którym miał 11 wygrywających zagrań i tylko 1 błąd własny.
W trzeciej odsłonie lider rankingu ATP grał bardzo swobodnie i cierpliwie wyczekiwał swoich szans. Przy stanie po 1 wypracował dwa break pointy i rozegrał akcję, którą Nadal zwieńczył błędem przy siatce. Następnie tenisista z Belgradu pozwolił sobie na moment słabości w szóstym gemie i podarował rywalowi okazje na powrotne przełamanie. Hiszpan zaryzykował i wpakował bekhend w siatkę. To był jedyny break point Rafy w całym pojedynku. Potem Serb już się pilnował i pewnie zmierzał do szczęśliwego zakończenia. Po dwóch godzinach i czterech minutach wygrał ostatecznie 6:3, 6:2, 6:3.
Numer jeden męskiego tenisa rozegrał doskonały mecz. Posłał osiem asów, skończył 34 piłki i miał tylko dziewięć niewymuszonych błędów. Imponował zarówno przy własnym podaniu, jak i na returnie. Z kolei wicelider rankingu ATP zanotował trzy asy i dwa podwójne błędy. Nadal zakończył mecz "na minusie", bowiem miał 21 wygrywających uderzeń i 28 pomyłek. Do tego aż pięciokrotnie stracił serwis, a sam nie wypracował żadnego przełamania.
Było to ich 53. spotkanie w tourze i zarazem 25. w finale zawodów głównego cyklu. Djoković poprawił bilans ich rywalizacji na 28-25. Na kortach twardych wygrał już 19. raz i jak dotychczas doznał z Hiszpanem tylko siedmiu porażek. Nadal jest od Serba lepszy tylko na swojej ukochanej mączce (16-7), a na nawierzchni trawiastej obaj zwyciężyli po dwa razy.
Djoković po raz siódmy w karierze wygrał Australian Open i ustanowił pod tym względem męski rekord wszech czasów. Wcześniej był najlepszy w Melbourne w 2008, 2011, 2012, 2013, 2015 i 2016 roku. To jego 15. tytuł wielkoszlemowy i 73. w głównym cyklu. Więcej w tej pierwszej kategorii mają tylko Rafael Nadal (17) i Roger Federer (20), którego Serb chce zdystansować. Hiszpan chciał zostać pierwszym tenisistą w Erze Open, który dwukrotnie wygra każdy turniej Wielkiego Szlema. Teraz taką szansę będzie miał Djoković na przełomie maja i czerwca w Paryżu.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 60,5 mln dolarów australijskich
niedziela, 27 stycznia
finał gry pojedynczej mężczyzn:
Novak Djoković (Serbia, 1) - Rafael Nadal (Hiszpania, 2) 6:3, 6:2, 6:3
Program i wyniki turnieju mężczyzn
ZOBACZ WIDEO Chorągiewka przerwała mecz! Niecodzienna sytuacja w spotkaniu Manchesteru City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Z tego finału warto zapamiętać przede wszystkim piłkarską główkę Novaka tuż przed wygraną piłką mistrzowską oraz uśmiechniętego, a wręcz roześmianego Ivana Lendla Czytaj całość