Pierwszy dzień turnieju Warsaw Open 2009 upłynął w pod znakiem rezygnacji kolejnej "gwiazdy" - Dunki o polskich korzeniach, Caroliny Woźniacki, a także powrotu na korty, po dziewięciu miesiącach przerwy, Marii Szarapowej. Masza wygrała prawie trzygodzinny pojedynek z Włoszką Tathianą Garbin i być może spotka się w ćwierćfinale z Martą Domachowską. Warszawska tenisistka odprawiła bowiem z kwitkiem reprezentantkę Uzbekistanu Akguł Amanmuradową. A co sądzą zawodniczki o turnieju i swoich występach?
Agnieszka Radwańska (wycofała się w niedzielę z powodu kontuzji pleców): Chciałabym rozwiać wszystkie spekulacje. Musiałam zrezygnować z gry ponieważ jeszcze na turnieju w Madrycie nabawiłam się kontuzji pleców i od tego czasu mój stan wcale się nie poprawił. Jak oceniam organizację turnieju? Mogę porównać to co było wcześniej na Warszawiance i przyznaję, że tamten obiekt bardziej mi się podobał. Zresztą, na temat organizacji nie chcę się szerzej wypowiadać. Jeszcze raz powtórzę - chciałam zagrać w jedynym polskim dużym turnieju. Kontuzja mi nie pozwoliła, a jakieś inne rozmowy, nawet jeśli były, nie miały wpływu na mój start. Teraz, do środy, będę w Warszawie, a potem wyjeżdżam do Paryża. Faworyci? Bardzo bym chciała, żeby wygrała Ula, tym bardziej, że jak na pulę nagród (600 tys. dolarów) Warsaw Open nie ma najsilniejszej obsady i Polki mogą skorzystać z okazji, by wygrać kilka spotkań.
Marta Domachowska: Jestem bardzo zadowolona z pierwszego zwycięstwa. Wbrew pozorom pojedynek nie był dla mnie łatwy, a w poszczególnych gemach trwała zacięta walka. Moja przeciwniczka bardzo dobrze serwowała, na szczęście mój return był dziś całkiem dobry, co pozwoliło mi wygrać mecz. Cały czas konsultowałam się z trenerem i oboje jesteśmy z dzisiejszego występu zadowoleni. Muszę powiedzieć, że bardzo lubię grać przed warszawską publicznością i dziś też czułam się na kortach Legii bardzo dobrze. Jeśli chodzi o następne rywalki, to pamiętam mój przegrany mecz z Szarapową, ale nie rozmawiałam z nią od tamtego czasu, bo przyznam, że się za bardzo nie lubimy. Ten turniej dla większości zawodniczek jest przetarciem przed Rolland Garros, ale ja mam problem. Z moją pozycją w rankingu nie załapałam się do turnieju głównego i prawdopodobnie będę rozstawiona w eliminacjach z numerem jeden. Jeśli do wtorku nikt się nie wycofa z turnieju głównego, zrezygnuję z gry w singlu i zagram na Rolland Garros tylko w deblu. Warszawski turniej będzie w tym wypadku ważniejszy.
Caroline Wozniacki (wycofała się z turnieju w poniedziałek z powodu bólu pleców): Niestety dziś lekarz turniejowy powiedział mi, że jeśli chcę wystartować w Paryżu, to nie mogę grać w Warszawie. Wszystko związane jest z kontuzją pleców, która już od dwóch tygodni bardzo mi przeszkadza. Na finał w Madrycie jeszcze jakoś się zmobilizowałam, ale teraz już nie dam rady. Szkoda mi, bo czuję się w Warszawie świetnie i wiem, że mam tu wielu kibiców, a dopingować miała mnie też babcia, która specjalnie po to przyjechała. Cóż, obiecuję, że za rok przyjadę i wtedy na pewno zagram. Oczywiście nie wyjeżdżam od razu z Warszawy, będę dopingowała Polki, które bardzo dobrze znam i mam nadzieję, że Ula albo Marta zajdą naprawdę wysoko.
Aleksandra Wozniak: Miałam nadzieję, że warszawski turniej będzie dobrym przygotowaniem przed startem na Roland Garros, tym bardziej, że wystartowałam po pięciotygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją ramienia. Duża liczba urazów zawodniczek z czołówki to wynik nowych, nałożonych przez WTA, obowiązków. Kalendarz dla najlepszych zrobił się "ciasny" i musimy bardzo dużo grać. Do tego dochodzą treningi, a ja trenuję nawet siedem godzin dziennie. To wszystko razem powoduje, że dziewczyny nie dają rady. Jestem trochę rozczarowana porażką, ale Niemka grała naprawdę dobrze, a ja robiłam za dużo prostych błędów. W takim meczu, jak dziś, trudno już odwrócić jego losy. Nie udało się - trudno. Mimo to cieszę się, że mogłam po raz pierwszy zobaczyć Warszawę, która bardzo mi się podoba. Słyszałam, że w ostatnich latach wypiękniała (śmiech). Mogłam też odwiedzić moją rodzinę w Rawie Mazowieckiej i z tego też się cieszę. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz przyjadę do Polski.
Maria Szarapowa: Ten pierwszy, oficjalny pojedynek był dużo trudniejszy niż się spodziewałam, ale teraz z każdym meczem powinno być coraz lepiej. Kiedy będę w optymalnej formie? Nie wiem, czasami jest tak, że gram słabo i wygrywam, a czasami odwrotnie. Na razie bardzo mi brakuje oficjalnych spotkań, w których jest sędzia i prawdziwa walka. Sparingi, nawet z najlepszymi, nie zapewnią atmosfery zawodów, a ja wciąż chcę wygrywać. Czasami, jak dzisiaj, nawet aż za bardzo, co powoduje, że moje zagrania nie są precyzyjne, a trener musi mnie hamować. Dzisiejszy mecz też powinnam wygrać dużo szybciej. Jak mi się podoba w Polsce? Nie miałam zbyt wiele czasu, ale zwiedziłam starówkę i byłam w paru restauracjach. Wasze jedzenie przypomina mi Rosję, więc czuję się tu bardzo dobrze.