- W meczu z Kiki musiałam zagrać dobrze. Było sporo długich wymian. Takie pojedynki na mączce są bolesne, do tego Kiki uwielbia na niej grać. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale nie sądziłam, że będzie aż tak trudno. W przerwie między gemami siedziałam na ławce i zastanawiałam się, czy jestem jeszcze w stanie poruszać nogami, gdyż starałam się odnaleźć w sobie jakieś pokłady energii po tych długich wymianach, w których ona zmuszała mnie do biegania. Gdy wraca się wówczas na kort, to naprawdę trzeba przygotować swoje ciało na kolejny wysiłek - powiedziała Petra Kvitova.
Czeszka wygrała trzysetowy maraton z Holenderką Kiki Bertens 7:6(6), 4:6, 6:3. - To wiele dla mnie znaczy. To mój czwarty tytuł w tym roku i jest to coś niesamowitego. Zwycięstwo na mączce w Madrycie jest szczególne, zwłaszcza gdy czyni się to trzeci raz. Coś musi wisieć w powietrzu - wyznała dwukrotna mistrzyni Wimbledonu. - Przyjechałam do Madrytu prosto po finale turnieju w Pradze i podczas tego tygodnia miałam tylko jeden dzień wolny. Muszę przyznać, że zaskoczyłam samą siebie, ponieważ mecze z Puig, Kontaveit i Karoliną [Pliskovą] były bardzo trudne pod względem mentalnym. Z tego powodu jestem z siebie bardzo dumna - dodała.
Ostatnie dokonania Kvitovej robią wrażenie, jeśli wspomni się o tym, że jeszcze rok temu tenisistka dochodziła do siebie po brutalnym ataku rabunkowym, do którego doszło w jej mieszkaniu w grudniu 2016 roku. Od powrotu na kort podczas Rolanda Garrosa 2017 reprezentantka naszych wschodnich sąsiadów wygrała pięć imprez głównego cyklu. - Każdy tytuł to zupełnie inna historia, ale to niewiarygodne, że wygrałam aż pięć turniejów. Rok 2011 był wspaniały, ale ten jest dla mnie bardziej wyjątkowy. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie siebie grającą w tenisa, a teraz mam na koncie pięć tytułów. To naprawdę brzmi jak sen.
Była wiceliderka rankingu WTA jest bardzo wdzięczna za wszystko, co zrobił dla niej trener Jiri Vanek i inni członkowie sztabu. - Mój team pozostał przy mnie w trudnej sytuacji. Byliśmy gotowi pracować razem w sezonie 2017, ale potem wydarzył się ten napad. Mimo tego ci ludzie pozostali przy mnie nawet wtedy, gdy nie byli pewni, czy jeszcze wrócę do tenisa. Nawet, jak nie idzie mi dobrze, to cały czas we mnie wierzą. Myślę, że Jiri [Vanek] wykonuje ze mną wspaniałą pracę, podobnie jak David [Vydra] pracuje nad moim przygotowaniem fizycznym - powiedziała Czeszka.
Po zwycięstwach w Pradze i Madrycie Kvitova automatycznie znalazła się w gronie faworytek do zwycięstwa w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie 2018. Co o tym sądzi sama zainteresowana? - Myślę, że to szaleństwo - przyznała ze śmiechem.
ZOBACZ WIDEO Wygrana na wagę wicemistrzostwa? AS Monaco lepsze od Saint-Etienne [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]