O tym, czy Roger Federer w tym roku zdecyduje się rywalizować na kortach ziemnych, spekulowano od początku rozgrywek. Sam Szwajcar ani nie potwierdzał, ani nie zaprzeczał, mówiąc, że "będzie musiał to przedyskutować wraz ze swoim sztabem".
Tymczasem wszystko jest już jasne. W sobotę, na konferencji prasowej po porażce 6:3, 3:6, 6:7(4) z Thanasim Kokkinakisem w II rundzie turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Miami, Szwajcar ogłosił, że w 2018 roku również opuści cały sezon gry na kortach ziemnych. - Zadecydowałem, że nie będzie występował na ceglanej mączce - powiedział. - W ostatnich tygodniach nie grałem dobrze i nie czułem się dobrze. Muszę rozgryźć, dlaczego tak się dzieje.
- Teraz potrzebuję przerwy. Muszę się odsunąć od tego wszystkiego i wrócić do pracy - stwierdził Szwajcar, który po sobotniej porażce straci pierwsze miejsce w klasyfikacji singlistów. W najnowszym notowaniu rankingu ATP (2 kwietnia) spadnie na drugą lokatę, a na szczyt powróci Rafael Nadal, którego zdystansował 19 lutego. - Dla mnie najważniejsze było to, aby powrócić na pierwsze miejsce. Zrobiłem to po turnieju w Rotterdamie. Utrzymanie najwyższej pozycji bądź ponowne jej odzyskanie nie jest dla mnie ważne - dodał Helwet.
Rezygnacja z występów na kortach ziemnych nakazuje zadać pytanie: czy jeszcze kiedykolwiek Federer zagra w Rolandzie Garrosie? Pod względem sukcesów paryski turniej jest jego najsłabszą imprezą wielkoszlemową. Wygrał ją "tylko" jeden raz, w 2009 roku po finale z Robinem Söderlingiem.
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Podobała mi się Polska. Trudno to wytłumaczyć
Ostatni raz na mączce w stolicy Francji Szwajcar zaprezentował się w sezonie 2015. Wówczas odpadł w ćwierćfinale, przegrywając z rodakiem Stanem Wawrinką, późniejszym triumfatorem. Z kolei ostatni pojedynek na korcie ziemnym w jakimkolwiek turnieju rozegrał w maju 2016 roku. W III rundzie imprezy w Rzymie przegrał z Dominikiem Thiemem.
Mając 36 lat, tenisista z Bazylei doskonale wie, że powinien oszczędzać swój organizm i musi wybierać priorytety. Nie jest nim Roland Garros, lecz rozpoczynający się cztery tygodnie później Wimbledon. W ubiegłym roku rezygnacja z występów na mączce dała spodziewany efekt. Federer na trawie grał genialnie i wygrał ukochany londyński turniej. W tym sezonie zapewne liczy na to samo.
A Roland Garros? Wiele wskazuje, że dla Szwajcara to już zamknięty rozdział.
To tylko zasłona dymna Czytaj całość