W sobotnim meczu II rundy turnieju ATP w Miami Roger Federer przegrał z Thanasim Kokkinakisem 6:3, 3:6, 6:7(4). - To rozczarowujące. Nie wiem dlaczego, ale mogłem osiągnąć zadowalającego poziomu. Czasami masz takie dni i mecze. Czasami też, mimo takich problemów, potrafisz wygrać. On był ode mnie lepszy, a ja przez cały pojedynek poszukiwałem właściwej drogi - mówił na konferencji prasowej.
Dla Szwajcara to druga porażka z rzędu. W ubiegłą niedzielę, w finale imprezy w Indian Wells, także po tie breaku trzeciego seta, uległ Juanowi Martinowi del Potro. - Nie czułem się dobrze i nie byłem w stanie "poczuć" piłki. W pierwszym secie i na początku drugiego byłem w stanie grać swój tenis. Potem, w drugiej partii, on miał swój dobry moment, który kosztował mnie całego seta, a być może i mecz - analizował.
Przegrana z aktualnie 175. w rankingu Kokkinakisem to dla Helweta 15. w karierze w głównym cyklu porażka z rywalem spoza czołowej "100" rankingu ATP. - Spodziewałem się, że trzeci set będzie trudny. Za każdym razem, kiedy miałem szanse, działo się coś złego. To dotyczyło decyzji podejmowanych przeze mnie, ale i przez niego. Zapłaciłem cenę za niewykorzystane okazje.
Sobotnia porażka oznacza, że Federer nie tylko nie obroni tytułu w Miami, ale i straci prowadzenie w rankingu ATP na rzecz Rafaela Nadala, którego zdystansował 19 lutego. - Po tak złym meczu zasłużyłem, aby stracić pozycję lidera rankingu - przyznał 36-latek z Bazylei. - Dla mnie najważniejsze było to, aby powrócić na pierwsze miejsce. Zrobiłem to po turnieju w Rotterdamie. Utrzymanie najwyższej pozycji bądź ponowne jej odzyskanie nie jest dla mnie ważne.
- Jestem optymistą, choć po tym meczu czuję się zawiedziony. Teraz potrzebuję przerwy. Muszę się odsunąć od tego wszystkiego i wrócić do pracy - dodał.
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Podobała mi się Polska. Trudno to wytłumaczyć