Florian Mayer i Richard Gasquet stworzyli znakomite widowisko, tenisiści poziomem usatysfakcjonowali zgromadzonych kibiców. Lepszy okazał się najwyżej rozstawiony Francuz, zwyciężając po dwóch tie-breakach.
Niemiec świetnie serwował przez cały mecz, ale musiał ostatecznie uznać wyższość przeciwnika. - Spodziewałem się, że to będzie najtrudniejsze spotkanie. Znam dobrze Richarda. Gdyby to był inny rywal, to może wszystko potoczyłoby się inaczej. Jestem rozczarowany, bo miałem swoje szanse, ale ich nie wykorzystałem. Jeśli tego nie robisz, to najpewniej w efekcie przegrywasz spotkanie - przyznał tenisista.
- Nigdy nie jest łatwo dojść do finału, ale w takim challengerze to sukces. Była tu świetna obsada, więc wcale nie było to łatwe. Gdyby ktoś przed turniejem powiedział mi, że osiągnę finał, wziąłbym to w ciemno - powiedział Mayer. Niemiec po drodze odprawił m.in. Jerzego Janowicza i Jürgena Zoppa.
Zawodnik, podobnie jak inni, nie mógł się nachwalić organizacji imprezy. - To znakomity turniej, jeden z najlepszych challengerów na świecie. Ze względu na niską temperaturę, jeśli nie było mnie na kortach, to przebywałem w hotelu. Byłem na players party i raz udało mi się pójść do kasyna. Miasta nie miałem okazji zwiedzać - wyjaśnił.
Mayer nie ma czasu na celebrację wyniku. Ze Szczecina przenosi się do Francji. - Mój następny występ to turniej ATP w Metz, później zagram jeszcze jeden challenger, tym razem w Rzymie. Mam niski ranking, czasami będę musiał grać kwalifikacje, ale to nie problem - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Zwycięski debiut Atletico Madryt! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Szczecin bedzie mial co wspominac , wyjatkowy final mu sie zdarzyl jak n Czytaj całość