Rafael Nadal po raz ostatni awansował do ćwierćfinału Wimbledonu w 2011 roku. W kolejnych sezonach odpadał sensacyjnie z takimi tenisistami jak Lukas Rosol, Steve Darcis, Nick Kyrgios i Dustin Brown. W poniedziałek do tego grona dołączył 34-letni reprezentant Luksemburga, Gilles Muller. 26. tenisista świata wygrał pasjonującą pięciosetówkę 6:3, 6:4, 3:6, 4:6, 15:13.
Po zakończeniu poniedziałkowego spotkaniu Nadal miał do siebie pretensje przede wszystkim o zmarnowane szanse z pierwszych dwóch setów. W odsłonie otwarcia nie wykorzystał break pointa przy stanie 2:2, natomiast w drugiej partii dwóch okazji w ósmym gemie. Po wspomnianych szansach momentalnie został przełamany.
- Gdy rywalizuje się z tenisistą, który nie pozwala na złapanie odpowiedniego rytmu uderzeń, zadanie jest jeszcze trudniejsze - powiedział Nadal. - Na początku spotkania miałem swoje szanse. W starciu z takimi zawodnikami nie można pozwalać sobie na wpadki. Zrobiłem to dwukrotnie - raz w pierwszym i raz w drugim secie. Kosztowało mnie to utratę dwóch partii.
W decydującej odsłonie sytuacja na korcie zmieniała się niczym w kalejdoskopie. Nadal obronił cztery meczbole, natomiast Muller pięć break pointów. Finalnie po niemal pięciu godzinach rywalizacji reprezentant Luksemburga zwyciężył 15-13.
- Przeciwko takiemu tenisiści powrót ze stanu 0-2 w setach jest niezwykle trudnym zadaniem. Spisałem się dobrze. Miałem swoje okazje w piątej partii, jednak on wypracował sobie ich zdecydowanie więcej. Może nieco bardziej zasłużył na zwycięstwo - dodał.
ZOBACZ WIDEO Ziobrowski: Słyszy się opinie, że siatkówka to gra dla "bab". A tu trzeba mieć charakter