Andre Begemann sięgnął w sobotę po tytuł w deblu wraz z Aleksandrem Burym, pokonując w finale w trzech setach Johana Brunströma i Andreasa Siljeströma. Nie było to jego pierwsze zwycięstwo w Pekao Szczecin Open.
- Pamiętam, że wygrałem tutaj swój pierwszy turniej tej rangi. Grałem wówczas ze swoim przyjacielem Martinem Emmrichem. Przed meczem pokazałem Aleksandrowi zdjęcie z tamtego roku i powiedziałem, że musimy zrobić teraz to samo. I zrobiliśmy - powiedział Niemiec.
Begemann i Bury zdają się być do siebie dobrze dopasowani. - Zagraliśmy dotychczas wspólnie dwa razy, wygraliśmy obydwa turnieje. Powracam do gry po kontuzji, nie mogłem grać przez wiele miesięcy. Początkowo miałem grać z Leanderem Paesem, ale po powrocie nie mogłem tego zrobić, stąd gramy z Aleksandrem - podkreślił.
Niemiec, podobnie jak większość zawodników, chętnie ponownie zawita do Szczecina. - Oczywiście, że wrócimy tu za rok. Świetnie jest znów widzieć tych ludzi, te zawody to doskonały przykład dla wszystkich innych challengerów. Powrót tutaj jest dla nas przyjemnością. Wolałbym grać w Pucharze Davisa, ale ten turniej jest bardzo dobrą inicjatywą i ma wielki potencjał aby zostać turniejem ATP. To znakomite miejsce. Można tu zdobyć 125 punktów, zagrać przy okazji w świetnym miejscu, z równie wspaniałymi ludźmi. To dlatego wracamy tutaj zamiast wybrać inne zawody - wyjaśnił Begemann.
W finale singla zagrają Niemiec Dustin Brown i Włoch Alessandro Giannessi. - Będę trzymać za mojego rodaka kciuki, ale nie zostaję osobiście na finał. W niedzielę udaję się do Sankt Petersburga na kolejny turniej. Życzę jak najlepiej obydwu, ale będę za Dustinem - zakończył deblista.
Dominika Pawlik i Kacper Kowalczyk ze Szczecina
ZOBACZ WIDEO: Triumfalny powrót Kerber do Puszczykowa. "Chcę się podzielić sukcesem"
(źródło TVP)
{"id":"","title":""}