Zwycięstwo w Rio de Janeiro spowodowało, że oczekiwania wobec Moniki Puig znacznie wzrosły. Hucznie powitana w swoim kraju 22-latka przez kilka dni musiała odstawić rakietę w kąt i skupić się na celebracji triumfu.
Pierwsza złota medalistka olimpijska w historii Portoryko spotkała się już z prezydentem kraju, jej imieniem nazwano jedną z ulic w San Juan, a sama Puig została zapewniona, że to ona będzie chorążym reprezentacji w kolejnych igrzyskach.
- Po takim sukcesie zawsze trudno jest powrócić do normalności. Ciąży na mnie ogromna presja, z którą wciąż nie potrafię do końca sobie poradzić, ale mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie z tym coraz lepiej - wyznała 35. rakieta świata.
- To dla mnie nowe wody, nowe terytorium, do którego będę musiała się przyzwyczaić. Kiedy wejdzie mi to w nawyk, poczuję się znacznie bardziej komfortowo - dodała.
Puig przegrała w dwóch setach z Saisai Zheng, która w Rio de Janeiro wyeliminowała Agnieszkę Radwańską. - Zagrała świetnie. Wystarczająco komplikowała moją sytuację swoimi zagraniami. A ja wciąż się uczę, wciąż dorastam i we wszystkim staram się znaleźć jakieś pozytywy - przyznała 22-latka z San Juan.