Ostatnie kilka miesięcy to okres wielkich wzlotów i trochę mniejszych upadków w karierze Belindy Bencić. W ciągu roku 19-latka z Flawil zdobyła pierwsze dwa tytuły seniorskie, a po finale w Sankt Petersburgu została pierwszą Szwajcarką w czołowej "10" rankingu WTA od czasu jej mentorki, Martiny Hingis.
- To było moje marzenie, by znaleźć się w Top 10, więc dlaczego powinnam odczuwać z tego powodu większą presję? Zawsze chciałam być w czołówce, grać na największych kortach, więc teraz pozostaje mi się tym napawać - wyjaśniła była siódma rakieta świata.
- Wydaje mi się, że wiele tenisistek, którym udało się to przede mną, miało problem nie tylko z narastającą presją, ale z tym, że zadowoliły się tym stanem rzeczy i przestały ciężko pracować. Nie chcę powtórzyć tego błędu - przyznała Szwajcarka.
Kontuzja pleców wykluczyła ją z gry na blisko trzy miesiące, a po powrocie 19-latka wciąż szuka swojej najlepszej dyspozycji. Po tym jak nie udało jej się obronić tytułu w Eastbourne, Szwajcarka spadła na 12. miejsce w rankingu WTA, ale jest pełna nadziei przed rozpoczynającym się Wimbledonem.
ZOBACZ WIDEO Olimpijska próba przed polskimi żeglarzami (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Uwielbiam ten turniej, to mój ulubiony Wielki Szlem i myślę, że właśnie ten będzie dla mnie udany - przyznała Bencić.
To tutaj, w wieku 16 lat Szwajcarka sięgnęła po tytuł wśród juniorek tracąc po drodze tylko dwa sety, a rok później znalazła się w III rundzie rozgrywek seniorskich.
- To moja ulubiona nawierzchnia, może dlatego, że gra na trawie wydaje mi się najbardziej naturalna. Zawsze kiedy Wimbledon się kończy, nie mogę się już doczekać kiedy znów na niej zagram - wyznała turniejowa "siódemka", która w pierwszym meczu zmierzy się z Cwetaną Pironkową.