Heather Watson: Ostatnio czterech ochroniarzy stanęło z bronią przy mojej torbie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / Heather Watson
Instagram / Heather Watson
zdjęcie autora artykułu

Heather Watson opowiada nie tylko o początkach swojej kariery i pomocy brytyjskiego związku tenisowego, ale również o systemie Hawk-Eye i wizytach trenerów na korcie. Brytyjka skomentowała także aferę z udziałem Marii Szarapowej.

WP SportoweFakty: Chciałabym zacząć od samego początku. Dlaczego wybrała pani właśnie tenis? Czy wcześniej trenowała pani również inne dyscypliny?

Heather Watson: Kiedy byłam młodsza, trenowałam wiele różnych dyscyplin sportu. Swoją przygodę z tenisem rozpoczęłam w dużej mierze dzięki moim rodzicom, ponieważ grali w miejscowym klubie tenisowym.

Młode tenisistki muszą się zmagać z wieloma problemami, jak chociażby brakiem pieniędzy. Jakie pani doświadczała kłopoty w młodości?

- Granie w tenisa nie jest łatwe, ponieważ sporo kosztuje. Otrzymałam jednak potrzebną pomoc od LTA [Brytyjskiego Związku Tenisowego - przyp. red.]. Miałam sponsorów. Bez nich nie udałoby mi się tyle osiągnąć.

Czy ludzie w Wielkiej Brytanii doceniają wszystkich tenisistów, czy raczej reszta jest w cieniu Andy'ego Murraya?

- Uważam, że brytyjskie media bardzo krytykują. Wszystko, co robimy, jest szeroko analizowane. Zwykle nie są to pozytywne rzeczy. Nawet jak Andy'emu idzie dobrze, i tak znajdą coś innego. Mam wrażenie, że brytyjskie media są szczególnie krytyczne.

Co pani czuje, gdy wychodzi na wielkie tenisowe areny? Czy mogłaby pani porównać pojedynek z Sereną Williams w ubiegłorocznym Wimbledonie do innych, mniej ważnych pojedynków.

- Tego meczu nie da się porównać z żadnym innym. Temu pojedynkowi towarzyszyła najlepsza atmosfera, jakiej doświadczyłam przez całą swoją karierę.

Czasami bardzo brakuje na korcie systemu sprawdzającego ślad. W poniedziałek przy piłce meczowej dla Kristyny Pliskovej sędzia wywołał aut, a pani wyraźnie chciała poprosić o Hawk-Eye, ale niestety w Katowicach nie ma takiej możliwości.

- Tak naprawdę było więcej takich sytuacji, kiedy naprawdę chciałam poprosić o sprawdzenie śladu. Gdyby Hawk-Eye był na każdym korcie, byłoby dużo łatwiej. Wiem, że zainstalowanie tego systemu jest drogie, ale wierzę w to, że czasem jeden punkt może zupełnie odmienić losy pojedynku. Gdybym wtedy wygrała tamtą piłkę, tablica pokazywałaby równowagę. Mecz jest jednak zakończony i już nic nie mogę z tym zrobić.

Tenisistki często korzystają z wizyt trenerów na korcie. Co pani o tym myśli. Czy powinno to zostać zakazane jak w ATP?

- Myślę, że zasada powinna być jednakowa. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni powinni albo mieć pozwolone, albo zabronione korzystanie z takiej pomocy. Nie jestem ani za, ani przeciw, ale sądzę, że powinna być jedna zasada dla wszystkich.

Jakiś czas temu zakończyła pani współpracę z Diego Veronellim, jednak wróciliście do siebie. Dlaczego?

- Tym razem wszystko wygląda zupełnie inaczej. Współpracujemy ze sobą przez około 10-15 tygodni. Moim drugim trenerem jest Pat Harrison. Wykonujemy wspólnie wiele pracy w tym sezonie.

W Australii w pani boksie siedziała Judy Murray. Jaka tak naprawdę jest mama Andy'ego Murraya?

- Judy jest bardzo spokojną i przede wszystkim pozytywną osobą. Zawsze dodaje mi energii.

Czy jest pani tutaj ze swoją mamą? Czy była zadowolona po zwycięstwie w Monterrey, które jej pani zadedykowała? -

Nie, jestem tutaj z moim tatą. A jeśli chodzi o moją mamę, była niesamowicie szczęśliwa. [nextpage]Kto jest pani wzorcem?

- Mój tata jest moim wielkim wzorcem. Przed tym, jak zaczęłam grać w tenisa, nigdy nikogo nie oglądałam.

Czy była pani wcześniej w Polsce? -

Nigdy, to dopiero mój pierwszy raz.

Skoro to pierwszy raz, to czy miała pani okazję zwiedzić trochę Katowice?

- Jeszcze nie miałam okazji zbyt wiele zobaczyć, ale ludzie są naprawdę mili. Muszę również dodać, że bardzo mi smakuje jedzenie. Jakie ma pani plany na obecny sezon?

- Skupiam się przede wszystkim na byciu regularną i prezentowaniu pozytywnego tenisa każdego tygodnia. W przeszłości miałam problemy właśnie z regularnością. Czy zamierza pani zagrać z którymś z braci Murrayów w grze mieszanej w czasie igrzysk olimpijskich?

- Nie wiem. Mam nadzieję, że będę mogła wystąpić, ale jeszcze nic mi nie wiadomo na ten temat.

Chciałabym zapytać o Marię Szarapową. Czy to możliwe, aby gwiazda tego formatu przeoczyła tak ważną sprawę?

- Nie wiem, co się wówczas wydarzyło, ale ktoś, kto gra przez tak długi okres, nie pomija takich rzeczy.

Pani życie zupełnie nie przypomina życia rówieśników. Czy kiedykolwiek myślała pani o tym, aby rzucić tenis?

- Zdecydowanie bym tego nie chciała. Każdy może wyjść i świetnie się bawić ze znajomymi, czy udać się na jakąś imprezę. Nie każdy jednak może osiągnąć sukces i mieć taką karierę. Nie zamieniłabym tego za żadne skarby świata. Nie mam co prawda tak dużo czasu na rozrywkę, jakbym chciała, ale mam przerwy od tenisa i wtedy wykorzystuję je najlepiej, jak mogę.

Czy przyjaźń między tenisistkami jest możliwa?

- Tak, zdarzają się takie sytuacje. Wiele tenisistek jest ze sobą naprawdę blisko. Nie wydaje mi się jednak, aby możliwe było posiadania najlepszej przyjaciółki. Niekiedy musisz z nimi rywalizować. Zwykła przyjaźń jest jednak możliwa.

Czy doświadczyła pani kiedyś jakiejś strasznej albo śmiesznej sytuacji na lotnisku?

- Na lotnisku? Niejeden raz! Ostatnio czterech ochroniarzy stanęło z bronią przy mojej torbie, gdy odeszłam 10 metrów dalej, żeby coś kupić. Przybiegłam do nich i powiedziałam, że to moje bagaże.

Rozmawiała Karolina Konstańczak 

Źródło artykułu: