Po dwóch i pół roku posuchy Wiktoria Azarenka znów wzniosła do góry trofeum, a wiele osób zaczęło się poważnie zastanawiać, czy to nie Białorusinka będzie jedną z głównych postaci zbliżającego się wielkimi krokami Australian Open. - Przypomina mi to nieco czytanie książki i przewracanie na kolejną stronę - powiedziała Azarenka. - Tamta część została już zakończona. Nie mogę się doczekać, aby przeczytać ciąg dalszy.
W ubiegłym sezonie dwukrotna triumfatorka imprez wielkoszlemowych często zmagała się z problemami zdrowotnymi. Po US Open zaledwie raz pojawiła się na korcie, jednak nie zdołała ukończyć pojedynku II rundy w Wuhanie przeciwko Johannie Koncie. Białorusinka zdecydowała się na przedwczesną przerwę i regenerowała ciało.
- Nie było takiego momentu, gdy mogłam powiedzieć, że czuję się dobrze i nic mi nie dolega. W ubiegłym sezonie wielokrotnie musiałam brać leki, co momentami doprowadzało mnie wręcz do szaleństwa. Nie reaguję zbyt dobrze na medykamenty.
- Cały czas zmagałam się z bólem i własnym strachem. Zadawałam sobie pytanie, czy znów zacznie mnie boleć? Nie chciałam ponownie przez to przechodzić. W pewnym momencie powiedziałam sobie "Dobrze, czas zwolnić i spróbować zmienić swoje życie".
Białorusinka wprowadziła wiele zmian w swoim życiu, które wpływają na nią bardzo pozytywnie. Jak sama przyznała, jest teraz zdecydowanie bardziej zorganizowana.
- W ubiegłym sezonie w moim życiu zaszło wiele zmian, więc potrzebowałam trochę czasu, aby wszystko sobie poukładać i przegrupować. Również dojrzeć do niektórych rzeczy i spróbować zrozumieć, jak zapanować nad wieloma sprawami. Obecnie przypominam nieco dziwaka. Jestem niesamowicie zorganizowana, na przykład układam torbę w określony sposób. Nigdy wcześniej taka nie byłam, a lekki nieład mi nie przeszkadzał.
- Po prostu się tym nie przejmowałam i rzucałam niektóre rzeczy w kąt. Mama często się na mnie złościła. Teraz jednak znalazłam sposób, który działa i przede wszystkim sprawia, że czuję się komfortowo i spokojnie - dodała.