Roger Federer ma już w dorobku występ w czterech igrzyskach olimpijskich. W debiucie, w 2000 roku w Sydney, zajął czwarte miejsce, przegrywając mecz o brązowy medal z Arnaudem Di Pascqualem. Cztery lata później w Atenach sensacyjnie odpadł w II rundzie z Tomasem Berdychem. W Pekinie w 2008 roku przegrał w ćwierćfinale z Jamesem Blakiem, ale na pocieszenie zdobył złoto w deblu wraz ze Stanem Wawrinką. Z kolei na poprzednich igrzyskach, w Londynie, doszedł do finału, w którym został rozbity przez Andy'ego Murraya.
Mimo że najbliżej singlowego złota był w Londynie, Federer uznał, że największą szansę na medal z najcenniejszego kruszcu zaprzepaścił w Atenach. - Jeśli mam być szczery, myślę, że największą szansę na złoto miałem w 2004 roku. Byłem wtedy numerem jeden na świecie, wygrałem trzy z czterech turniejów wielkoszlemowych, a w Atenach grałem jako najwyżej rozstawiony - mówił Szwajcar w rozmowie z BBC.
Przed przyszłorocznymi igrzyskami w Rio de Janeiro Helwet nie czuje się faworytem. - Faworytem do złota w Rio jest Djoković - przyznał, dodając: - Ja na pewno mam sporą szansę.
Federer odniósł się również do zmiany w jego sztabie. Po dwóch latach współpracy obóz bazylejczyka opuścił Stefan Edberg, a jego miejsce zajął Ivan Ljubicić. - On wciąż będzie odwiedzał mnie podczas występów w tourze, będzie oglądał moje mecze i, jeżeli będę tego chciał, będzie dawał mi wskazówki. Myślę, że to cudowne - powiedział o Edbergu.