Break point: 17 miesięcy w niebycie

Gdy 23 października 2013 roku skreczował w pojedynku z Marcelem Granollersem, nie przypuszczał, że na następny oficjalny mecz będzie musiał czekać blisko dwa lata. Ale pokonał przeciwności i wraca.

Końcówka 2013 roku to nie był udany czas dla Janko Tipsarevicia. Serb, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej znajdował się w Top 10 rankingu ATP i wprowadził reprezentację swojego kraju do finału Pucharu Davisa, przegrywał mecz za meczem. Sezon zakończył 23 października, kreczując w spotkaniu I rundy turnieju ATP World Tour 500 w Walencji po zaledwie 19 minutach pojedynku z Marcelem Granollersem.
[ad=rectangle]
Przyczyną słabej dyspozycji Serba był uraz pięty. Tenisista podjął leczenie w specjalistycznej klinice we Frankfurcie nad Menem. Choć lekarze robili wszystko, by uniknąć operacji, musiał przejść zabieg.

Tipsarević osunął się w dolne rejony rankingu ATP, ale nie to było dla niego najważniejsze. Pragnął wrócić na kort. W czerwcu 2014 roku wydawało się, że jest tego bliski. Leczenie zabiegami laserowymi oraz zastrzykami z kortykosteroidów dawało efekty i belgradczyk mógł wznowić treningi.

Niestety, znów poczuł ból w stopie, a lekarze zdiagnozowali u niego fibromatozę - ła­godny nowotwór tkanek miękkich, który może pojawić się w każdym obszarze ciała. Przeszedł kolejną operację, ponownie w klinice we Frankfurcie, gdzie usunięto mu umiejscowiony w lewej stopie guz. - To zdaje się nie mieć końca. To straszne uczucie, gdy żyjesz w niepewności i nie możesz być pewny, że wszystko dobrze się zakończy. Najtrudniejszą rzeczą dla sportowca jest niewiedza, czy będzie mógł powrócić do sportu. Brakuje mi tenisa, który jest nie tylko moją pracą, ale też sposobem na życie. Moja rodzina jest pełna optymizmu. A ja, kiedy wrócę na kort, jestem pewny, że będę mocny psychicznie jak nigdy wcześniej - mówił w przejmującej rozmowie z portalem SportBlic.

Tipsarević niegdyś był ósmym tenisistą świata, obecnie nie jest notowany w rankingu ATP
Tipsarević niegdyś był ósmym tenisistą świata, obecnie nie jest notowany w rankingu ATP

W trudnych chwilach znalazł oparcie w rodzinie i przyjaciołach. Jego żona, Biljana, niegdyś znana serbska prezenterka telewizyjna, obecnie projektantka, na każdym kroku dodawał mu otuchy w walce w przeciwnościami losu. 18 stycznia 2014 roku przyszła na świat pierworodna latorośl państwa Tipsareviciów - Emily.

Tipsarević cieszył się każdą chwilą spędzoną z najbliższymi, ale gdy dostał od lekarzy zielone światło do wznowienia treningów, z zapałem zabrał się do pracy. We wrześniu 2014 roku organizatorzy turnieju w Madrasie ogłosili, że Serb weźmie udział w imprezie Chennai Open, w której triumfował w sezonie 2013. Płomień nadziei zapłonął.

Kiedy wydawało się, że wszystko jest na prostej dobrej drodze, Tipsarevicia znów dopadł pech. Zachorował na zapalenie płuc i jego powrót do rozgrywek po raz kolejny został opóźniony. - Mój okres przygotowawczy do nowego sezonu został zakłócony z powodu poważnego przypadku zapalenia płuc. Stało się to w momencie, kiedy wznowiłem treningi. Mam nadzieję powrócić do gry już w lutym. Pragnę serdecznie uściskać wszystkich za okazane mi wsparcie - poinformował pod koniec 2014 roku. Jednakże w lutym Tipsarević nie pojawił się na korcie. Wycofywał się z kolejnych turniejów, także z marcowego w Indian Wells.

Spirala nieszczęśliwych przypadków musiała w końcu wyhamować i, ku uciesze wielu sympatyków białego sportu, wiele wskazuje, że tak się stało. Tenisista z Belgradu wystąpi w grze podwójnej turnieju Miami Open, gdzie partnerować mu będzie Novak Djoković. "17 miesięcy nie widziałem swojego nazwiska w turniejowej drabince. Minęło tak wiele czasu..." - napisał na Instagramie.

"Piękno uratuje świat" - cytat z powieści "Idiota" Fiodora Dostojewskiego, swojego ulubionego pisarza, Tipsarević ma wytatuowany na przedramieniu. Ostatnie miesiące jego kariery piękne z pewnością nie były, ale najważniejsze, iż zdołał ją jeszcze uratować i że tenisowy niebyt, w jakim pozostawał, nareszcie dobiegł końca.

Źródło artykułu: