Jelena Janković: Zagrałyśmy świetny finał i obie walczyłyśmy do samego końca

Po pięciu latach Jelena Janković znów zagrała w finałowym pojedynku BNP Paribas Open. Serbka była zadowolona ze swojego występu, choć znalazła w nim pewne mankamenty, które przyczyniły się do porażki.

Jelena Janković nie powtórzyła wyczynu Danieli Hantuchovej z lat 2002 i 2007, nie wygrała BNP Paribas Open po pięciu latach przerwy. W sezonie 2010 Serbka zwyciężyła w dwóch setach Karolinę Woźniacką 6:2, 6:4, a w finale dopiero co zakończonej edycji miała szanse na pokonanie Simony Halep. Ostatecznie przegrała po trzech setach, choć była o dwie piłki od tytułu i zwycięstwa w takich samych rozmiarach jak z Dunką. Na spotkanie z dziennikarzami tenisistka udała się jednak w dobrym humorze i ciężko oddychając czekała na pytania, a pierwsze z nich dotyczyło... jej westchnień.
[ad=rectangle]
Wyluzowana tenisistka odrzekła: - Mogę wzdychać jeszcze wiele razy. Od czego zacząć... To był świetny finał, obie walczyłyśmy do samego końca. Wygrałam pierwszą partię 6:2, potem prowadziłam z przełamaniem. Pod koniec drugiej zestresowałam się. Zaczęłam być niepewna i to było ogromnym błędem - powiedziała Serbka. - Pozwoliłam jej wrócić do meczu. Decydująca odsłona była zacięta. Miałam ogromną szansę, ale niestety zawiodłam. Simona jest trudną rywalką, nie oddaje nic za darmo. Wszystko musisz sobie wypracować, wiedziałam o tym, ale nie wygrywałam kluczowych punktów, dlatego poległam. Cieszę się jednak, że Simona wygrała swój pierwszy tytuł w Kalifornii - podsumowała Janković.

Dziennikarze zwrócili też uwagę na nerwy finalistki i zmarnowanie przewagi 3:1 w drugiej partii. Ta odpowiedziała: - Miałam przewagę, mogłam wygrywać 5:3, a skończyło się na tym, że straciłam serwis przy 5:4. Nie mogłam polegać na serwisie, choć we wszystkich poprzednich rundach było bardzo dobrze. W tym meczu zaczęłam robić podwójne błędy serwisowe. Byłam nerwowa i to był błąd. Przez to przegrałam mecz, zapłaciłam wysoką cenę - skwitowała turniejowa "18" z BNP Paribas Open.

W batalii o tytuł doszło do 18 przełamań, obie panie straciły serwis dziewięciokrotnie. - Utrzymywałam podanie do końca drugiego seta. Od tego momentu nie byłam zdolna do wygrania swojego serwisu. To niewiarygodne co zrobiłam. Potrzebowałabym wezwać Ivo Karlovicia na kort, żeby zagrał dwa asy. To by zakończyło mecz - zaśmiała się zawodniczka wraz z dziennikarzami. - Nie miałam w sobie podania Ivo wtedy, kiedy tego naprawdę potrzebowałam - podsumowała z uśmiechem Janković.

Mistrzyni z sezonu 2010 zadebiutowała w Kalifornii 14 lat temu. Po finale z Halep została zapytana o wspomnienia z tamtej edycji: - Pamiętam, że skończyłam ledwie 16 lat i dostałam pierwszą dziką kartę do tych zawodów. Zobaczyłam ludzi, których oglądałam przed telewizorem i byłam częścią tego turnieju. To było niezwykłe. Po meczu pierwszej rundy, który wygrałam, nie mogłam spać. Dziękuje dyrektorowi turnieju, Steve'owi Simonowi, i każdemu, kto tworzy te zawody. Nie ma w BNP Paribas Open niczego, czego nie mogłabym kochać. Indian Wells to jak piąty Szlem, mam nadzieję że będę tutaj wracała przez najbliższe kilka lat, nim przejdę na emeryturę - uspokoiła swoich fanów Serbka, która w Australii snuła rozważania na temat zawieszenia rakiety na kołku.

Na koniec tenisistka stwierdziła, że taki występ dał jej więcej ambicji i wiary na kolejne starty: - Pokazałam, że mogę wciąż grać na wysokim poziomie, być w czołówce. Nie miałam wątpliwości, że gdy wrócę do zdrowia i uwierzę w siebie, to wrócę na mój dawny poziom. W Indian Wells wróciła mi wiara w moje umiejętności, nabrałam pewności. Dzięki temu chcę dalej ciężko pracować i tydzień po tygodniu rywalizować z najlepszymi na świecie - zakończyła 17. obecnie tenisistka w rankingu WTA. Awans do finału pozwolił jej wrócić w poniedziałek do czołowej "20" światowej klasyfikacji.

Źródło artykułu: