Lista Top 10 meczów sezonu w kobiecym tenisie według portalu SportoweFakty.pl

Przedstawiamy listę 10 najlepszych naszym zdaniem meczów sezonu 2014 w kobiecym tenisie. Nie zabrakło spotkania z udziałem Agnieszki Radwańskiej oraz finału turnieju w Katowicach.

10. Zarina Dijas - Carla Suarez 7:6(12), 5:7, 6:2 (II runda Wimbledonu)

Uprzedzając trochę fakty, w naszym zestawieniu są dwa mecze rozegrane na trawie, a mogły się tutaj znaleźć również dwa spotkania z udziałem Andżeliki Kerber: finał w Eastbourne (z Madison Keys) oraz IV runda Wimbledonu (z Marią Szarapową), ale ostatecznie odrzuciliśmy te spotkania, by nie było tutaj zbyt zielono. Sezon na trawie zawsze jest wyjątkowy i obfituje w nadzwyczajne spektakle. Nasza lista najlepszych meczów sezonu w kobiecym tenisie niektórym może się wydać trochę albo mocno zaskakująca, ale taka jest uroda tego typu rankingów, które zawsze są subiektywne.
[ad=rectangle]
Konfrontacja Zariny Dijas z Carlą Suárez była prawdziwym dreszczowcem, w którym sytuacja zmieniała się z minuty na minutę. W I secie reprezentantka Kazachstanu prowadziła 5:2, ale zakończyła go dopiero w tie breaku, w którym nastąpiło prawdziwe trzęsienie emocji. Dijas obroniła trzy piłki setowe, a sama wykorzystała siódmego setbola za pomocą forhendu.

Carla Suarez stoczyła na trawnikach Wimbledonu zacięty bój z Zariną Dijas
Carla Suarez stoczyła na trawnikach Wimbledonu zacięty bój z Zariną Dijas

W II partii miała ona 5:4 i 30-0, ale nie udało się jej zakończyć meczu. Przegrała trzy gemy z rzędu, a tym samym także seta. W decydującej odsłonie Kazaszka odskoczyła na 5:1. Suárez walczyła do końca i w siódmym gemie utrzymała podanie po rozegraniu 18 punktów (wróciła z 0-30). Dijas gemem serwisowym do 30 zakończyła to spotkanie po dwóch godzinach i 46 minutach.

Dijas naliczono 45 kończących uderzeń i 30 niewymuszonych błędów. Przy siatce zdobyła 20 z 26 punktów, podczas gdy Suárez tylko 10 z 21. Hiszpanka mecz zakończyła z dorobkiem 42 piłek wygranych bezpośrednio i 24 błędów własnych.
[nextpage]9. Agnieszka Radwańska - Swietłana Kuzniecowa 6:3, 4:6, 7:6(6) (II runda w Madrycie)

W ćwierćfinale Australian Open Agnieszka Radwańska po kapitalnym meczu pokonała Wiktorię Azarenką. Połowa tego pojedynku była jednak teatrem jednej aktorki, czyli krakowianki. Dlatego też wybraliśmy mecz Polki ze Swietłaną Kuzniecową, który był niezwykle dramatyczny, a do tego stał na bardzo wysokim poziomie. Spotkanie to było kalejdoskopem emocji, a kulminacja nastąpiła w tie breaku III seta.

W drugim gemie I seta Radwańska wykorzystała piątego break pointa za pomocą stop woleja forhendowego. W czwartym gemie krakowianka dołożyła drugie przełamanie, będąc górą w grze na małe pola. Kuzniecowa odrobiła część strat ostrym forhendem wymuszającym błąd. Polka wynik seta na 6:3 ustaliła wygrywającym serwisem.

W II partii Kuzniecowa dwa razy odrobiła stratę przełamania, a gem serwisowy na sucho z dwoma asami dał jej prowadzenie 4:3. Przełamanie na 5:3 uzyskała nadzwyczajnym minięciem bekhendowym po linii. Radwańska natychmiast odebrała rywalce podanie, ale w 10. gemie Kuzniecowa wykorzystała drugiego setbola głębokim returnem wymuszającym błąd.

Agnieszka Radwańska pokonała Swietłanę Kuzniecową po raz pierwszy od 2008 roku
Agnieszka Radwańska pokonała Swietłanę Kuzniecową po raz pierwszy od 2008 roku

W III secie Kuzniecowa prowadziła 4:1, ale Radwańska odrobiła stratę przełamania wspaniałym returnem bekhendowym po linii. W dziewiątym gemie Rosjanka oddała podanie podwójnym błędem, ale na 5:5 wyrównała returnem forhendowym. W tie breaku Polka obroniła trzy meczbole przy 3-6: pierwszego znakomitym serwisem, a przy dwóch kolejnych ciśnienia nie wytrzymała Kuzniecowa i popełniła niewymuszone błędy. Świetny bekhend po linii przyniósł krakowiance piłkę meczową. Spotkanie dobiegło końca, gdy Rosjanka wpakowała forhend w siatkę.

- Pomyślałam sobie, że cały czas pozostaję w grze, dopóki nie podamy sobie rąk przy siatce. Oczywiście przegrywać 3-6 w tie breaku to nigdy nie jest korzystna sytuacja, szczególnie, że [Kuzniecowa] dwa razy serwowała. Ale w tenisie wszystko się może wydarzyć, mecz zawsze można odwrócić. Walczyłam do samego końca, co jest najważniejsze - powiedziała Radwańska. - Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się wygrać ten naprawdę świetny mecz. Wiedziałam, że czeka mnie bardzo trudne zadanie. Ona gra bardzo dobrze na kortach ziemnych. To dla mnie wielkie zwycięstwo. Smak tego zwycięstwa był dla krakowianki wyjątkowy, bo pokonała Rosjankę po raz pierwszy od sześciu lat.

W trwającym dwie godziny i 35 minut spotkaniu Kuzniecowa miała 51 kończących uderzeń i 43 niewymuszone błędy. Na koncie Radwańskiej zanotowano 28 piłek wygranych bezpośrednio i 29 błędów własnych.
[nextpage]8. Maria Szarapowa - Lucie Safarova 7:6(5), 6:7(5), 7:6(2) (I runda w Stuttgarcie)

Lucie Šafářová była dla Marii Szarapowej najtrudniejszą rywalką w drodze po trzeci z rzędu triumf w Stuttgarcie. Rosjanka i Czeszka stoczyły morderczy bój złożony z trzech tie breaków. Porsche Arena była miejscem jednej z najbardziej zaciętych batalii w sezonie, ale najważniejsze, że nie była to opera mydlana z niekończącą się liczbą niewymuszonych błędów.

W I secie nie było ani jednego przełamania. W 10. gemie Szarapowa zmarnowała setbola, pakując forhend w siatkę, a w 11. odparła break pointa. W tie breaku Šafářová odparła kolejne dwie piłki setowe, ale przy czwartej wyrzuciła forhend po krosie. W II partii Szarapowa przegrywała 0:3, by wygrać trzy gemy z rzędu. W tie breaku prowadziła 3-0 i 4-2, ale pięć z sześciu kolejnych punktów padło łupem Šafářovej.

W III secie Czeszka od 1:5 zdobyła pięć gemów z rzędu (przy 3:5 obroniła meczbola krosem forhendowym, a przy 4:5 kolejne dwa - kros forhendowy wymuszający błąd, nieudany return Rosjanki). Podając na mecz miała 30-0, ale Szarapowa zdobyła 11 z 13 kolejnych punktów, kończąc pojedynek wygrywającym serwisem.

- Myślę, że Lucie jest wyjątkową zawodniczką - powiedziała Szarapowa. - Zafundowała mi wiele wyzwań, gdy grałyśmy ze sobą w przeszłości i przystępując do dzisiejszego meczu wiedziałam, że nie będzie łatwo. Mogłam lepiej returnować. Myślę jednak, że jeśli chodzi o serwis był to jeden z jej najlepszych meczów, jakie ze mną zagrała. Niesamowicie dobrze odnajdowała linie, mieszała i trudno było ją przełamać. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam być zwyciężczynią tego meczu. Byłam dwa punkty od porażki.

W ciągu trzech godzin i 23 minut walki Szarapowa posłała 39 kończących uderzeń i popełniła 32 niewymuszone błędy. Šafářovej naliczono 44 piłki wygrane bezpośrednio i 33 błędy własne. Czeszka mogła się pochwalić 100 proc. skutecznością przy siatce (12 z 12 punktów). Zaserwowała ona cztery asy, ale też zrobiła osiem podwójnych błędów. Dla odmiany Rosjanka miała dziewięć asów i trzy podwójne błędy.
[nextpage]7. Jana Cepelova - Belinda Bencić 6:4, 5:7, 7:6(7) (półfinał w Charleston)

Starcie dwóch melodii przyszłości (może niedalekiej?) stało się wizytówką kobiecego tenisa w 2014 roku. Obie zawodniczki po raz pierwszy doszły do półfinału w głównym cyklu. Z pierwszego finału cieszyła się Jana Čepelová. Belinda Bencić w dalszej fazie sezonu błysnęła w US Open, w którym doszła do ćwierćfinału.

W I secie Bencić z 0:3 wyrównała na 3:3, ale trzy z czterech kolejnych gemów powędrowało na konto Čepelovej. W II partii Szwajcarka prowadziła 5:1, ale stan meczu na 1-1 wyrównała po zażartej końcówce (na koniec posłała asa). W decydującej odsłonie obie tenisistki zanotowały po jednym przełamaniu. Słowaczka spotkanie mogła zakończyć w 10. gemie, ale Bencić obroniła meczbola fenomenalnym bekhendem po linii. W tie breaku Čepelová wróciła z 1-4. Szwajcarka zniwelowała kolejne dwie piłki meczowe, ale Słowaczka w końcu dopięła swego i odniosła zwycięstwo po dwóch godzinach i 33 minutach walki.

Belinda Bencić była jednym z objawień sezonu 2014
Belinda Bencić była jednym z objawień sezonu 2014

- To był naprawdę trudny mecz - powiedziała Čepelová. - Miałam piłkę meczową przy 5:4, gdy moja rywalka serwowała. Nie było mi łatwo skupić się i pozostać w grze, gdy ją zmarnowałam, a następnie dwa kolejne meczbole w tie breaku. Ale cały czas walczyłam i jestem bardzo zadowolona z tego, co dzisiaj zrobiłam.

Čepelová mecz zakończyła z dorobkiem 46 kończących uderzeń i 40 niewymuszonych błędów. Bencić pokusiła się o 37 piłek wygranych bezpośrednio i zrobiła 35 błędów własnych. Obie tenisistki zaliczyły po pięć przełamań. Słowaczka zdobyła o trzy punkty mniej (115-118), ale awansowała do finału (wcześniej wyeliminowała m.in. Serenę Williams), w którym uległa Andrei Petković.
[nextpage]6. Ana Ivanović - Samantha Stosur 6:7(8), 6:4, 6:2 (III runda Australian Open)

Ten mecz śmiało mógłby być ozdobą wielkoszlemowego finału. W III rundzie Australian Open doszło do starcia świetnie dysponowanej Any Ivanović z Samanthą Stosur, która na antypodach prawdopodobnie nigdy nie grała tak dobrze, jak w tym sezonie. Kibice mieli nadzieję, że sen nocy letniej o awansie ich faworytki do IV rundy się spełni (w poprzednich sezonach Samantha grała w Melbourne tak fatalnie, że wygranie przez nią trzech meczów z rzędu byłoby dużym sukcesem), ale Ivanović miała inny plan. Chciała przerwać swój impas (po odprawieniu Stosur, wyeliminowała Serenę Williams i osiągnęła pierwszy ćwierćfinał w Melbourne od 2008 roku).

W siódmym gemie I seta Stosur uzyskała przełamanie forhendem wymuszającym błąd, a następnie utrzymała podanie na sucho i prowadziła 5:3. Ivanović zniwelowała cztery piłki setowe (jedną w dziewiątym i trzy w 10. gemie), a w tie breaku dwa kończące forhendy przyniosły jej trzy szanse na zwieńczenie seta. Stosur obroniła się krosem forhendowym i wygrywającym serwisem, a przy trzecim setbolu Serbka zrobiła podwójny błąd. Australijka zmarnowała piątą piłkę setową, a następnie wypracowała sobie szóstą. Ivanović zniwelowała ją forhendem wymuszającym błąd. Stosur jednak dopięła swego i zamknęła tę partię szybką akcją serwis-forhend, doprowadzając publiczność do wrzenia, ale z każdym kolejnym gemem sympatykom Australijki robiło się coraz chłodniej.

W gemie otwarcia II seta Stosur wróciła z 0-40, ale w piątym Ivanović odebrała reprezentantce gospodarzy podanie, popisując się niszczycielskim returnem i wspaniałym forhendem. Było to jedyne przełamanie w tym secie. W decydującej odsłonie Serbka odebrała przeciwniczce serwis już w pierwszym gemie (genialny bekhend po linii). W szóstym gemie była liderka rankingu odparła break pointa, a w siódmym dzięki dwóm świetnym returnom zaliczyła jeszcze jedno przełamanie. Mecz w ósmym gemie zakończyła szybką akcją wyrzucający serwis-forhend. Pikanterii temu widowisku dodał deszcz w trakcie I seta. Niebo nad Melbourne trochę przedwcześnie zapłakało nad losem mistrzyni US Open 2011.

- Samantha jest bardzo trudną przeciwniczką. Zagrała świetnie, dobrze serwowała, ale pozostałam w grze. Warunki były naprawdę niełatwe, było gorąco, gdy zamknęli dach, ale jestem bardzo szczęśliwa i podekscytowana, że przez to przebrnęłam - powiedziała Ivanović.

W ciągu dwóch godzin i 14 minut gry Ivanović zapisała na swoje konto 46 kończących uderzeń i 40 niewymuszonych błędów. Stosur naliczono 21 piłek wygranych bezpośrednio i 30 błędów własnych. Serbka zaserwowała sześć asów oraz zdobyła 47 z 57 punktów przy swoim pierwszym podaniu. Poza tym obroniła trzy z czterech break pointów, a sama cztery razy przełamała reprezentantkę gospodarzy.
[nextpage]5. Alize Cornet - Camila Giorgi 7:6(3), 5:7, 7:5 (finał w Katowicach)

Choć Agnieszka Radwańska w finale nie zagrała, to katowicki Spodek odleciał! Alizé Cornet i Camila Giorgi stworzyły kapitalne widowisko. Francuzka wywalczyła czwarty tytuł w karierze, a Włoszka po raz pierwszy zagrała w finale (pod koniec sezonu w Linzu powtórzyła ten rezultat). Katowice były areną jednego z najlepszych w sezonie finałów turnieju rangi International. To był prawdziwy roller coaster bez hamulców.

W I secie Giorgi objęła prowadzenie 3:1, ale Cornet błyskawicznie odrobiła stratę przełamania. W 10. gemie Włoszka obroniła dwie piłki setowe, a w 12. jeszcze jedną, tym razem serwując asa. W tie breaku Francuzka od 1-3 zdobyła sześć punktów z rzędu. W II partii Cornet prowadziła 3:0 z podwójnym przełamaniem. Giorgi zbliżyła się na 2:3, a od 3:5 i 0-30 zgarnęła cztery gemy.

W półfinale Alize Cornet wyeliminowała Agnieszkę Radwańską
W półfinale Alize Cornet wyeliminowała Agnieszkę Radwańską

W decydującym secie Cornet ponownie wyszła na 3:0 z podwójnym przełamaniem, ale kolejna heroiczna pogoń dała Giorgi prowadzenie 5:4. W 10. gemie Włoszka miała piłkę meczową, ale popełniła błąd na zakończenie długiej wymiany. Francuzka zdobyła trzy gemy z rzędu i po trzech godzinach i 11 minutach zakończyła ten pasjonujący bój.

- Co to był za mecz! - powiedziała Cornet. - Zdecydowanie była ogromna walka, czego się spodziewałam. Musiałam obronić piłkę meczową, by zdobyć tytuł, więc to jest coś bardzo wyjątkowego. Dałam z siebie wszystko, co miałam. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się wygrać tak piękny turniej w Katowicach.
[nextpage]4. Serena Williams - Karolina Woźniacka 2:6, 6:3, 7:6(6) (półfinał Mistrzostw WTA)

Najlepszy mecz Mistrzostw WTA, które po raz pierwszy odbyły się w Singapurze. Williams powoli wchodziła w uderzenie, ale gdy już się rozkręciła pojedynek stał się widowiskiem, które rozgrzało kibiców do czerwoności. A w tie breaku III seta doszło do erupcji emocji.

W I secie Williams pokazała się z bardzo słabej strony, co wykorzystała Woźniacka. Dunka przełamała liderkę rankingu w drugim i ósmym gemie. Efektowny return dał jej trzy piłki setowe. Pierwszą Amerykanka obroniła asem, ale przy drugiej wyrzuciła forhend. Od połowy II seta rozpoczął się zapierający dech w piersiach spektakl. Tym razem dwa razy podanie oddała Dunka. W piątym gemie zniwelowała dwa break pointy, ale przy trzecim popełniła błąd. Świetny return dał Williams piłkę setową w dziewiątym gemie. Set dobiegł końca, gdy Woźniacka zrobiła podwójny błąd.

W czwartym gemie III seta Woźniacka obroniła break pointa, a w dziewiątym zaliczyła przełamanie, w świetnej wymianie wymuszając na Williams błąd przy siatce. Dunka nie wykorzystała jednak serwisu na mecz. Genialny forhend dał Amerykance dwie szanse na przełamanie i wykorzystała drugą z nich pewną akcją przy siatce. W 11. gemie Serena zniwelowała break pointa, a w 12. miała piłkę meczową. Woźniacka jednak obroniła się w genialnej wymianie (był to punkt meczu!) grając trzy woleje (dwa bekhendowe, szczególnie ten drugi imponujący, i kończący forhendowy). W tie breaku Dunka miała 4-1, ale pięć kolejnych punktów padło łupem Amerykanki. Woźniacka wyrównała na 6-6, ale as dał Williams czwartą piłkę meczową. Wykorzystała ją forhendem wymuszającym błąd.

- Wciąż myślałam, że jeśli przegram, wrócę do domu, a jeśli wygram zostanę dłużej z tymi niesamowitymi kibicami - powiedziała Serena w wywiadzie na korcie. - Gdy przegrałam pierwszego seta słyszałam, jak wielu ludzi było za mną i to jest jedyny powód, dlaczego udało mi się to odwrócić. Karolina zagrała świetny mecz. Było mi naprawdę trudno, czułam się dzisiaj źle, ponieważ ona była tak niesamowita i naprawdę zasłużyła na wygranie tego turnieju - komplementowała rywalkę Amerykanka. W finale Williams rozbiła Simonę Halep, biorąc na Rumunce rewanż za porażkę w fazie grupowej, i święciła piąty triumf w Mistrzostwach WTA.

W trwającym dwie godziny i 13 minut spotkaniu Williams zanotowano 50 kończących uderzeń i 41 niewymuszonych błędów. Woźniacka miała 19 piłek wygranych bezpośrednio i 12 błędów własnych.
[nextpage]3. Petra Kvitova - Venus Williams 5:7, 7:6(2), 7:5 (III runda Wimbledonu)

Venus Williams była dla Petry Kvitovej najtrudniejszą rywalką w drodze po drugi tytuł w All England Club. Na świętej londyńskiej trawie, w III rundzie, obie zawodniczki zgotowały sympatykom białego sportu wyjątkową ucztę.

O wyniku I seta zadecydowało jedyne przełamanie, jakie Williams wywalczyła w 12. gemie, do tego na sucho. Popisała się wówczas forhendowym returnem oraz skorzystała z trzech błędów rywalki. W II partii żadna z tenisistek nie miała break pointa. W 10. gemie Venus była dwa punkty od meczu, ale Kvitová od 15-30 zgarnęła trzy punkty. W tie breaku wyraźnie lepsza była Czeszka, która zagrała dwa świetne woleje, a ostatni punkt zdobyła po błędzie forhendowym Amerykanki.

W dziewiątym gemie III seta Kvitová od 0-30 zdobyła cztery punkty, a w 12. zaliczyła jedyne w tej partii przełamanie. Czeszka zagrała trzy bardzo dobre returny, które dały jej przewagę w wymianach. Mecz dobiegł końca, gdy Williams wyrzuciła bekhend.

- To był najlepszy mecz, jaki rozegrałam na trawie, od czasu gdy zdobyłam tutaj tytuł - powiedziała Kvitová. - Venus jest wielką tenisistką, mistrzynią, wykonuje dobrą robotę po powrocie. Wszystkie darzymy ją szacunkiem. Nie sądzę, że byłam lepszą zawodniczką w przekroju całego meczu. Byłam bardzo zdenerwowana przed jego rozpoczęciem. Wiedziałam, że ona jest pięciokrotną mistrzynią Wimbledonu i kocha grać na korcie centralnym, podobnie jak ja. Byłam trochę od niej silniejsza mentalnie. Dlatego wygrałam.

W trwającym 2,5 godziny spotkaniu Kvitová posłała 48 kończących uderzeń i popełniła 34 niewymuszone błędy. Williams naliczono 25 piłek wygranych bezpośrednio i 19 błędów własnych. Czeszka zaserwowała więcej asów (11-6) i zdobyła o cztery punkty więcej od Amerykanki (113-109).
[nextpage]2. Petra Kvitova - Andżelika Kerber 7:6(5), 4:6, 6:4 (finał Pucharu Federacji)

Na niezwykle szybkim korcie w Pradze, Petra Kvitová i Andżelika Kerber dały pokaz energetycznego tenisa z zabójczymi returnami i minięciami, morderczymi wymianami z głębi kortu z wykorzystaniem wielu kombinacji, heroiczną pracą w defensywie, ekspresowymi akcjami ofensywnymi. To było godne zwieńczenie finału Pucharu Federacji i całego sezonu w kobiecym tenisie.

W drugim gemie I seta Kvitová roztrwoniła cztery break pointy, a w piątym nie wykorzystała prowadzenia 40-15 i oddała podanie, wyrzucając bekhend po krosie. Świetny forhendowy return dał Kerber dwie okazje na 5:2, co stało się faktem, gdy Czeszka nie wykorzystała przewagi sytuacyjnej i nie skończyła piłki przy siatce. Mistrzyni Wimbledonu zdobyła trzy gemy z rzędu, po drodze odpierając trzy setbole (nadzwyczajny kros bekhendowy, as i forhendowy błąd rywalki), by przy 5:5 stracić serwis. W 12. gemie Niemka miała kolejne trzy piłki setowe, ale dwie zmarnowała forhendowymi błędami, a jedną obroniła Kvitová efektownym forhendem po linii. W tie breaku Kerber z 1-4 wyrównała na 4-4, ale do końca zdobyła jeszcze tylko jeden punkt. Wyśmienity dropszot dał Czeszce dwa setbole i wykorzystała drugiego z nich kombinacją wyrzucającego serwisu i forhendu.

W II secie Kvitová prowadziła 3:0 z podwójnym przełamaniem, ale pomogła się rywalce odrodzić. W czwartym gemie oddała podanie do 15, a w szóstym zrobiła dwa podwójne błędy. Kerber złapała wiatr w żagle i returnem forhendowym po linii wyrównała na 3:3. W ósmym gemie Czeszka obroniła trzy break pointy, ale w 10. minięcie forhendowe po krosie oraz głęboki return wymuszający błąd przyniosły Kerber dwa setbole. Pierwszego Kvitová odparła asem, ale przy drugim wyrzuciła bekhend po krosie.

W drugim gemie III seta Kerber wykorzystała czwartego break pointa nadzwyczajnym krosem bekhendowym po dobiegnięciu do dropszota rywalki. Niemka prowadziła 4:1, ale z przewagą jednego przełamania. Kvitová zdobyła pięć gemów z rzędu - w siódmym odrobiła stratę za sprawą forhendowego błędu rywalki, a na 5:4 wyszła za sprawą miażdżącego krosa forhendowego. As dał jej dwie piłki meczowe, ale przy pierwszej zrobiła podwójny błąd, a przy drugiej wpakowała forhend w siatkę. Kerber odparła także trzeciego meczbola, potężnym krosem forhendowym wymuszającym błąd. Odwrotny kros forhendowy przyniósł Kvitovej czwartą szansę na zakończenie pojedynku, co nastąpiło, gdy Niemka wpakowała bekhend w siatkę.

- Cały mecz był taki emocjonalny i kosztujący niesamowitą ilość sił - stwierdziła Kvitová. - W III secie wróciłam do gry, ale sama nie wiem jak. Czułam się źle, ale to był mój ostatni mecz, więc nie miałam czego oszczędzać. Pomyślałam, że muszę ten punkt wyszarpać. Nigdy nie wiadomo, jak Lucie by zagrała. Angie również była tego świadoma i chciała pokazać swój najlepszy tenis. Jestem z niej dumna. To były takie emocje, jakie mi w tym roku nigdy nie towarzyszyły - mówiła liderka czeskiej ekipy na konferencji prasowej. - Wimbledon był zupełnie inny, nie czułam takich emocji, bo przez cały czas grałam bardzo dobrze, a tutaj miałam wzloty i upadki.

- To był jeden z najlepszych moich meczów w tym roku - powiedziała Kerber. - Podczas Wimbledonu z Szarapową również zagrałam świetnie, ale dzisiejszy mecz był wyjątkowy. Stworzyłyśmy z Petrą bardzo dobre widowisko. Dałam z siebie wszystko, ale pod koniec kilka punktów dla niej zrobiło różnicę. Ten mecz był jak przejażdżka roller coasterem - dodała Niemka. To było trafne porównanie, bo w tym spotkaniu nie było żadnych hamulców fizycznych i mentalnych.

W trwającym dwie godziny i 57 minut spotkaniu serwis zrobił wielką różnicę. Kerber nie miała ani jednego asa, za to zrobiła sześć podwójnych błędów. Kvitová takich pomyłek miała osiem, ale też posłała 12 asów. Czeszce naliczono 70 kończących uderzeń, z czego 44 z forhendu, i 62 niewymuszone błędy. Niemka miała 23 piłki wygrane bezpośrednio i 27 błędów własnych. Mistrzyni Wimbledonu zdobyła łącznie o cztery punkty więcej od rywalki (129-125).
[nextpage]1. Maria Szarapowa - Simona Halep 6:4, 6:7(5), 6:4 (finał Roland Garros)

Na koniec prawdziwa perełka. To był wielkoszlemowy finał, który będzie się po latach wspominać. Szarapowa i Halep wzniosły się na wyżyny swoich możliwości i na paryskiej mączce zagrały czysty mecz, oczywiście biorąc poprawkę na niesamowite tempo gry, bo błędów nie brakowało, ale w większości były one popełniane na zakończenie niewiarygodnych wymian, których w tej konfrontacji było całe mnóstwo. Był to mecz, po którym można było śmiało zawołać: "palce lizać!".

W gemie otwarcia I seta Szarapowa oddała podanie wyrzucając bekhend. Pewnym forhendem przy siatce Halep podwyższyła na 2:0. W czwartym i piątym gemie tenisistki rozegrały łącznie 26 punktów. Rosjanka wyrównała na 2:2, wykorzystując czwartego break pointa. Rumunka miała szansę na przełamanie na 3:2, ale Szarapowa obroniła się fenomenalnym odwrotnym krosem forhendowym. Genialny bekhend po linii pozwolił byłej liderce rankingu zdobyć czwartego gema z rzędu. Po utrzymaniu podania do 15 prowadziła 5:2. W dwóch kolejnych gemach Rosjanka zdobyła tylko jeden punkt, ale podając przy 5:4 zakończyła seta za drugą okazją (przestrzelony kros forhendowy przez Halep).

W II partii to Szarapowa wyszła na 2:0, po tym jak Halep popełniła podwójny błąd oraz wyrzuciła bekhend. Rumunka natychmiast stratę odrobiła, a w dziewiątym gemie uzyskała przełamanie, po tym jak Rosjanka nie wykorzystała prowadzenia 40-15. Zanim do tego doszło, przy 3:4 Halep zniwelowała dwa break pointy w wielkim stylu (kombinacja dwóch forhendów, nadzwyczajny bekhend). W dziewiątym gemie wygrała morderczą wymianę, w której była w rozpaczliwej defensywie (przeszła do kontrnatarcia potężnym krosem forhendowym). Nie wykorzystała jednak serwisu na seta. Szarapowa wyrównała na 5:5 szczęśliwym returnem bekhendowym po taśmie. W 11. gemie Rosjanka zniwelowała dwa break pointy wygrywającymi serwisami, ale przy trzecim przestrzeliła bekhend. Przełamaniem na sucho (ostatni punkt smeczem) była liderka rankingu doprowadziła do tie breaka, w którym od 5-3 straciła cztery punkty z rzędu. Seta Halep zakończyła głębokim returnem wymuszającym błąd.

Decydująca partia rozpoczęła się od obustronnych przełamań (obie zawodniczki w serwisowych gemach zdobyły po jednym punkcie). W czwartym gemie Halep pierwszego break pointa zmarnowała bekhendowym błędem, a drugiego Szarapowa obroniła forhendem na zakończenie pięknej wymiany. Rosjanka zaliczyła przełamanie na 3:2 kapitalną kontrą bekhendową po krosie. Rumunka z 2:4 wyrównała na 4:4. Stratę przełamania odrobiła za sprawą podwójnego błędu rywalki. Końcówka należała jednak do Szarapowej, która w dziewiątym i 10. gemie nie oddała ani jednego punktu. Na 5:4 wyszła za pomocą krosa bekhendowego, a fenomenalny finał zwieńczyła miażdżącym forhendem.

- To był najtrudniejszy wielkoszlemowy finał, w jakim grałam. Było w nim sporo wzlotów i upadków. Kiedy myślałam, że jestem już blisko wygranej, straciłam kilka punktów z rzędu. W takich chwilach masz w głowie wiele myśli i musisz się ich jak najszybciej pozbyć. To był bardzo trudny mecz pod względem fizycznym. Wciąż trzymałam się swojej taktyki, choć czasem było to źródłem frustracji, szczególnie w drugim secie - mówiła po finale Szarapowa.

W trwającym trzy godziny i dwie minuty spotkaniu Szarapowej naliczono 46 kończących uderzeń i 52 niewymuszone błędy. Halep miała 20 piłek wygranych bezpośrednio i 31 błędów własnych. Rosjanka zrobiła 12 podwójnych błędów, ale wykorzystała dziewięć z 20 break pointów, sama tracąc własne podanie siedem razy. To był pierwszy trzysetowy finał na paryskiej mączce od 2001 roku, gdy Jennifer Capriati pokonała 12:10 Kim Clijsters.

Źródło artykułu: