- To był dobry i bardzo zacięty mecz, ale sądzę, że nie serwowałam dziś wystarczająco dobrze. To był najsłabszy element mojej gry i z pewnością mi nie pomógł. Ogólnie jednak czułam się dobrze na korcie. Pierwszy mecz zawsze jest trudny, a do tego miałam wymagającą rywalkę jak na tę fazę turnieju - powiedziała Agnieszka Radwańska.
[ad=rectangle]
Najlepsza polska tenisistka przegrała w środę 3:6, 6:3, 4:6 i nie nawiąże tym samym do zeszłorocznego wyniku w Stanfordzie, kiedy to osiągnęła finał. 25-letnia krakowianka w trakcie pojedynku z Varvarą Lepchenko popisała się znakomitym lobem, który został uznany za zagranie dnia.
Leworęczna reprezentantka USA odniosła pierwsze w karierze zwycięstwo nad zawodniczką z Top 5. - Mimo iż wcześniej przegrałam z Agnieszką tak wiele razy, walczyłam do samego końca i udało mi się odnieść zwycięstwo - stwierdziła. Lepchenko zadedykowała wygraną przyjacielowi, który od wielu lat zmaga się z chorobą nowotworową. - Zawsze przychodzi mnie oglądać, kiedy tutaj gram. Chciałam wygrać ten mecz dla niego, by dać mu inspirację do dalszej walki z chorobą.
W piątek rywalką Lepchenko w pojedynku o półfinał będzie Sachia Vickery, która pokonując Monicą Puig odniosła 100. zwycięstwo na zawodowych kortach. Radwańska natomiast uda się teraz do Montrealu, gdzie w przyszłym tygodniu weźmie udział w turnieju WTA Premier 5 - Rogers Cup.