Dwa lata temu był Lukas Rosol. Przed rokiem Steve Darcis. W tym sezonie, gdy Rafael Nadal po raz pierwszy od trzech lat dotarł do drugiego tygodnia Wimbledonu, wydawało się, że to, co najgorsze, jest już za nim. Że z każdym dniem coraz bardziej wytarta trawa będzie sprzyjać Hiszpanowi. Ale na jego drodze stanął Nick Kyrgios.
[ad=rectangle]
19-latek dla osób bliżej śledzących tenis nie jest postacią anonimową. Już od dwóch lat Australijczycy zapowiadali, że w niedługim czasie stanie się wielką gwiazdą. Wielki talent Kyrgiosa dostrzegł także Roger Federer, który w maju zaprosił go na wspólne treningi w Zurychu, bardzo komplementując umiejętności nastolatka z Canberry.
Kyrgios w tegorocznym Wimbledonie dostał "drugie życie". W II rundzie pokonał Richarda Gasqueta, odrabiając stratę 0-2 w setach i broniąc aż dziewięciu piłek meczowych. Na mecz z Nadalem rozgrywanym na korcie centralny Wimbledonu wyszedł bez najmniejszych kompleksów, jakby to nie był jego pierwszy występ w świątyni tenisa, a któryś kolejny w życiu.
Młody Australijczyk od początku zasypywał swojego utytułowanego przeciwnika gradem potężnych serwisów, po których Nadal mógł jedynie z bezradnością odprowadzać piłkę wzrokiem. Kyrgios grał na kosmicznym poziomie, pierwszego seta (7-5 w tie breaku) wygrał jak najbardziej zasłużenie.
W drugiej partii mistrz Wimbledonu w deblu juniorów z lat 2012-13 nie zamierzał spuszczać z tonu. Do stanu 5:6 w drugiej partii wygrał 26 z 26 punktów po trafionym pierwszym podaniu. Jednak dopadł go mały kryzys. W 12. gemie drugiego seta Australijczyk po pierwszym podaniu przegrał pięć piłek, co kosztowało go porażkę w całym secie.
Nadal wyrównał i mogłoby się wydawać, że tak jak w trzech poprzednich meczach tegorocznego Wimbledonu, opanuje sytuacje na korcie. Lecz tak się nie stało. Rafa podniósł poziom swojego tenisa, ale Kyrgiosa w grze wciąż utrzymywał serwis, który był dla Hiszpana nie do przełamania. Ponownie doszło do rozgrywki tie breakowej, w której znów o dwie piłki lepszy był Australijczyk.
Liderowi rankingu ATP w oczy zaglądało widmo porażki. Sytuacja stała się dla niego krytyczna, gdy w gemie czwartym Australijczyk wywalczył przełamanie, a następnie podwyższył prowadzenie na 4:1. Kyrgios był o krok od wielkiego zwycięstwa, ale niejednemu w takim momencie presja spętałaby poczynania. Niejednemu, ale nie grającemu jak rutyniarz Kyrgiosowi, który zakończył mecz jak wielki mistrz - asem serwisowym.
- Musiałem wierzyć, że mogę wygrać i zrobiłem to. Cały czas chciałem grać po swojemu, nie dać się zatopić - powiedział Kyrgios, który zakończył mecz notując 37 asów serwisowych i 70 uderzeń kończących.
- Przez cały mecz nie potrafiłem poradzić sobie z jego serwisem. Próbowałem wygrać, ale przegrałem. To nie jest żaden dramat. Jemu należą się gratulacje, na mnie czeka plaża - mówił z kolei Nadal, który po raz pierwszy w karierze przegrał z tenisistą urodzonym w latach 90. XX wieku.
Kyrgiosa w 1/4 finału będzie czekał mecz z innym debiutantem w ćwierćfinałowej fazie Wimbledonu, Milosem Raoniciem. Rozstawiony z numerem ósmym Kanadyjczyk w dniu święta narodowego swojej ojczyzny wygrał 4:6, 6:1, 7:6(4), 6:3 z oznaczonym "dziesiątką" Keiem Nishikorim.
The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu mężczyzn 9,600 mln funtów
wtorek, 1 lipca
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Milos Raonić (Kanada, 8) - Kei Nishikori (Japonia, 10) 4:6, 6:1, 7:6(4), 6:3
Nick Kyrgios (Australia, WC) - Rafael Nadal (Hiszpania, 2) 7:6(5), 5:7, 7:6(5), 6:3
Program i wyniki turnieju mężczyzn
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]
Szkoda mi Nadala bo jest to zawodnik od którego nasi tenisiści mogą nauczyć się opanowania nerwów, Czytaj całość
Zamiast nudnego Nadala(oczywiście znacznie lepszego na innych nawierzchniach) Raonić będzie miał bardzo trudną przeprawę. Kyrgios jest niesamowity! Gra niczym bardzo doświadczony zawod Czytaj całość