- To był dla mnie wspaniały tydzień, zważywszy na to, że przyjeżdżając tutaj nie byłem całkowicie pewny swojej gry. Na szczęście, gdy byłem na korcie, to nie odczuwałem bólu i byłem w stanie podnosić poziom swojego tenisa. Mam za sobą trudne mecze. Cztery z pięciu były trzysetowe, a w półfinale z Raoniciem i w finale musiałem odrabiać stratę seta - mówił Novak Djoković, który w triumfalnym stylu powrócił do rozgrywek po kontuzji nadgarstka, zdobywając tytuł w turnieju ATP w Rzymie.
[ad=rectangle]
Serb w finale po raz 19. w 41. konfrontacji okazał się lepszy od swojego największego rywala, Rafaela Nadala, wygrywając z Hiszpanem czwarty mecz z rzędu, tym razem 4:6, 6:3, 6:3. - To zwycięstwo daje mi dużo pewności siebie. Zwycięstwo z Rafą na mączce, czyli nawierzchni, na której jest najlepszym tenisistą w historii, jest niezwykłe.
Zwyciężając w niedzielę, Djoković po raz trzeci w karierze wygrał imprezę Internazionali BNL d'Italia (poprzednio triumfował w latach 2008 i 2011) i zdobył swój 19. tytuł rangi ATP Masters 1000, w tym na siedem ostatnich turniejów złotej serii, w których wystąpił, wywalczył szóste mistrzostwo. - Doświadczenie pomogło mi przetrwać trudne chwile, wrócić do gry i dobierać najbardziej optymalne uderzenia w kluczowych momentach - wyjaśniał.
26-latek z Belgradu przez cały tydzień mógł liczyć na żywiołowy doping włoskiej publiczności. - To było coś niesamowitego. Coś, co bardzo mi pomogło - dziękował swoim fanom. - Zawsze mam tu wspaniały doping, pewnie pomaga mi to, że znam trochę włoski. W Rzymie czuję się jak w domu, cieszę się, że mogłem zdobyć tutaj tytuł - komentował Djoković, który po meczu narysował na korcie wielkie serce. - Chciałem pokazać tym ludziom, jak bardzo ich kocham - tłumaczył.
Djoković nie zapomina również o poszkodowanych przez powódź, która wyrządziła straszliwe szkody na Półwyspie Bałkańskim, w tym jego rodzinnej Serbii. - Powódź zabrała nam dobytek, ale nie nadzieje. Staram się pomóc mojej ojczyźnie, jak tylko mogę. Starałem się mówić o tym, bo nie każdy na świecie był świadomy tego, co się dzieje w Serbii.
Tenisista za pomocą mediów społecznościowych nawoływał do pomocy dla powodzian. Po zakończeniu finału poinformował, że całą premię finansową (549 tys. euro) przekaże ludziom, którzy ucierpieli w kataklizmie. - Robię to, bo kocham Serbię - powiedział.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[b]
[/b]
Cała jego akcja, zaczynając od Twittera i Facebooka, kończąc na przekazaniu pieniędzy, pokazuje, że słowa 'kocham Serbię' nabierają niesamowitego znaczenia i wartości.
Nie wszyscy Dla niego w sumie niewiele, ale dla tych ludzi ogromnie znaczące. BRAWO!
OBY TAKICH LUDZI WIĘCEJ! Czytaj całość