Nawet w czasie największej dominacji Roger Federer nie był w stanie triumfować w turnieju ATP w Monte Carlo. Szwajcar trzykrotnie grał w finale tej imprezy (w latach 2006-08), ale zawsze na jego drodze stawał Rafael Nadal. W tym sezonie po sześcioletniej przerwie Maestro znów dotarł do finału w księstwie Monako. I okoliczności do zwycięstwa wydawały się jak najbardziej sprzyjające.
W meczu o tytuł bazylejczyk nie mierzył się z Nadalem, który odpadł w ćwierćfinale, ani z Novakiem Djokoviciem, którego Szwajcar pokonał w 1/2 finału. Rywalem Helweta był jego rodak i przyjaciel, Stanislas Wawrinka. Mimo to, Federerowi znów nie udało się wywalczyć tytułu na kortach Monte Conte Contry Clubu. Wawrinka zwyciężył 4:6, 7:6(5), 6:2 i w 15. konfrontacji z Federerem wygrał po raz drugi. Drugi raz w Monte Carlo.
Wawrinka swój trzeci w karierze finał turnieju rangi ATP Masters 1000 rozpoczął bardzo spięty i już w gemie otwarcia musiał bronić się przed utratą serwisu. Gdy młodszy ze Szwajcarów uporał się z nerwami, sam stanął przed okazją na przełamanie, lecz jej nie wykorzystał.
Do breaka w końcu doszło, ale w piątym gemie na korzyść Federera. Utytułowany bazylejczyk po chwili podwyższył prowadzenie na 4:2. Wawrinka mógł jeszcze wrócić do gry, w ósmym gemie prowadził 30-0 przy podaniu rywala, lecz popełnił cztery błędy z rzędu. Federer wyszedł na 5:3, a seta zakończył wynikiem 6:4.
Druga partia zaczęła się dość niespodziewanie. Po serii pomyłek Maestro Wawrinka objął prowadzenie 2:0, które jednak natychmiast roztrwonił. Federer grał agresywnie, nie bał się efektownych akcji przy siatce, które przynosiły mu powodzenie. Jednakże Wawrinka w drugim secie wyraźnie podniósł poziom swojej gry i ograniczył błędy.
Obaj tenisiści bardzo pewnie wygrywali kolejne gemy serwisowe, więc o zwycięstwie w drugiej odsłonie rozstrzygać musiał tie break. Wawrinka już w drugim punkcie wywalczył mini breaka, po czym pewnie zmierzał ku zwycięstwu. Federer przy stanie 6-3 obronił dwa setbole, lecz lozańczyk zwieńczył partię serwisem i kończącym smeczem.
W ciągu niespełna kwadransa Federera przeszedł wędrówkę z nieba do piekła. W końcówce drugiej odsłony był blisko triumfu, a tymczasem trzeci set ułożył się dla niego fatalnie. Wawrinka nagle stał się dla Maestro murem nie do przebicia, a sam bazylejczyk był pasywny i bardzo nieregularny.
29-letni Wawrinka wyszedł na prowadzenie 2:0, wykorzystując słabą postawę słynnego rywala, a w trzecim gemie podwoił swoja przewagę, gdy przy break poincie posłał fantastyczny forhend po krosie.
Tak wielkiej szansy na pierwszy w karierze triumf w turnieju ATP Masters 1000 Wawrinka już nie zmarnował. Bardzo łatwo zdobył dwa kolejne gemy i mógł się cieszyć z fantastycznego sukcesu i odbierać gratulacje od swojego niedzielnego rywala, a zarazem dobrego kolegi.
Zwyciężając w niedzielnym spotkaniu, pierwszym szwajcarskim finale od turnieju w Marsylii w 2000 roku, Wawrinka stał się również pierwszym mistrzem zmagań serii ATP Masters 1000 spoza grona Rafael Nadal / Novak Djoković od listopada 2012 roku, gdy w paryskiej hali Bercy wygrał David Ferrer.
Triumf w Monte Carlo to dla lozańczyka także trzeci w tym sezonie oraz siódmy w karierze tytułu mistrzowski w głównym cyklu, a dzięki temu stał się liderem rankingu ATP Race, uwzględniającym wyniki uzyskane tylko w obecnym sezonie.
Monte-Carlo Rolex Masters, Monte Carlo (Monako)
ATP World Tour Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 2,884 mln euro
niedziela, 20 kwietnia
finał gry pojedynczej:
Stanislas Wawrinka (Szwajcaria, 3) - Roger Federer (Szwajcaria, 4/WC) 4:6, 7:6(5), 6:2
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]
Może być, ale szkoda wielkiej szansy na 1000.