Po wyeliminowaniu Marii Szarapowej w IV rundzie, Dominika Cibulkova rozprawiła się z kolejną tenisistką z Top 5. Zawodniczka z Bratysławy rozbiła 6:1, 6:2 Agnieszkę Radwańską i została pierwszą w historii Słowaczką, która zagra w wielkoszlemowym finale. Zemsta zatem ma słodki smak - rok temu w finale w Sydney Cibulková nie wygrała z krakowianką nawet gema. Dla Polki był to trzeci półfinał w imprezie tej rangi i pierwszy osiągnięty poza Wimbledonem (2012 - finał, 2013). Radwańska po wyeliminowaniu Wiktorii Azarenki, nie stawiła żadnego oporu innej rówieśniczce.
W gemie otwarcia I seta Cibulková zaliczyła przełamanie potężnym returnem bekhendowym po krosie wymuszającym błąd. Po chwili wróciła z 15-30, popisując się po drodze miażdżącym forhendem i wyszła na 2:0 po ośmiu minutach. W trzecim gemie Radwańska przy 40-0 zrobiła dwa podwójne błędy z rzędu, a następnie wyrzuciła bekhend. Polka popisała się też piękną kontrą forhendową i po rozegraniu 10 punktów utrzymała podanie, gdy rywalka przestrzeliła return. W czwartym gemie, kluczowym dla losów całego seta, krakowianka błysnęła genialnym bekhendem po linii, a potężny forhend wymuszający błąd przyniósł jej dwa break pointy. Pierwszego zmarnowała błędem z returnu, drugiego Cibulková odparła wygrywającym krosem bekhendowym.
Radwańska miała jeszcze trzecią szansę, ale zagrała pasywnie i Słowaczka uratowała się kombinacją ostrego forhendu i drajw woleja. Zawodniczka z Bratysławy obroniła też czwartego break pointa kończącym forhendem. Krakowianka uzyskała piątą okazję odwrotnym krosem forhendowym wymuszającym błąd. Cibulková tym razem wybrnęła z opresji krosem forhendowym i wieńczącym drajw wolejem bekhendowym. Wspaniały bekhend po linii przyniósł Słowaczce dwa break pointy na 4:1 i wydawało się, że wykorzystała pierwszego kończącym forhendem, ale piłka minimalnie wylądowała w korytarzu deblowym (co pokazało Jastrzębie Oko, o które poprosiła Radwańska). Jednak to ją nie zraziło i drugiego wykorzystała potężnym returnem wymuszającym błąd. Zawodniczka z Bratysławy poszła za ciosem i zaliczyła trzecie przełamanie. Seta zakończyła wspaniałą kombinacją forhendu po linii i krosa bekhendowego.
W drugim gemie II seta Cibulková zaliczyła przełamania odwrotnym krosem forhendowym z returnu. Po chwili Radwańska pokusiła się o świetny return, a po dwóch niewymuszonych błędach Słowaczki uzyskała trzy break pointy. Pierwszego zawodniczka z Bratysławy obroniła forhendem wymuszającym błąd, a drugiego efektownym bekhendem po linii. Przy trzecim Polka przestrzeliła forhendowy return. W czwartym gemie krakowianka odparła break pointa kombinacją forhendu i szczęśliwego woleja po taśmie. Cibulková jednak uzyskała drugiego miażdżącym returnem bekhendowym i wykorzystała go forhendem po linii.
Wreszcie w piątym gemie Radwańska zaliczyła przełamanie, po tym jak rywalka popełniła dwa forhendowe błędy. W szóstym gemie Polka od 0-30 zdobyła cztery punkty z rzędu, posyłając asa i kończąc akcją wyrzucający serwis-drajw wolej. To były w jej wykonaniu tylko maleńki zryw, który nie mógł przynieść powodzenia, choć próbowała walczyć do samego końca. W siódmym gemie Cibulková wróciła z 15-30, ostatni punkt zdobywając po błędzie forhendowym krakowianki. Mecz zwieńczyła przełamaniem na sucho. Kros forhendowy dał jej trzy piłki meczowe. Przy pierwszej z nich forhend Radwańskiej wylądował w siatce.
Po raz kolejny okazało się, że w tenisie niczego nie można być pewnym. Dzień po wspaniałym zwycięstwie nad Azarenką, Radwańska wyszła na kort, jakby nie miała już w baku żadnego paliwa. Polka była wolna, pasywna, w swoim najgorszym stylu odgrywała piłki na środek kortu, w nieodpowiednim momencie sięgała po slajsy. Nic nie funkcjonowało od strony taktycznej. To tylko nakręcało grę czującej swoją szansę na finał Słowaczki. Cibulková miała drobne chwile przestoju, gdy psuła proste piłki, jednak w przekroju całego meczu doskonale funkcjonował jej forhend, bekhend, serwis i return.
Krakowianka słabła w oczach, z czasem zaczęła biegać do siatki po kiepskich atakach, a precyzyjna do bólu Słowaczka karciła ją raz za razem minięciami. Kolejny wielkoszlemowy półfinał przegrany przez Polkę z dużo niżej notowaną rywalką. Czy to tylko o fizyczne obciążenia chodzi, czy może jednak tkwi to też w głowie Radwańskiej? Nie można jednak wszystkiego oceniać przez pryzmat nieudanego meczu z Cibulkovą. Półfinał w Melbourne to zdecydowanie sukces polskiej tenisistki. Po falstarcie w Sydney można było się obawiać klęski, ale znów okazało się, że w tenisie nie warto roztrząsać jednej czy drugiej porażki, bo za chwilę wszystko może się odwrócić.
W trwającym 70 minut spotkaniu fatalnie funkcjonował drugi serwis Radwańskiej, przy którym zdobyła tylko dwa z 16 punktów. Cibulková obroniła osiem z dziewięciu break pointów, a sama sześć razy przełamała Polkę. Słowaczce zanotowano 21 kończących uderzeń i 20 niewymuszonych błędów. Krakowianka miała 12 piłek wygranych bezpośrednio i 24 błędy własne.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 33 mln dolarów australijskich
czwartek, 23 stycznia
półfinał gry pojedynczej kobiet:
Dominika Cibulková (Słowacja, 20) - Agnieszka Radwańska (Polska, 5) 6:1, 6:2
Program i wyniki turnieju kobiet
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Wiktorowski:Agnieszka zmieniła rakietę
Cel:a na co zmieniła babolata
Wiktorowski:na backhand
Cel: nie ma takiej rakiety
Wiktorowski:jak t Czytaj całość