Wimbledon: Katastrofa wielkiego Maestro, Federer pokonany przez Stachowskiego!

Serhij Stachowski sprawcą największej sensacji 127. edycji wielkoszlemowego Wimbledonu! Ukrainiec pokonał w środę 6:7(5), 7:6(5), 7:5, 7:6(5) siedmiokrotnego triumfatora, Rogera Federera!

Kiedy Roger Federer wygrał przed 10 dniami turniej w Halle, a w poniedziałek rozbił błyskawicznie Victora Hanescu, wydawało się, że Maestro powraca do wielkiej formy i jest gotów bronić w Londynie swojego królestwa. Środowy rywal siedmiokrotnego triumfatora Wimbledonu, Serhij Stachowski, rozegrał jednak kapitalny mecz i okazał się dla utytułowanego Szwajcara przeszkodą nie do przejścia.

Już pierwsze piłki spotkania ukazały prawdziwy kunszt Ukraińca, który gdy tylko nadarzała się okazja meldował się przy siatce, by skończyć piłkę efektownym wolejem. Urodzony w Kijowie, a rezydujący i trenujący w słowackiej Bratysławie, 27-latek w całym meczu aż 96 razy ruszył do przodu, punktując łącznie w ten sposób 61-krotnie. Federer w premierowej odsłonie nie wypracował ani jednego break pointa, a całego seta zapisał na swoje konto po tie breaku, w którym szybko wypracował niewielką przewagę.

W drugiej partii obraz gry nie uległ zasadniczo zmianie. Obaj panowie bardzo pewnie podawali i znów o losach seta zadecydować musiała tenisowa dogrywka. Tym razem, przy stanie 5-5, o mini breaka pokusił się Ukrainiec, który następnie pewnie doprowadził do wyrównania stanu rywalizacji. Fani Szwajcara doznali prawdziwego szoku w kolejnej części meczu, kiedy Stachowski w 11. gemie wywalczył pierwsze w całym spotkaniu przełamanie. Chwilę później Ukraińcowi znów nie zadrżała ręka i zebrana na korcie centralnym publiczność mogła już stopniowo wyczuwać ogromną sensację.

Kiedy w trzecim gemie czwartej partii 27-latek z Bratysławy przełamał podanie Szwajcara, wydawało się, że nic już nie uratuje wielkiego Maestro. Federer rzucił się jeszcze do ostatniego ataku, wywalczył breaka, a w 12. gemie miał setbola na po 2. Kapitalna akcja wolejowa Ukraińca oddaliła jednak niebezpieczeństwo i po raz trzeci w meczu fani byli świadkami tie breaka. Stachowski grał jak natchniony, jako pierwszy zdobył przewagę mini breaka, a po rewelacyjnej akcji przy siatce uzyskał dwa meczbole. Pierwszego Szwajcar obronił znakomitym minięciem, ale przy drugim w fatalnym stylu wyrzucił piłkę w aut!

W trwającym trzy godziny pojedynku Stachowski zaprezentował się rewelacyjnie. Ukrainiec posłał 17 asów, skończył nieprawdopodobną liczbę 72 piłek, a sam pomylił się 17 razy! Federer miał 16 asów, 57 winnerów i 13 błędów własnych, a w ostatecznym rozrachunku utytułowany Szwajcar wygrał zaledwie jedną piłkę mniej od rywala (161-162).

Federer po raz ostatni odpadł z wielkoszlemowego turnieju przed ćwierćfinałem podczas Roland Garros 2004. Środowa porażka broniącego tytułu 31-latka z Bazylei nie pozostanie bez wpływu na jego miejsce w światowej klasyfikacji. Trzeci aktualnie tenisista globu w pierwszym lipcowym notowaniu rankingu ATP spadnie co najmniej o dwie lokaty. Ostatni raz Szwajcar klasyfikowany był na piątej pozycji najlepszych singlistów świata w czerwcu 2003 roku.

- Nie należy panikować w takim momencie. To normalne, że po takiej wczesnej porażce, po serii 36 kolejnych ćwierćfinałów w Wielkim Szlemie, ludzie odczuwają to inaczej. Wciąż jednak zamierzam grać przez wiele najbliższych lat - wyznał w krótkim wywiadzie dla stacji BBC Federer.

W całkowicie innym nastroju był wielki zwycięzca środowego spotkania. - Kiedy grasz z Federerem w Wimbledonie, to tak jakbyś grał przeciwko dwóm osobom, Federerowi i jego ego. Liczyłem, że nie odskoczy ode mnie, starałem się utrzymywać serwis i szukać swojej szansy w tie breaku. To było magiczne, nie mogłem zagrać lepiej niż dzisiaj. Przy każdym ważnym punkcie grałem dobrze i niesamowicie dobrze serwowałem oraz grałem woleje - powiedział Stachowski, który w piątek powalczy o pierwszą w Wielkim Szlemie 1/8 finału z Austriakiem Jürgenem Melzerem.

Z turniejem pożegnał się również oznaczony numerem szóstym Jo-Wilfried Tsonga, który po rozegraniu trzech setów poddał mecz z Ernestsem Gulbisem z powodu kontuzji lewego kolana. Najwyżej rozstawiony w dolnej połówce drabinki singla panów Andy Murray zwyciężył pewnie 6:3, 6:3, 7:5 Tajwańczyka Yen-Hsun Lu. 26-letni Szkot, turniejowa "dwójka", zdaje się mieć teraz otwartą drogę do finału.

Program i wyniki turnieju mężczyzn

[b]Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

[/b]

Źródło artykułu: