Serena Williams po wywalczeniu kolejnego tytułu w Miami, nie do końca była zadowolona ze swojej gry. - Nie serwowałam dobrze w całym turnieju. Gdyby spojrzeć w statystyki, to na pewno można stwierdzić, że nie był to mój najlepszy turniej. Serwis nie był w finale moją największą bronią, musiałam polegać na innych uderzeniach - wyjaśniła Amerykanka. - Popełniłam wiele błędów i w drugim secie pomyślałam sobie: "Serena, doszłaś do finału i nie wykorzystujesz swojego potencjału?". Nie miałam zbyt dużo siły, możliwe, że zbyt ciężko trenowałam w piątek - zastanawiała się tenisistka.
Williams nie szczędziła ciepłych słów swojej rywalce, Marii Szarapowej. - Grała znakomicie, świetnie poruszała się po korcie i zagrywała winnery praktycznie z każdej pozycji. Lubię grać z tenisistkami z czołówki. Kiedy ktoś, tak jak dziś Maria, podnosi poprzeczkę, to muszę się wtedy dostosować - wyjaśniła tenisistka.
Amerykanka potrafi wychodzić z ciężkich opresji, jak to miało miejsce podczas ubiegłorocznego finału US Open z Wiktorią Azarenką czy nawet podczas sobotniej walki o trofeum. Williams postawiona pod ścianą, nagle potrafi wejść na wyższe obroty i doprowadzić mecz do zwycięstwa. - Czuję się bardzo silna mentalnie. Odkąd byłam dzieckiem, zawsze miałam mocną psychikę i wiedziałam, co chcę robić w życiu - stwierdziła Serena.
Liderkę rankingu WTA podczas konferencji prasowej zapytano o to, czy uważa, że w Miami ze względu na sukcesy jej i siostry (Venus Williams), po zakończeniu kariery, jeden ze stadionów mógłby nosić ich imię? - To by było fajne, ale nie lubię o tym myśleć. Wciąż jestem tu i teraz, chcę dobrze grać. Nie chciałabym, żeby to był mój ostatni tytuł - odpowiedziała zawodniczka.
Maria Szarapowa stwierdziła, że nawierzchnia, na której chciałaby się zmierzyć z Sereną Williams, to korty trawiaste. - Obojętnie, dla mnie może być to lód, trawa czy kort ziemny. Nie obchodzi mnie to. Daj mi rakietę i piłki, jestem gotowa! - zakończyła Amerykanka.
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!