Grzegorz Panfil od kilku sezonów pozostaje w rankingu za plecami kilku innych reprezentantów Polski, ale tenisiście Górnika Bytom nie można odmówić ambicji. Prawie rok temu, po triumfie w turnieju ITF w Legnicy, tenisista planował awans w okolice 380-390. miejsca w rankingu, żeby móc bez problemów startować w eliminacjach do Challengerów.
Grafik startów był napięty, po serii Futuresów miał grać w Pekao Szczecin Open, gdzie punktów do ugrania było sporo, a następnie w eliminacjach do ATP w Bukareszcie, kolejnych Challengerach... Plany pozostały na papierze. Panfil otrzymał powołanie do reprezentacji Pucharu Davisa i przyjął je, rezygnując z tego, co mogłoby przynieść profity do rankingu indywidualnego, a znajdował się wtedy w naprawdę dobrej formie. Jak to się stało, że tenisista, który był wtedy piątą rakietą kraju, pojechał walczyć dla reprezentacji? Tylko Jerzy Janowicz nie miał problemów z podjęciem decyzji, choć grając dla Polski, musiał grać przeciwko swojemu trenerowi - Tiilikainenowi. Pozostali polscy zawodnicy zrezygnowali, bo ... forma nie ta, bo kontuzja, bo lepiej pograć o punkty do rankingu ATP. W ostatniej chwili Radosława Szymanika i reprezentację uratował Panfil. Mimo tego, że zabrzanin nie wygrał meczu z Jarkko Nieminenem , pokazał się z dobrej strony, tym samym zdobywając zaufanie trenera kadry. Kolejne powołanie dostał w lutym, choć według rankingu, byli od niego lepsi.
W międzyczasie Panfil zmienił trenera, wcześniej prowadził go starszy brat, Aleksander. - Brat mieszka w Ustroniu, ma swoją halę tenisową, prowadzi zajęcia. Z Michałem Piękosiem znamy się od lat, kiedyś podawałem mu piłki - wspomniał tenisista.
Rok 2012 zapowiadał się dobrze, ale nie wszystko poszło tak jak powinno. Lepsze wyniki Panfil notował w grze podwójnej. Niestety 24-latek nie miał stałego partnera. Błażej Koniusz, z którym wywalczył juniorskiego szlema podczas Australian Open, w turniejach startuje sporadycznie, skupia się na trenowaniu Pauli Kani. Marcin Gawron i Andriej Kapaś startują wspólnie od wrześniowego zwycięstwa w Szczecinie, a przecież w Legnicy para Kapaś/Panfil wywalczyła mistrzostwo kraju. Mateusz Kowalczyk skupia się raczej na grze podwójnej i wybiera Challengery, więc kalendarze obu zawodników zupełnie się nie pokrywają.
Dwa tytuły i jeden finał - to bilans zabrzanina. Najpierw z Guillermo Hormazabalem triumfował w Koszalinie, a następnie przy własnej publiczności z Kowalczykiem w Bytomiu. Był to turniej specjalny i wyjątkowy dla obu zawodników. Grali dla Jacka Widawskiego, trenera, dyrektora Górnika Bytom oraz wiceprezesa Śląskiego Związku Tenisowego. Każdy turniej to kolejne doświadczenie, a gra z bardziej ogranym deblistą, jakim jest Kowalczyk, przyniosła Panfilowi dodatkowe korzyści. Efekty widać było w Poznaniu, gdzie wystąpił w duecie z Davidem Skochem. To Polak prowadził grę, wykazując się spokojem oraz mobilizując partnera w trudnych momentach. Choć parze polsko-czeskiej nie udało się wygrać, miesiąc później Panfil z Michałem Przysiężnym osiągnęli finał, eliminując po drodze Gawrona i Kapasia.
Turnieje trwają, sezon w pełni, Panfil gra aktualnie w Poznaniu, w przyszłym tygodniu przeniesie się ponownie do Legnicy, z której ma same pozytywne wspomnienia. W ubiegłym roku odniósł tam turniejowy triumf, w tym - wywalczenie mistrzostwa Polski w singlu i w deblu (brakujące trofeum, w innych kategoriach wiekowych ma komplet). Za kilka miesięcy tenisistę czeka nie lada wyzwanie., Panfil będzie trenować w Akademii Nicka Bollettieriego. Jest to najbardziej rozpoznawalna akademia tenisowa na świecie, w której trenowali: Andre Agassi, Monica Seles czy siostry Williams.
- Polka, która mieszka w Stanach i pracuje dla Akademii, pomogła mi załatwić wyjazd. Odezwała się przez moją stronę internetową, przedstawiła propozycję i pierwotnie miałem lecieć po Wimbledonie. Przemyśleliśmy z trenerami, ze sponsorem, że lepiej będzie, jeśli polecę tam później. Chciałbym dokończyć sezon w Europie na kortach ziemnych. Wiadomo, tam trenowałbym na kortach twardych - przedstawił Panfil. - Polecę na pewien okres, zobaczę, jak to wszystko wygląda. Możliwe, że wrócę, a może zostanę - dodał. Tenisista Górnika Bytom nie będzie pierwszym Polakiem, który zacznie trenować na kortach na Florydzie. Na początku sezonu Marta Domachowska, Paula Kania i Magda Linette przygotowywały się tam do startów we wiosennych turniejach.
Może treningi w Akademii Nicka Bollettieriego okażą się przełomem w karierze aktualnego mistrza kraju. Przecież nie jest powiedziane, że sukcesy można odnosić tylko w wieku 21 lat (jak Janowicz), ale dzięki uporowi i ambicji, można być coraz lepszym z wiekiem (jak Kubot).