Venus Williams: Agnieszka zagrała bardzo dobrze

Zrelaksowana i uśmiechnięta była Venus Williams na konferencji po porażce w meczu II rundy z Agnieszką Radwańską. - Chodzi o stawianie sobie wyzwań i nie poddawanie się - mówi Amerykanka.

- Po pierwsze, Agnieszka grała dziś bardzo dobrze. Trzymanie piłki w korcie jest bardzo ważne. Odbierała dziś naprawdę dużo piłek, a na tej nawierzchni jest to kluczowe. Niestety, sama nie działam dziś najlepiej - komentuje porażkę Venus Williams, która wciąż poszukuje formy po wielomiesięcznej przerwie spowodowanej chorobą.

Czy to ostatni Roland Garros dla starszej z sióstr? - Na pewno nie. Patrząc teraz na mój ranking, na pewno za rok tu zagram. To dopiero początek powrotu. To proces, z którego muszę wyciągać wnioski, pracować nad sobą, z lekarzami. Nie mogę wychodzić na kort, myśląc "O Boże, to już koniec", muszę być pozytywnie nastawiona. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy mogę się przełamać i zbliżyć się do formy z najlepszych lat.

Igrzyska są najważniejsze

Amerykanka od początku roku deklaruje, że absolutnym priorytetem w sezonie jest dla niej turniej olimpijski na trawnikach Wimbledonu. To właśnie tej imprezie podporządkowuje swój kalendarz startów. Walka o kwalifikację (bardzo zacięta w amerykańskiej kadrze) jest dla niej ogromną motywacją.

- Igrzyska to najważniejsza rzecz w sporcie. Dorosłam, oglądając filmy o nich, ojciec nam je puszczał. Od początku naszym marzeniem był występ na olimpiadzie. Gdy już się udało, było to naprawdę niesamowite przeżycie. To wisienka na torcie, uwielbiam je. Właśnie dlatego wciąż gram - mówi Williams i po chwili dodaje: - Wiadomo, że chciałabym grać lepiej, ale aktualnie muszę po prostu wychodzić na kort i patrzeć, co się stanie. Nie gram w idealnych dla siebie okolicznościach, ale chodzi tylko o zwiększenie moich szans na olimpijską kwalifikację. Chodzi o stawianie sobie wyzwań i nie poddawanie się.

- Oczywiście debel jest priorytetem, w końcu muszę obronić tytuł. Gdybym tylko mogła zmusić Serenę, żeby to ona wykonywała całą robotę na korcie... - żartuje Amerykanka. - Muszę zobaczyć, w których konkurencjach dostanę powołanie. Możliwe, że debel i gra mieszana będą dla mnie lepsze. Nie wiem, każdy medal jest ważny, mógłby nawet być w rzucie oszczepem. Medal to medal - dodaje z uśmiechem.

Wpływ Sereny?

Jak Venus zareagowała na sensacyjną porażkę młodszej siostry w I rundzie z Virginie Razzano? - To było dla mnie bardzo ciężkie. Pokładałam w niej całe moje nadzieje, bardzo chciałam, żeby wygrała ten turniej. Nie wiedziałam, jak daleko mogę sama zajść, ale trzymałam kciuki za Serenę, w końcu tak świetnie grała na kortach ziemnych w tym roku...

- Na szczęście ma na koncie ponad 20 tytułów wielkoszlemowych, które dodają jej otuchy. Nic jej nie będzie - śmieje się Venus.

Robert Pałuba
z Paryża
@rob_pal

Źródło artykułu: