Serwis i return, dwa kluczowe czynniki, które dały Agnieszce Radwańskiej trzecie zwycięstwo w karierze nad Venus Williams i awans do III rundy Rolanda Garrosa: - Na pewno serwowałam nie najgorzej [77 procent trafionego pierwszego podania - przyp. red.]. Warunki były korzystne, kort był wolniejszy niż ten, na którym grałam pierwszy mecz. Mimo tego, że serwis Venus leciał pewnie ze średnią szybkością 190 km/h, to nie było takiego problemu. Kort był miękki, wolny i dało się returnować - mówi najlepsza polska singlistka.
- Mecz był dość dobry, mimo wyniku. Rywalka do końca walczyła i nie wiadomo co by było, gdybym tego ostatniego gema nie wygrała. Z 5:1 na 5:3 i potem zaczynają się już nerwy - komentuje Isia. - Cieszę się, że od początku do końca zagrałam dobre spotkanie. Może na koniec było trochę trudniej, Venus się nie poddawała. To Wielki Szlem, dajemy z siebie 110 procent. Wszystko dobrze dziś funkcjonowało, jestem zadowolona ze swojej gry - konstatuje.
Radwańska przyznaje, że jako dziecko często oglądała mecze sióstr Williams i były one dla niej wzorem: - Gdy byłam mała, często oglądałam spotkania Sereny i Venus. To wspaniałe uczucie: wyjść na kort i zagrać z kimś, kogo przez lata oglądałam w telewizji.
Czas na Kuzniecową
W piątek Radwańska zmierzy się ze Swietłaną Kuzniecową, mistrzynią turnieju z 2009 roku, z którą przegrała pięć ostatnich spotkań, w tym jedyną konfrontację na kortach ziemnych właśnie w Paryżu.
Co Polka sądzi o zbliżającej się konfrontacji i potencjalnych rywalkach w dalszej fazie (Ivanović, Kerber)? - Wiem, że grałyśmy ze sobą bardzo dużo razy. Bilans jest niekorzystny, ale ten z Venus też taki był, a jakoś poszło. Mecz meczowi nierówny i tak naprawdę nie ma znaczenia, jaki ma się bilans, każde spotkanie to osobna historia.
- To jest Wielki Szlem. Od trzeciej rundy gra się z zawodniczkami rozstawionymi, z Top 30 i wiadomo, że będzie pod górkę. Na tym etapie turnieju już nie ma dzikich kart, czy osób spoza "setki". Wiadomo, czasami się zdarza, ale zawsze jest się nastawiam na granie z rozstawionymi.
Robert Pałuba
z Paryża
@rob_pal