Spotkanie Baghdatisa z Troickim mogło nieco przypominać mecz, jakie można zaobserwować często w kobiecych rozgrywkach. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, a w pierwszym secie padło aż pięć przełamań! O jedno lepszy był Cypryjczyk. W drugiej partii trzykrotnie podanie stracił Serb i Baghdatis ze zwycięstwa mógł się cieszyć już po 84 minutach. Obaj tenisiści zanotowali 48 procent skuteczności pierwszego podania. Troicki jeśli nie trafiał, to praktycznie był bez szans, wygrał zaledwie 4 piłki na 25 przy swoim drugim serwisie. Cypryjczyk zaserwował trzy asy, ale żadnego gema nie wygrał do zera, chyba że przy przełamaniu.
- Być w finale, to wspaniałe uczucie. Został mi jeden mecz do zwycięstwa. W półfinale pierwszy set był dziwny, obaj zmagaliśmy się z problemami przy swoim serwisie. Ale pozostałem spokojny i skupiony na grze, lepiej grałem przy ważnych punktach. Jestem zadowolony ze swojego występu i tego, że nie spędziłem za dużo czasu na korcie - powiedział po meczu Baghdatis.
Cypryjczyk w finale zmierzy się z Janko Tipsareviciem. Rozstawiony z numerem 3. Serb wyeliminował Keia Nishikori6:4, 6:3. Znakomicie serwował, zanotował cztery asy, a po pierwszym podaniu wygrał 33 z 40 piłek. Japończykowi nie udało się przełamać rywala, a tym samym nawiązać walki.
- Zarówno Marcos, jak i ja gramy dobry tenis - mówił po meczu Serb. Wiem, że muszę w finale zagrać tak, jak z Nishikorim, żeby mieć szansę na zwycięstwo. Marcos jest doświadczonym graczem i nie odda mi łatwo tego meczu. Będę musiał grać lepiej od niego i agresywniej. Chcę w Kuala Lumpur wygrać jeszcze jeden mecz, jeśli się nie uda, ten tydzień i tak uznam za udany.
Tipsarević w tym sezonie dwukrotnie gościł już w finale. W lutym przegrał w Delray Beach z Juanem Marinem Del Potro oraz na kortach trawiastych w Eastbourne z Andreasem Seppim poddał mecz w trzecim secie z powodu kontuzji pachwiny. Dla Baghdatisa finał jest najlepszym wynikiem w tym sezonie.