- Nie można tak powiedzieć. Przecież z tatą trenowałam w Krakowie przez cały miesiąc po Wimbledonie przed wylotem do USA i przez chwilę w Stanford. To on przygotowywał mnie do ostatnich turniejów - wyjaśnia w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
- Spokój tak. Bo o to właśnie w tym wszystkim chodziło. Nie o tenis, bo wiadomo, że tata przez 17 lat wszystkiego mnie nauczył, jemu wszystko zawdzięczam. W naszych konfliktach chodziło wyłącznie o sprawy pozasportowe, o relację córka-ojciec, a nie zawodniczka-trener - zapewniła.
Źródło: Gazeta Wyborcza