Maria Szarapowa, 24 lata, urodziła się na Syberii (foto EPA)
W ostatnim tygodniu lipca w Stanford startuje US Open Series, cykl imprez poprzedzających tą najważniejszą na amerykańskiej ziemi - międzynarodowe mistrzostwa Stanów Zjednoczonych w Nowym Jorku (początek 29 sierpnia). Szarapowa, w tym roku stopniowa poprawiająca swoje wyniki (jest już piąta w rankingu WTA Tour) będzie wielką faworytką na swoich ukochanych kortach twardych.
Gdy w Wimbledonie wcześnie odpadły wszystkie pozostałe kandydatki do tytułu, to Szarapowa była numerem jeden do zgarnięcia najważniejszego tytułu w tenisie, ale w decydującym meczu została pokonana przez Petrę Kvitovą: - Finał dał mi niesamowitą pewność siebie przed kampanią amerykańską. Ale oczywiście, zawsze lepiej wracać do domu nie z pustymi rękami. Cieszę się jednak z wyniku w Wimbledonie, bo przecież dawno nie osiągałam tam dobrych wyników - tłumaczyła.
Jak sama przyznaje, ostatnie rezultaty napawają ją optymizmem mimo, a nawet właśnie dzięki temu, że wciąż nie serwuje tak skutecznie jak niegdyś: - Muszę uderzać mocniej. Podanie daje mi wiele swobody. W tym elemencie mogę się tylko poprawić - mówiła przy okazji ceremonii wręczania nagród ESPY (znanej amerykańskiej telewizji kablowej ESPN; wśród tenisistów uhonorowano Rafę Nadala i Serenę Williams) w Nokia Theatre w Los Angeles.
- Generalnie zrobiłam fantastyczny postęp - mówiła. - Po Wimbledonie, a w sumie po 11 tygodniach w grze, byłam jednak zmęczona. Zrobiłam sobie sześć tygodni wakacji, w domu, w Kalifornii. Posmakowałam trochę normalnego życia. A potem zaczęły się treningi: pięć godzin dziennie, to było cięższe niż turnieje... - powiedziała. - Na turnieje amerykańskie trzeba się przygotować bardzo skrupulatnie, bo warunki są ciężkie: w Cincinnati może być większy upał niż w Melbourne. Pamiętam o tym, choć od siódmego roku życia wychowywałam się na Florydzie i wiem jak radzić sobie ze skwarem i wilgotnością.
- Kocham grać przeciw Serenie - mówi o rywalizacji z amerykańską multimistrzynią wielkoszlemową, w ciągu ostatniego roku mającą poważne problemy zdrowotne. Serena Williams ma pokazać się jednak w ojczyźnie (już w Stanford) i powalczyć o kolejny tytuł w US Open, choć z racji niskiego rankingu jej spotkań z czołówką należy spodziewać się już we wczesnych fazach: - Zawsze wyznawałam zasadę - mówi Szarapowa - "jeśli nie mogę pokonać jej w I rundzie, to jak będę w stanie wygrać z nią na dalszym etapie turnieju?" Nie mam dobrego bilansu z Sereną i chcę to zmienić. Może nasze starcie nastąpi w Cincinnati, bo to miejsce wyjątkowe dla pasjonatów tenisa.
Zapytana o perspektywę gry w wieku 40 lat, jak Kimiko Date-Krumm, Szarapowa przyznała, że zakończy karierę wcześniej niż japońska koleżanka. - Tak bardzo kocham ten sport, od kiedy miałam cztery lata. To było moje życie i nim będzie jeszcze długo. Ale mam też inne cele: rodzina i tym podobne rzeczy - powiedziała. 24-letnia Masza jest zaręczona ze słoweńskim koszykarzem Aleksandarem Vujačiciem, który - po siedmiu latach gry w NBA (LA Lakers i NJ Nets) - niedawno podpisał kontrakt z klubem ze Stambułu (Turcja).