Papa Radwański: Córce przydałby się psycholog albo nawet oddział zamknięty

- Kiedy nie wykorzystuje się takich szans jakie miałam, później ciężko jest to nadrobić grając z taką rywalką jak Maria - powiedziała Agnieszka Radwańska po przegranej z Marią Szarapową 6:7(4), 5:7 w IV rundzie Roland Garros.

- To był wyrównany mecz, od początku grałam dobrze. Miałam w pierwszym secie 4:1, ale to była przewaga tylo jednego breaka. W drugim byłam bliżej wygranej, ale po wygraniu trzech piłek, zepsułam w wymianach pięć kolejnych. Nie powinnam była przegrać tego seta - oceniła mecz Radwańska.

Robert Piotr Radwański, ojciec i trener, przyczynę porażki opisał krótko: - Agnieszka jest mało odporna psychicznie, czas skończyć mówić, że tak nie jest.

Polka w I secie od stanu 4:1 w dwóch kolejnych gemach miała przewagi. W II secie prowadziła 5:3 i miała dwie piłki setowe. W kolejnym gemie miała kolejne trzy szanse na nawiązanie walki i wygranie partii, ale w pięciu kolejnych wymianach przeszkodziła siatka, a nie Maria Szarapowa. W całym meczu jednak Rosjanka grała znakomicie.

- Ona cały czas nadaje tempo i świetnie serwuje, a na to nie mam żadnego wpływu. Udawało mi się przełamać jej podanie, ale odrabiała straty, bo świetnie returnowała - powiedziała Agnieszka o rywalce.

Trener zawodniczki nie przebierał w słowach: - Wrócimy do Krakowa, potrenujemy, a później przyjdzie kolejny turniej, ważny mecz i znów go przegra. W tej sytuacji przydałby się psycholog sportowy albo nawet oddział zamknięty. Mogę ją nauczyć forhendu czy bekhendu, ale głowy nie zmienię.

Radwańska tylko wzruszyła ramionami na krytykę taty: - Przyzwyczaiłam się. Łatwo się mówi, co należało zrobić, jak zagrać, jeżeli siedzi się na trybunach. U niego zawsze wszystko jest na nie. Ojca ani jego charakteru nie zmienię. Mogę jedynie zmienić trenera, co może rzeczywiście kiedyś nastąpi.

Komentarze (0)