15 miesięcy czekał del Potro, triumfator US Open 2009, na swój 11. finał w karierze. Argentyńczyk, który powrócił do gry po ośmiomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją prawego nadgarstka, zagra w niedzielę na Florydzie o swój ósmy w karierze tytuł. Tenisista z Tandil w ostatnich dwóch amerykańskich turniejach (San José i Memphis) na półfinale kończył swój udział w zawodach, ale dzięki uzyskanym punktom, poprawił o ponad 300 miejsc swoją lokatę w rankingu ATP. Zwycięstwo w Delray Beach zagwarantuje Argentyńczykowi awans do Top 90.
- Zagrałem najlepsze spotkanie w przeciągu całego tygodnia. Jestem zadowolony z powrotu do finału po ponad rocznej przerwie - stwierdził po wygranym półfinale del Potro. - Moim celem było zostać numerem 1 dwa lata temu, ale obecnie nie wiem czy mogę to uznać za mój główny cel, ponieważ nie wiem jaki poziom gry mogę osiągnąć - zakończył Argentyńczyk, który na amerykańskich kortach legitymuje się bilansem 4-0 w dotychczasowych finałach.
Del Potro wyrównał w sobotę na 2-2 bilans bezpośrednich spotkań z Fishem, który pomimo porażki awansuje w poniedziałkowym notowaniu rankingu ATP na najwyższe 15. miejsce w swojej karierze. Amerykanin po wyraźnym przegraniu pierwszego seta, zmarnował ogromną szansę na powiększenie przewagi na 5:1 w drugiej partii. Argentyńczyk, który wielokrotnie straszył swoim forhendem starszego o siedem lat przeciwnika, wygrał jednak pięć z ostatnich sześciu gemów spotkania.
Rywalem del Potro w niedzielnym pojedynku o tytuł będzie rozstawiony z numerem szóstym Janko Tipsarević (ATP 52), który pokonał 6:4, 6:4 w sobotnie popołudnie Keia Nishikoriego (ATP 66). To trzeci finał 26-letniego tenisisty z Belgradu i kolejna okazja na zdobycie pierwszego mistrzowskiego trofeum w karierze. Serb poprawił na 2-0 swój bilans gier z utalentowanym Japończykiem, triumfatorem imprezy w Delray Beach z 2008 roku, którego pokonał również w takim samym stosunku w styczniowym ćwierćfinale w indyjskim Chennai.
Tipsarević wykorzystał w sobotę oba wypracowane break pointy i ani razu nie stracił podania na rzecz 21-letniego Nishikoriego. Serb, który przełamał rywala w dziewiątym gemie premierowej odsłony i trzecim gemie drugiej partii, posłał na drugą stronę kortu pięć asów serwisowych i zgarnął 25 z 29 piłek rozegranych przy swoim pierwszym podaniu. Japończyk, który narzekał w spotkaniu z Serbem na drobny uraz stopy, popełnił za dużo błędów niewymuszonych w kluczowych momentach meczu.