Po porażce w Australian Open Andy już dwukrotnie, także w walce o tytuł (w Toronto i Szanghaju) zrewanżował się Szwajcarowi. - Kocham wyzwanie i nie boję się gry przeciw niemu. Wiem jednak, że mógłbym łatwo przegrać, gdybym nie wzniósł się na swój najwyższy poziom. W meczach przeciw Rogerowi grałem najlepszy tenis w życiu.
Federer w niedzielnym finale nie wykorzystał żadnego z sześciu break pointów. - Mecz z mojej strony był bardzo solidny - przyznał Murray. - Roger miał kilka okazji na powrót w pierwszym secie, ale potrafiłem w takich momentach posłać potężne serwisy. Miał jedną znakomitą szansę, gdy nie trafił forhendem. Poza tym to był świetny mecz w moim wykonaniu, z niewielką liczbą błędów.
Mając możliwość przydzielenia serwisu przed meczem, Murray wskazał na rywala. - W finałach odczuwa się nerwy. Normalnie uspokajasz się trochę w drugim gemie. W tym tygodniu czasem podawałem jako pierwszy, bo kilka takich mocniejszych serwisów i człowiek się czuje pewniej, czasami odbierałem pierwszy. To zależy od tego, jak się czujesz danego dnia. A dziś [w niedzielę] czułem, że chcę returnować.
Podstawą jest jednak serwis, który Murray utrzymuje na najwyższym poziomie: - Zyskuję wiele wolnych punktów dzięki temu - powiedział. - Wciąż mogę pracować nad wariacją podania. Przez ten tydzień miałem dobry pierwszy serwis, ale też ten drugi, bo nawet [przeciw Federerowi] nie dałem przy nim żadnych szans. Udało mi się to, co czasami się nie udawało [przeciw Federerowi]: serwisy z dużym kickiem, inne slajsowane, inne na jego forhend.
Szlem? Prosta recepta
23-letni Murray wygrał sześć Masters 1000 (do 2008 roku Masters Series), turniejów rangą ustępujących tylko Wielkiemu Szlemowi i Masters. Recepta na upragniony triumf w Szlemie (przegrał dwa finały, oba z Federerem) jest prosta: - Muszę grać tak jak w tym tygodniu przez cały turniej wielkoszlemowy. To proste. Nie sądzę, że moja gra musi się jakoś znacząco poprawić.
Wielka Brytania czeka na wielkoszlemowy tytuł od 1936 roku: - Mam umiejętności, by triumfować także w Wielkim Szlemie - twierdzi Murray. - Byłem już blisko. Muszę wygrywać turnieje takie jak ten [w Szanghaju]. Pokonywanie takich graczy jak Roger, jak Rafa, daje pewność siebie przed tym jak spotykasz się z nimi w Wielkim Szlemie. Grać tam dobrze: to zależy tylko ode mnie. Ale to ciężka sprawa.