Linette, nowy urok polskiego tenisa

- Ale jak mam chodzić na lekcje hiszpańskiego, skoro ciągle docieram do finałów? Magda Linette ma problem, bo bardzo chce nauczyć się języka Cervantesa, ale kurs jest w niedzielę. Niedziela, Dzień Pański, dzień finału tenisowych turniejów. Poznanianka doszła do pięciu w ostatnich sześciu występach. 20 września zostanie drugą singlistką Polski.


Magda Linette, 18 lat (foto Straszak)

Nastolatki nie mają już takiej jak jeszcze kilka lat temu siły przebicia do czołówki światowego tenisa. Podczas jednak gdy w Top 10 rankingu WTA jest tylko jedna zawodniczka urodzona w latach 90-tych (Woźniacka), a miejsce 22. okupuje najwyżej notowaną z nastolatek (Pawljuczenkowa), na naszym podwórku za plecami Agnieszki Radwańskiej znajdują się maturzystki. W tym tygodniu rakietę nr 2 dzierży Katarzyna Piter, a za chwilę zmieni ją Linette.

Trzy lata temu Isia Radwańska liczyła 18 wiosen, gdy wyrzuciła za burtę US Open Marię Szarapową. Obie panny weszły na światowy poziom przed uzyskaniem pełnoletności. Dziś cudownych dzieci (także chłopców) nie uświadczymy. Tegoroczne juniorki, przedstawicielki roczników 1992 i 1993, pojawiają się dopiero w drugiej setce notowania WTA. Lista juniorskiego zawodowego tenisa wyglądać będzie 20 września następująco: 1. Amerykanka McHale (urodzona w 1992), 2. Chorwatka Tomljanović (1993), 3. Portugalka Larcher de Brito (1993), 4. Polka Linette (1992). W okolicach 200. miejsca oprócz Magdy znajdzie się także Karolína Plíšková (1992).

Mam na imię Magda

- Ahora díme, cómo es tu español? Brązowooka Linette próbuje ułożyć zdanie i obiecuje, że następnym razem odpowie lepiej. Wzięła ze sobą do Katowic zeszyt do nauki hiszpańskiego, którym zajęła się przed dwoma laty. Wiosną będzie pisała maturę. W tym roku szkolnym w ławie na lekcji jeszcze nie siedziała. W tym roku kalendarzowym przesunęła się za to o 800 miejsc w rankingu WTA.

Nie lubi jak dodają jej do imienia "lena". - Mam na imię Magda - zapewnia i może poświadczyć dowodem osobistym. Osiemnaście świeczek na torcie zdmuchnęła w lutym. Miesiąc później w Turcji rozpoczęła sezon zawodowy, awansując, także dzięki walkowerowi, do półfinału satelickiej imprezy w Antalyi. To był spory sukces, bo nigdy wcześniej nie dotarła tak daleko.

Ostrożne cele mówiły o zakończeniu roku 2010 powyżej 500. miejsca na liście światowej. Team Linette, czyli trener Jakub Rękoś oraz ojciec Tomasz, zdawał sobie sprawę, że Magda ma możliwości, by przebić się tak - jak sądzono - wysoko. Po wygraniu trzech z rzędu turniejów o puli nagród 25 tys. dol., w sumie czterech z sześciu ostatnich, dziewczyna stoi u progu Top 200. To ranking pozwalający na start w eliminacjach turniejów wielkoszlemowych.

Już teraz wiadomo, że Linette będzie mogła wystąpić w fazie wstępnej Australian Open. - Ale nie ma pośpiechu - zastrzega Rękoś. - To, co będzie w styczniu, zależy od wielu czynników. Jeżeli już tam wylecimy, będziemy musieli być przekonani o tej decyzji. To jest kort twardy, daleko, zawodniczki grają na wyższym poziomie. I stawka potężna: jedna runda turnieju głównego jest warta tyle, co dwa wygrane turnieje o puli nagród 25 tys. dol.

Dobry duch

Linette zakończyła występy juniorskie (od 2007 roku zdobyła w sumie cztery tytuły w cyklu ITF) podczas międzynarodowych mistrzostw Francji na kortach Rolanda Garrosa, gdzie pokonała dwie rundy. Dwa tygodnie wcześniej w eliminacjach turnieju WTA Tour w Warszawie napędziła stracha Annie Czakwetadze. - To był jej dobry mecz, a przecież dopiero po raz pierwszy mierzyła się z zawodniczką, która należała do światowej czołówki - wspomina Rękoś.

Rozgrywki juniorów i zawodowców to inne światy. Starty nastolatków finansuje Polski Związek Tenisowy. Profesjonaliści muszą radzić sobie sami. Team Linette na szczęście może liczyć na pomoc "dobrego ducha", bez którego letnie sukcesy być może nie byłyby możliwe. Anonimowego mecenasa ma również Piter. W Poznaniu, mieście Fibaka, troszczą się o przyszłość tenisa.


Katarzyna Piter, 19 lat, i Jakub Rękoś, trener Linette (foto Straszak)

W stolicy Wielkopolski mają też gdzie i z kim trenować. Linette reprezentuje klub Grunwald, ale spotkać można ją także w hali w Puszczykowie. Na korcie biegają wspólnie z Piter i Barbarą Sobaszkiewicz. - Kasia przyjaciółką? Raczej jesteśmy bardzo dobrymi koleżankami - mówi Linette o relacjach z Piter. Gdy zachodzi potrzeba pracy nad returnem mocniejszych serwisów, Sobaszkiewicz, która zmieniła Grunwald na AZS, zawsze może przyprowadzić na trening Andrzeja Kapasia.

Grać jak Woźniacka

Gdy ktoś widział Linette przed dwoma laty, przyzna z respektem, że nie zaniedbywała pracy nad sobą. Kiedyś chuda, dziś z mocnymi nogami i niezłym przyłożeniem. Taka jest jej gra: wytrzymuje wymiany z linii końcowej, atakuje bekhendem, trudno zaskoczyć ją krótszym zagraniem, bo do takich bez problemów się zrywa. Fajerwerków technicznych mało, za to wielka solidność i regularność. Trenerze, czy to jest poziom bliski Top 100? - Zawodniczki stamtąd grają bardzo konsekwentnie... - mówi Rękoś. Od sześciu lat zajmuje się poznanianką. Czuje się, że jego serce bije optymizmem.

Największą bronią Linette jest mentalność. W kobiecym tenisie porażka od prowadzenia 4:1 czy nawet 5:0 nie jest rzadkością. Magda nie miewa wielu momentów zapaści. W finale imprezy w Katowicach w trzecim secie serwowała na prowadzenie 5:1, od razu tracąc trzy punkty. - Ona nie wierzy we wczesne zwycięstwo - tłumaczy Rękoś. Jeżeli szczytem irytacji Magdy jest to, że macha nad głową rakietą, to problemów z sędziami mieć nie będzie. - Zawsze trzeba myśleć o każdym kolejnym punkcie. Mecz da się wygrać z każdego stanu - wyznaje swoje credo.

Telefon od Wiktorowskiego

Na korcie spokojna Linette jest przeciwieństwem Pauli Kani, rówieśniczki z Sosnowca, na meczach której wobec nisko latających rakiet można obawiać się o kontuzję. Obie przed dwoma laty w Moskwie zostały deblowymi mistrzyniami Europy do lat 16. Opiekunem kadry kadetek był (i jest) Tomasz Wiktorowski, również kapitan dorosłej reprezentacji Polski w Pucharze Federacji. Świeża krew na przyszły sezon w walce o powrót do Grupy Światowej II?


Linette podziwiała Seles, dziś kibicuje Woźniackiej (foto Straszak)

Po Linette czekamy na przełom w tenisowych życiorysach innych dziewcząt z obfitującego w talenty rocznika 1992. Kania we wrześniu wygrała pierwszy turniej (w Gliwicach). Sandra Zaniewska często trenuje w Turcji, a obecnie przebywa na kilku turniejach w Australii. W małych imprezach próbują swoich sił Klaudia Gawlik i stawiająca też na debla Katarzyna Kawa.

Magda jeszcze na początku roku walczyła z rówieśniczkami w turniejach juniorskich, bo chciała podnieść ranking i wystąpić w Wielkim Szlemie. To było marzenie: poczuć atmosferę Flushing Meadows i Wimbledonu. Do skompletowania występów we wszystkich najważniejszych turniejach w kategorii do lat 18 zabrakło jej Australian Open. Teraz może zagrać tam jako tenisistka profesjonalna. Druga najlepsza w Polsce.

Źródło artykułu: