Wimbledon: Przed Berdychem jeden szczebel, by przejść do historii

Tomáš Berdych pokonał w Wimbledonie kolejno Rogera Federera i Novaka Đokovicia. - Ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Pozostaje mi jeden mecz - mówi Czech, który ma szansę powtórzyć wyczyn swojego rodaka Jana Kodeša z 1973 roku. Dwukrotnie w finale przegrywał inny reprezentant Czechosłowacji, Ivan Lendl. - Ale ja idoli nigdy nie miałem - mówi Berdych.

W tym artykule dowiesz się o:

- Trudno byłoby powiedzieć, że po tym co zrobiłem boję się kogokolwiek - przyznał po awansie do swojego pierwszego wielkoszlemowego finału. - Gram dobrze, czuję się dobrze, jestem zdrowy i mam nadzieję, że zachowałem jeszcze trochę energii na ostatni mecz - tłumaczył. W półfinale z Đokoviciem nie zaprezentował swojego najlepszego tenisa: - Grałem na takim poziomie, na jakim było trzeba i skończyłem mecz w trzech setach. To jest ważne.

Berdych stwierdził, że od piątkowego ranka czuł się lekko zmęczony, ale na korcie nie było już o tym mowy. - Daję sobie ocenę między osiem a dziewięć. Grałem dobrze - powiedział. Po zwycięskim półfinale zamierza robić to, co po zwycięstwie nad Federerem. - Czyli będę myślał o zakończonym meczu, a od rana zostawię to na boku i będę tylko przygotowywał się do finału.

Według samego zawodnika jego słabym punktem jest poruszanie się po korcie. - Pracuję nad tym każdego dnia i jestem z tej pracy zadowolony. Twierdzi, że nic nie może zakłócić mu snu w noc przed finałem. - Relaks to jest to, czego potrzebuję.

Od półfinału w Londynie wspierają mieszkającego w Montecarlo Tomáša rodzice, a od początku jest z nim wybranka serca, Lucie Šafářová. Trenerem Czecha jest jego imiennik Krupa.

Komentarze (0)