Idea polskiego turnieju WTA znów bez Radwańskiej

Za miesiąc na kortach warszawskiej Legii startuje Polsat Warsaw Open, największe tenisowe wydarzenie w polskim sporcie. Sformułowany przed rokiem pomysł sprowadzenia najlepszych rodzimych i mających polskie korzenie zawodniczek nie wypalił.

W tym artykule dowiesz się o:

Słuszna idea nie powiodła się w 2009 roku z dwóch powodów: sporu o startowe z teamem Radwańskich (Agnieszka oficjalnie była kontuzjowana) oraz rzeczywistych problemów ze zdrowiem Karoliny Woźniackiej. Inne polskie akcenty: mające polskich rodziców Aleksandra Woźniak, Sabina Lisicka, Andżelika Kerber czy mówiące w naszym języku siostry Bondarenko nie mogły zrównoważyć strat najgłośniejszych nazwisk.

Radwańska, najwybitniejsza polska tenisistka w Erze Open, nie znalazła się na liście startowej także w tej edycji odbywającego się po raz drugi z rzędu jedynego turnieju WTA nad Wisłą. Nie wystąpi także najpewniej kontuzjowana młodsza siostra Agnieszki, Urszula, wciąż druga singlistka w polskim tenisie kobiet.

Przepisy WTA dają zawodniczkom spoza listy startowej możliwość występu w turnieju, jeżeli zielone światło zapali i dziką kartę przyzna organizator. Dyrektor Stefan Makarczyk po ujawnieniu prywatnej korespondencji nie jest jednak przyjacielem Roberta Radwańskiego, ojca i szefa sztabu najsłynniejszej polskiej rodziny tenisowej. Krakowski trener postawił sprawę jasno: - Agnieszka nigdy w turnieju organizowanym przez pana Makarczyka nie wystąpi.

Numerem jeden imprezy na będącym w remoncie obiekcie na ul. Myśliwieckiej (dlaczego nie na Warszawiance?) zostanie Woźniacka, która tak jak w ubiegłym roku zaserwowała sobie maraton turniejowy. Swoich fanów ma Jelena Dementiewa, druga z zawodniczek Top 10 deklarujących chęć przyjazdu do Warszawy, gdzie przed dwoma laty wystąpiła w pokazówce. Makarczyk zapewne będzie starał się o ściągnięcie jeszcze jakiejś gwiazdy, które chętnie zjeżdzały nad Wisłę za czasów innego sponsora, choć czasów o wiele mniejszej puli nagród.

Bez cudu w sprawie Radwańskich na listę startową nie ma szans bezpośrednio dostać się żadna polska singlistka. Trzecia z nich, Marta Domachowska - rodzima warszawianka - dostanie najpewniej dziką kartę. Druga z przepustek dla gospodyń powinna trafić do Katarzyny Piter, ubiegłorocznej debiutantki w Pucharze Federacji, która jednak w maju będzie miała na głowie także maturę (zdaje geografię; ma indywidualny tok nauczania).

Krajobraz budowy, brak najlepszych polskich tenisistek, atmosfera skandalu w relacjach Makarczyk-Radwański i termin między Madrytem a Roland Garros (tuż przed Wielkim Szlemem pada najwięcej niespodziewanych rezultatów, np. ubiegłoroczne zwycięstwo Dulgheru) to czynniki obniżające pozycję warszawskiego turnieju. W imprezie tej samej rangi w Sydney z czołowej dziesiątki nie wystąpiła tylko jedna zawodniczka. Tour do Polski jednak wrócił i to na razie powód do satysfakcji.

Komentarze (0)