Iga Świątek celowała w tym tygodniu w wywalczenie czwartego z rzędu tytułu w turnieju WTA 1000 w Dosze. Polka na otwarcie pewnie pokonała Marię Sakkari, a później po pełnych emocji spotkaniach odprawiła Lindę Noskovą i Jelenę Rybakinę. Dzięki temu zameldowała się w najlepszej "czwórce" tej imprezy.
W piątkowym półfinale trafiła jednak na najbardziej niewygodną rywalkę w całym tourze, Jelenę Ostapenko. Wiceliderka rankingu WTA w czterech wcześniejszych spotkaniach nie potrafiła znaleźć sposobu na Łotyszkę. Niestety podobnie było i tym razem.
Mistrzyni Rolanda Garrosa z 2017 roku od początku prezentowała pewną grę i przejęła kontrolę na korcie. W pierwszym secie dwukrotnie przełamała podanie Świątek, co dało jej zwycięstwo 6:3. W drugiej partii Ostapenko rosła w siłę i grała jeszcze solidniej, co potęgowało frustrację u Polki.
ZOBACZ WIDEO: Matka legendy była w szoku. Zamiast Siódmiaka widokówkę wysłał... kolega
Zdecydowanym wyrazem negatywnych emocji naszej zawodniczki była sytuacja z połowy drugiego seta. Przy wyniku 3:0 dla rywalki, po niewykorzystanym break poincie na odrobienie straty przełamania, wiceliderka rankingu WTA rzuciła rakietą o kort. Takie zachowania 23-latki to ogromna rzadkość, co tylko pokazuje, jak wiele kosztowało ją to spotkanie.
Finalnie Ostapenko wygrała 6:3, 6:1. Odniosła tym samym piąte już zwycięstwo nad Świątek i zakończyła jej serię 15. kolejnych wygranych w Dosze. Dla Łotyszki będzie to drugi finał tej imprezy. O tytuł na katarskich kortach walczyła również w 2016 roku, jednak wówczas musiała uznać wyższość Carli Suarez Navarro. Teraz o tytuł powalczy z Amandą Anisimovą.
Granie z Ostapenko cios za cios to pewna klęska bo Rosjanko-Ukrainka miesz Czytaj całość