Igi Świątek walczy o finał. Aż miło się patrzy. "Wróciła do korzeni"

Getty Images / Andy Cheung oraz Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek i Wim Fissette
Getty Images / Andy Cheung oraz Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek i Wim Fissette

Widać zmianę u Igi. - Wim Fissette to trener, który potrafi wskrzesić radość z gry w tenisa - przypomina słowa innej tenisistki komentatorka Justyna Kostyra. Półfinałowa rywalka Polki ma jednak atut, który jest niewygodny dla Świątek.

Ostatni raz w półfinale Australian Open Iga Świątek zameldowała się w 2022 roku. Startowała wtedy jako dziewiąta zawodniczka rankingu WTA. To był zwiastun najlepszego sezonu w karierze, o jakim nawet pewnie nie marzyła. Wygrała dwa turnieje wielkoszlemowe, została liderką i zdominowała sezon.

W ostatnich latach Australian Open kończył dla Igi Świątek się sporym rozczarowaniem. W 2023 roku odpadła w czwartej rundzie po porażce z Jeleną Rybakiną. W ubiegłym sezonie było jeszcze gorzej, bowiem Polka przegrała już w trzeciej rundzie z Lindą Noskovą. Dlaczego tak się działo?

- W Melbourne mamy typowo twardą nawierzchnię i tak naprawdę trudno znaleźć jedną przyczynę. W poprzednim sezonie Iga narzekała na piłki, że bardzo odlatują z rakiety - tłumaczy Justyna Kostyra, komentatorka Eurosportu.

W tym roku jednak piłki się zmieniły, na co zwracała uwagę także sama wiceliderka rankingu WTA. - Może je łatwiej kontrolować. Poza tym warto zauważyć, że warunki są bardziej zmienne, raz jest bardziej gorąco, raz trochę chłodniej, czasem wieje, jak w przypadku spotkania z Emmą Navarrro. Nie są jednak diametralnie inne, niż na pozostałych turniejach - ocenia nasza rozmówczyni.

Wielka zmiana u Świątek

W tym roku Świątek jak na razie jest dominatorką na kortach Australian Open. Do półfinału doszła, nie tracąc nawet seta. Czy to zasługa zmian, które wprowadził do gry Polki Wim Fissette? Belg trenuje Polkę dopiero od października, a trzy miesiące to mało na diametralne przeobrażenie stylu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niebywała forma "Rosyjskiej Amazonki"

- Trochę widać już rękę Wima Fissette'a. Bardzo poprawił się forhend. To zagranie, które rywalki mogły łatwo złamać. To się stało podczas ubiegłorocznego US Open. Tym razem on jest pewny, nawet taki jak podczas Rolanda Garrosa, gdzie Iga tym elementem zamiata przeciwniczki - wyjaśnia Kostyra.

Wcześniej wielu ekspertów wskazywało, że Świątek w swojej grze nie ma tak naprawdę planu B. 23-latka bała się gry przy siatce i większość sytuacji chciała rozwiązywać mocnymi zagraniami z głębi kortu. Od Australian Open widać ogromną zmianę.

- Ma większą pewność siebie w grze do przodu. Nie boi się iść do siatki, zagarnia przestrzeń na korcie. Nie cofa się za linię końcową. Szybko ustawia się do piłek. Ma idealny balans pomiędzy rotacją a siłą i jej zagrania sprawiają rywalkom ogromną trudność - tłumaczy nasza rozmówczyni.

Zwraca uwagę także na jeszcze jeden, być może najważniejszy aspekt. W drugiej połowie ubiegłego roku podczas gry widać było frustrację u Igi. Takich obrazków próżno szukać na początku sezonu.

- Iga ma większą pewność siebie, ale najważniejsze, że gra z większą radością. Widać, że tenis sprawia jej frajdę, jakby wróciła do korzeni. Justine Henin w Eurosporcie powiedziała, że Wim Fissette to trener, który potrafi wskrzesić radość z gry - zauważa Kostyra.

- A ta sytuacja z zanieczyszczoną melatoniną może jej paradoksalnie pomóc. Czasem zapomina się, po co się jest na korcie. Walczy się tylko o wynik, a nie czerpie przyjemności. Iga poczuła, że tenis nie jest dany raz na zawsze. Ostatni czas przyniósł jej trochę cierpienia poza kortem i teraz cieszy się samą możliwością gry - dodaje.

Amerykanka zdolna do wszystkiego

O pierwszy w historii awans do finału Australian Open Świątek zagra z Madison Keys. To często bardzo niedoceniana tenisistka. A to spory błąd.

Amerykanka jest obecna w szerokiej światowej czołówce od dawna. Jest niezwykle regularna w najważniejszych turniejach. W Australian Open dwukrotnie dochodziła do półfinału, w US Open grała nawet w finale. Do tego jej koronnym uderzeniem jest zagranie, które sprawia Polce sporo problemów.

- Keys ma ogromny atut w postaci forhendu. Potrafi nim mocno przyspieszyć, zagrać płasko. To piłki, których nie lubi Iga. Do tego ma dobry serwis, poprawiła poruszanie się po korcie - objaśnia komentatorka.

Być może jednak najważniejsza zmiana nie dokonała się w stylu gry, a w sprzęcie. Zmieniła rakietę i jak sama wspomina, dało to piorunujące skutki.

- Była namawiana trochę do tego przez męża-trenera. Ona się przed tym broniła, ale ostatecznie uległa. Sama sądziła, że nie myślała, że sprzęt może zrobić taką różnicę. Wskazywała, że piłki, które wylatywały kiedyś za linię końcową, teraz lądują w kontrze - mówi dziennikarka.

Zaznacza, że jej zdaniem to Iga Świątek będzie faworytką tego starcia. Na pięć spotkań z Amerykanką wygrała cztery. Jedyny raz przegrała w 2022 roku w Cincinnati.

- Wtedy kort był ultraszybki. Takiej nawierzchni już nie będzie. Gra na niej niszczyła przyjemność z rywalizacji, dlatego że wymiany były bardzo krótkie. Iga wspominała to spotkanie i mówiła, że Madison po prostu ją zabiła. W pozostałych spotkaniach Polka kontrolowała wydarzenia. Keys jest tenisistką, którą łatwo wybić z uderzenia i do tego będzie dążyła Świątek - tłumaczy Kostyra.

Pojedynek wielkich w finale?

Sporo ekspertów jeszcze przed wynikami półfinałów wskazuje, że bardzo prawdopodobny jest finał Aryna Sabalenka - Iga Świątek, który będzie decydował także o pierwszym miejscu w rankingu. Białorusinka w swoim półfinale zmierzy się z Hiszpanką Paulą Badosą, która w Melbourne pozytywnie zaskakuje.

- Badosa wróciła na kort w 2024 roku po tym, jak diagnozowano u niej zmęczeniowe złamanie dolnej części kręgosłupa. Ona się nie poddała i mówi o tym, że nie pamięta, jak to jest grać bez bólu. Musi przyjmować tabletki albo zastrzyki, ale i tak cieszy się grą w tenisa - twierdzi nasza rozmówczyni.

Która z nich ma większą szansę na wygraną? - Obie zawodniczki się przyjaźnią i wiedzą o sobie wszystko. Często ze sobą trenują. Stawiam na Sabalenkę, bo jest najbardziej równa na nawierzchni twardej. Wygrała ostatnie dwa Australian Open i jest ogromną faworytką również w tym roku. Jeśli Badosa podejdzie do tego półfinału jak do wcześniejszego meczu z Gauff na zasadzie: "Nie mam nic do stracenia", to może to być ciekawe, zacięte starcie - podsumowuje Justyna Kostyra.

Oba półfinały odbędą się w czwartkowy poranek. Najpierw na kort wyjdą Aryna Sabalenka i Paula Badosa, a ich mecz rozpocznie się o 9:30 czasu polskiego. Tuż po nich zagrają Iga Świątek i Madison Keys. Relacja na żywo z obu spotkań na WP SportoweFakty.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (2)
avatar
Pokuśnik
48 min temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wymyślili polskie studio Eurosportu przed meczami Świątek. Tylko ktoś silnych nerwach może to oglądać i słuchać tego co tak wygadują ci pseudo-fachowcy Celt i Szymanik. 
avatar
JANUSZ BYRSKI
1 h temu
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Dlaczego piszecie Iga walczy skoro mecz będzie ok.11. To jest wprowadzanie czytelników w błąd. Aby kliknąć,prawda?