Diana Sznajder w pierwszej rundzie Australian Open stoczyła emocjonującą walkę z Elisabettą Cocciaretto. Szczególnie pierwszy set okazał się dla niej niezwykle trudny. Przegrywała już 3:5, a rywalka miała dwie piłki setowe. Rosjanka zdołała jednak doprowadzić do tie-breaka, w którym zwyciężyła, a w całym meczu wygrała z rywalką 7:6 (4), 6:4.
Podczas meczu doszło do nietypowego zdarzenia i Rosjanka wyprosiła z trybun swoją mamę. Jej zachowanie mogło zostać odebrane jako mocno nieeleganckie, ale jak tłumaczyła, chciała w ten sposób obniżyć poziom napięcia zarówno u siebie, jak i u niej.
- Myślę, że jest to dla niej jeszcze trudniejsze niż dla mnie. Poczułam napięcie, że była zdenerwowana, a ja zaczynałam się denerwować jeszcze bardziej, więc ją odesłałam, by oszczędzić jej nerwów. Mojej rodzinie trudno jest oglądać mecze, ale jestem wdzięczna, że mam ich przy sobie. Zawsze mnie wspierają - powiedziała zawodniczka przed kamerą Australian Open TV.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź
Decyzja o wyproszeniu mamy mogła wywołać mieszane uczucia wśród kibiców, jednak Sznajder zapewniła, że jej intencje były szczere i po prostu nie chciała, by się denerwowała.
Tenisistka podkreśliła również, jak dużym wyzwaniem dla niej był pierwszy mecz w turnieju i zdradziła, jak sobie z tym poradziła.
- Trzeba przyzwyczaić się do nowego kortu, nowych warunków, atmosfery. Mecz był trudny, ale jestem dumna, że wygrałam. Cały czas powtarzałam sobie, że każda zawodniczka jest bardzo dobra i będzie walczyła, bez względu na to, co się stanie - mówiła Rosjanka.
Skrót z meczu można zobaczyć poniżej:
A wywiad z Dianą Sznajder dostępny jest tutaj: