Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Czwarte miejsce Igi Świątek w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego" to rozczarowanie?
Marcin Matkowski, były tenisista, finalista US Open w deblu: Spore zaskoczenie. I też rozczarowanie. Podejrzewałem, że Iga może nie wygrać, bo Aleksandra Mirosław zdobyła złoto na najważniejszej imprezie roku. Doceniam wagę mistrzostwa olimpijskiego, ale uważam, że Iga osiągnęła więcej.
Zaskoczyło mnie, że Igi nie było nawet w pierwszej trójce. Druga Natalia Bukowiecka zdobyła brąz igrzysk - tak jak Świątek, która przecież jeszcze wygrała turniej wielkoszlemowy.
Bukowiecka też wygrała dodatkowo coś wielkiego, bo została mistrzynią Europy, zdobyła złoto w Rzymie, a do tego pobiła 48-letni rekord Ireny Szewińskiej na 400 metrów.
Doceniając i szanując zdobycie złotego medalu mistrzostw Europy oraz pobicie rekordu Ireny Szewińskiej przez Natalię Bukowiecką, wyżej stawiam wygranie turnieju wielkoszlemowego w singlu przez Igę.
Może inne kwestie zdecydowały o wyborze ludzi?
Myślę, że zamieszanie z dopingiem i zawieszeniem oraz utrata pierwszego miejsca w rankingu mogły o tym zdecydować. Do tego kibice przyzwyczaili się do jej sukcesów i traktują wygraną we Roland Garros jako coś normalnego, a to jest wyjątkowe osiągnięcie. Iga nas zbyt mocno rozpieściła dobrymi wynikami.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź
Zaczyna się Australian Open, wielu kibiców ocenia, że Iga miała łatwe losowanie i że może powinna wreszcie triumfować w tym turnieju?
Losowanie nie jest aż takie ważne. Jedna rzecz, która może mieć znaczenie, to fakt, że Gauff jest po stronie drabinki u Sabalenki, a nie Igi. Niektórzy mówią, że Białorusinka trafiła trudniej, ale ostatnio wszystko wygrywała.
Iga Świątek podczas zakończonego w niedzielę United Cup miała opatrunek na nodze, a jej trener Wim Fissette mówił o sporym zmęczeniu. To sygnał alarmowy przed Australian Open?
To nie będzie miało większego znaczenia, przynajmniej na początku turnieju. Do tego spotkania Australian Open są rozgrywane co dwa dni, a nie codziennie jak na większości turniejów.
Czy zaczepki ze strony Danielle Collins czy Nicka Kyrgiosa mogą jakoś wpływać na Polkę? Amerykanka odwróciła głowę w przeciwną stronę, gdy podawała rękę wiceliderce rankingu WTA podczas United Cup, z kolei Australijczyk wypomina zamieszanie z dopingiem.
Collins nie jest dla mnie osobą, którą warto obserwować. Niektórzy mają chęć zwrócenia na siebie uwagi. Wrzuciłbym do tego samego worka ich oboje. Nie warto się tym zajmować i komentować, bo to tylko ich nakręca.
O ile Collins nie jest zbyt lubiana w środowisku, to jednak Kyrgiosa słucha więcej osób, zwłaszcza kibiców.
Znam Kyrgiosa ze wspólnej gry na korcie i też nie jest wart takiej uwagi. On lubi szokować i mówić rzeczy, które są kontrowersyjne, natomiast nigdy nie brałem go za osobę, która ma coś ciekawego i inteligentnego do powiedzenia.
Czyli po prostu Świątek będzie się musiała przyzwyczaić do takich prowokacji?
Iga na pewno się nauczyła z tym żyć. Na pewno ma kilka osób i na ich opinii jest zależy, są dla niej autorytetami. Jeśli jednak z boku ktoś tam brzęczy, to nie powinno mieć to wpływu na Igę. Musi być odporna na takie rzeczy.
Kamil Majchrzak był zawieszony trzynaście miesięcy po zażyciu zanieczyszczonego suplementu. Musiał się odbudowywać od zera, ale po roku od powrotu awansował do turnieju wielkoszlemowego.
To wielki sukces. Ogromny szacunek, bo bardzo trudno się odbudować od zera. Dużo przeszedł. Takie wyniki mogą go tylko utwierdzić w przekonaniu, że należy do światowej czołówki.
To trochę niesprawiedliwe, co spotkało Kamila w porównaniu ze sprawą Świątek, czy podobnym przypadkiem lidera rankingu ATP Jannika Sinnera? On na odpowiedź ITIA musiał czekać 2,5 miesiąca, a liderów światowego tenisa potraktowano znacznie łagodniej.
Kamil i kilka osób było potraktowanych niesłusznie, ale te przypadki nie są identyczne. Iga i Sinner bardzo szybko potrafili udowodnić, co było zanieczyszczone. Kamil czekał kilka tygodni na wynik testów swoich suplementów. Moim zdaniem WADA i ITIA mają problem z komunikacją i o niektórych sprawa nie mówią od razu, co sprawia wrażenie, że są równi i równiejsi. Trzeba to ujednolicić.
A to nie jest potwierdzenie, że wielcy mogą więcej i są jednak w jakiś sposób preferencyjnie traktowani?
Sinner od razu wysłał próbkę tego zanieczyszczonego środka, który używał jego fizjoterapeuta. Iga też była w stanie szybko ustalić źródło. Czas gra rolę. Rozumiem odczucia kibiców, bo to wszystko jest bardzo skomplikowane.
A jak pan postępował, kiedy pojawiała się potrzeba zażycia jakiegoś leku/suplementu?
Od prawie samego początku kariery, albo szedłem do lekarza turniejowego, albo dzwoniłem do naszego lekarza kadry olimpijskiej i tenisowej Huberta Krysztofiaka. Mówiłem, co mi dolega, a on dokładnie radził, co mogę przyjąć, co kupić. Nie używałem na własne ryzyko żadnych odżywek czy maści, bałem się takiej sytuacji.
Przypadek Igi pokazuje, że możesz pójść do lekarza i on ci przepiszę lek, a on będzie zanieczyszczony substancją, która nie powinna się tam znaleźć.
A odkładał pan dajmy na to jedną pastylkę z opakowania, żeby mieć do badania w razie zanieczyszczenia?
Przykład Igi pokazuje, że chyba trzeba tak robić, ale nawet to nie gwarantuje niczego.
To trochę błąd ze strony sztabu Świątek, że nie poszli wtedy do lekarza turniejowego?
Nie, ale też inny lekarz jej to przepisał. Byłaby w tej samej sytuacji. Najważniejsze, żeby był ślad w dokumentach, że lekarz ci to przepisał. Polka trafiła na zanieczyszczoną partię, nie widzę więc winy po stronie jej czy jej sztabu.
Hubert Hurkacz przed startem sezonu mówił, że chce wygrywać największe turnieje. Czy z nowym sztabem trenerskim Nicolas Massu/Ivan Lendl jest w stanie to zrobić?
Hubert już wygrywał największe turnieje, ATP 1000 to najważniejsze zmagania poza Wielkimi Szlemami. Poza tym był już w półfinale Wimbledonu. Hurkacz czuje, że może osiągać rezultaty właśnie w turniejach wielkoszlemowych. Polak to wciąż stosunkowo młody zawodnik i wierzę, że jest w stanie to zrobić.
Przez trzy lata z rzędu kończył sezon w czołowej dziesiątce rankingu, a to nie lada osiągnięcie. Teraz dostanie nowy impuls. Nicolas Massu i Ivan Lendl to wielkie postaci. Jak u Huberta będzie zdrowie, to pojawią się wyniki.
Główną rolę w sztabie Polaka będzie odgrywać Chilijczyk. Jakim człowiekiem jest Nicolas Massu? Miał pan okazję się zmierzyć z nim w deblu, to zresztą dwukrotny mistrz olimpijski z Aten zarówno w grze pojedynczej, jak i podwójnej.
Wydawał się porywisty na korcie, ale poza meczami był bardzo spokojny. Jest nastawiony na pracę.
Lendl to z kolei klasa sama w sobie. Czech bardzo dobrze mówi po polsku. Jego wyniki zarówno jako zawodnika, jak i trenera Andy'ego Murraya mówią same za siebie. Mieć takiego człowieka u siebie to wielka zaleta.
W zeszłym roku Hubert dotarł do ćwierćfinału, gdzie niemal pokonał Daniła Miedwiediewa. W tym jednak trudno marzyć o takim scenariuszu. W pierwszej rundzie zmierzy się z Tallonem Griekspoorem, a jeśli awansuje, to w czwartej trafi na Jannika Sinnera.
Hubert nie będzie patrzył, co ma dalej. Jestem pewien, że skoncentruje się tylko i wyłącznie na Holendrze.
Magda Linette będzie współpracować z Agnieszką Radwańską. To duże zaskoczenie?
Są dobrymi koleżankami, więc dogadują się dobrze poza kortem. To nie będzie pełnoetatowa współpraca, lecz przy najważniejszych turniejach, ale i tak korzyści mogą być bardzo duże.
Wyniki tej współpracy może być widać już teraz?
Nie wiem, czy Magda będzie w swoim tenisie zmieniała coś pod wpływem Agnieszki czy to będą bardziej podpowiedzi psychologiczne. Taka osoba jak Agnieszka może tylko dać pozytywny impuls.
Magdalena Fręch trafiła najgorzej, jak mogła. Już na początek zmierzy się z Poliną Kudermietową, która w tym roku przegrała tylko z Sabalenką w finale turnieju w Brisbane.
Rosjanka może być trochę zmęczona, bo do Australian Open musiała przedzierać się przez eliminacje. To może być szansa dla Magdy przy długim meczu. Szanse są pół na pół, będzie musiała zagrać swój najlepszy tenis od samego początku.
Czy turniej Australian Open jest w jakimś względzie wyjątkowy pod względem atmosfery, kibiców?
Tak, turniej w Melbourne jest nazywany "player’s friendly" . Organizatorzy bardzo się starają, aby zawodnicy mieli wszystko co potrzeba do dyspozycji. Dodatkowo, cały obiekt jest położony na rozległym terenie, dlatego doświadczenie dla zawodników oraz kibiców jest bardzo pozytywne.