„To naturalne w każdej pracy, że zmiany są potrzebne i zazwyczaj są szansą” - pisał po rozstaniu z Igą Świątek. I niedawno wyznaczył sobie kolejne wyzwanie w swojej karierze.
Piotr Sierzputowski rozpoczął współpracę z Igą Świątek w maju 2016 roku. Początkowo jako drugi trener, później jako pierwszy, na pełen etat. Pod jego opieką Świątek odnosiła sukcesy już w juniorskich turniejach, triumfując na Wimbledonie 2018. W 2019 rywalizowała już w seniorskich rozgrywkach, a w 2020 zdobyła tytuł w Rolandzie Garrosie.
W grudniu 2021 doszło do rozstania między Sierzputowskim a Świątek. „Dziękuję za ten czas Idze i całemu zespołowi, oraz tym którzy pojawili się na tej drodze. Życzę Idze jak najlepiej, powodzenia!” - pisał wtedy na Instagramie. Trener podjął współpracę z Shelby Rogers, ale Amerykanka z powodu kontuzji zdecydowała się na zakończenie kariery po US Open 2024. Ponownie szkoleniowiec szukał więc opcji dla siebie.
I znalazł idealną. 17-letni wówczas Tomasz Berkieta dowiedział się o możliwości pracy z byłym szkoleniowcem Igi Świątek po meczu w Australian Open 2024. - Trenowałem tylko z mamą, szukaliśmy kogoś, kto mógłby ze mną podróżować - wspomina. Zatrudnił Sierzputowskiego oraz Macieja Ryszczuka, który również pracował ze Świątek, ale współpracuje też między innymi z Janem Zielińskim. - To jeden z najlepszych specjalistów na świecie, jeśli chodzi o motorykę i fizjoterapię. Poznaliśmy się… w toalecie w Miami. Rozmawiałem przez telefon po polsku, on to usłyszał i mi się przedstawił. Tak się zaczęło - wspominał Sierzputowski.
Ostatnie lata trener spędził podczas największych turniejów organizowanych pod szyldem WTA. Droga do nich wiedzie przez imprezy ITF i przechodził ją już ze Świątek. Wie, jak to funkcjonuje.
Przerywnikiem pomiędzy kolejnymi startami w ITF-ach był dla Tomasza Berkiety start w Invest in Szczecin Open, największym i najstarszym męskim zawodowym turnieju w Polsce. 18-latek otrzymał od organizatorów dziką kartę, dzięki czemu mógł rywalizować w singlu i deblu.
Tenisista do Szczecina przyjechał wraz z tatą oraz Piotrem Sierzputowskim. Wykorzystał do maksimum czas spędzony w stolicy województwa zachodniopomorskiego. Miał okazję przebywać z tenisistami, którzy dobijają się do czołówki, trenować z bardziej doświadczonymi i utytułowanymi zawodnikami.
Sam Sierzputowski był bardzo zadowolony z warunków, które zastał na miejscu. - Ten turniej jest zorganizowany lepiej niż niektóre imprezy ATP 250, a nawet bym się pokusił o stwierdzenie, że jest na poziomie niektórych ATP 500, a to duży komplement. Np. Jedzenie nie jest wymagane od turnieju ATP Challenger. Transporty, hotele, miejsce do trenowania, to wszystko jest dostępne, co wcale nie jest oczywiste nawet na wyższym poziomie. Nie zdziwiłbym się, gdyby w Szczecinie udało się podnieść rangę. Moje pytanie, jako trenera jest proste, czy my takiego turnieju tu potrzebujemy? Potrzebujemy jak najwięcej małych - skomentował trener.
W oficjalnym spotkaniu Berkieta stanął po drugiej stronie siatki z byłą 85. rakietą świata, Dennisem Novakiem. Polak ostatecznie przegrał w dwóch setach i krytycznie podszedł do tego, co zaprezentował. - Niestety przejście z juniorskiego do seniorskiego tenisa jest dla mnie dość ciężkie. W tenisie juniorskim grałem, nie myśląc o co gram, nie było większej stawki. Teraz gram o punkty, pieniądze, na razie w ważnych momentach coś mnie spina, przeskakuje w głowię i przestaję grać to, co grałem przez pierwszych kilka gemów. To jest coś, nad czym muszę popracować i nie uważam, żebym był bardzo daleko od tego poziomu. Na razie po prostu głowa nie pozwala mi na rozwinięcie skrzydeł - tłumaczył.
Potrzebne są mu jednak takie mecze jak ten. Podobnie było ze Świątek, przegrywała spotkania na wysokim poziomie, by potem stopniowo piąć się w górę. Teraz jest na samym szczycie i bardzo dużą cegiełkę dołożył do tego właśnie Sierzputowski.
Sam trener widzi ogromny potencjał w zawodniku, który podczas juniorskiego Australian Open serwował ponad 233km/h. Musi cierpliwie przejść drogę z turniejów do lat 18, przez imprezy rangi ITF, do tych najważniejszych występów z Wielkim Szlemem na czele. - Jeżeli będzie całkowicie zdrowy, to zrobi to szybciej niż wielu innych tenisistów - zapewnił szkoleniowiec.