43. miejsce w światowym rankingu WTA sprawiło, że Magdalena Fręch miała zagwarantowane miejsce w głównej drabince wielkoszlemowego US Open. Nasza tenisistka rozpoczęła rywalizację już w pierwszym dniu.
Polka zmierzyła się z niżej notowaną Belgijką Greet Minnen. Tenisistki do tej pory nie miały jeszcze okazji ze sobą rywalizować. Z uwagi na wyższe miejsce w rankingu to Fręch była faworytką tego pojedynku.
Tymczasem to 70. rakieta świata potrzebowała dwóch setów, by odnieść końcowy triumf. Zarówno w premierowej odsłonie, jak i w drugim secie Minnen zwyciężyła 7:5 (relacja TUTAJ). W II partii Polka wróciła ze stanu 0:4, ale nie była w stanie pójść za ciosem.
Tym samym przygoda naszej tenisistki w Nowym Jorku zakończyła się w najszybszy możliwy sposób. Jednak za sam występ w głównej drabince miała zapewniony zarobek na poziomie 100 tysięcy dolarów, czyli blisko 384 tys. złotych.
Teraz Fręch przez najbliższe dwa tygodnie będzie mogła przygotowywać się do kolejnego startu. Polka zgłosiła się bowiem do turnieju rangi WTA 500 w meksykańskiej Guadalajarze, który zostanie rozegrany w dniach 9-15 września.
ZOBACZ WIDEO: Muzyka z Harry'ego Pottera i miotła. Kabaret, jak przywitali gwiazdora