Swój ostatni turniej w profesjonalnej karierze na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 rozgrywa Andy Murray. Brytyjski tenisista to legenda w swojej dyscyplinie, który obecnie w stolicy Francji reprezentuje kraj w turnieju deblowym z Danielem Evansem.
Andy Murray profesjonalną karierę rozpoczął w kwietniu 2005 roku. Oznacza to, że Brytyjczyk czynnym zawodowcem jest przez ponad 19 lat. W tym czasie wygrał trzy turnieje wielkoszlemowe - dwukrotnie triumfował przed własną publicznością będąc najlepszym zawodnikiem Wimbledonu (2013, 2016) oraz raz zwyciężył w US Open (2012). Brytyjczyk przez ponad 10 miesięcy był także najlepszym tenisistą na świecie. Andy Murray był liderem rankingu ATP od 7 listopada 2016 do 20 sierpnia 2017.
Murray na swoim koncie ma już medale igrzysk olimpijskich. Był najlepszym singlistą w Londynie (2012) oraz w Rio de Janeiro (2016) oraz zdobył srebro w deblu, także w Londynie. Edycja Paryż 2024 ma być ostatnim występem, nie tylko olimpijskim w wykonaniu 37-letniego Brytyjczyka.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Przemysław Babiarz zawieszony. "Obie strony powinny sobie podać ręce"
Niespodziewanie wycofał się z turnieju singlistów tuż przed losowaniem drabinki igrzysk olimpijskich Paryż 2024. Postanowił jednak, że nie odwoła swojego występu w rywalizacji deblowej. W tych zawodach Murray reprezentuje Wielką Brytanię razem z Danielem Evansem, który w poniedziałek odpadł z turnieju singlowego po porażce ze Stefanosem Tsitsipasem.
Brytyjczycy od samego początku nie mieli łatwej przeprawy. W pierwszej rundzie grali przeciwko Japończykom. Kei Nishikori i Taro Daniel od początku byli bardzo skuteczni. Po zaledwie trzydziestu minutach cieszyli się oni z wygranego seta, w którym pokonali Brytyjczyków 6:2.
Druga partia także zaczęła się bardzo dobrze dla Japończyków, którzy prowadzili 2:0, a później 4:2. Ambitni Brytyjczycy nie chcieli jednak kończyć igrzysk olimpijskich Paryż 2024 na pierwszej rundzie. Andy Murray i Daniel Evans podnieśli się, odrobili straty i zwyciężyli 7:5 w tie-breaku, doprowadzając do remisu w meczu.
O awansie decydował trzeci set. Na igrzyskach olimpijskich wygląda on zupełnie inaczej niż w tourze. Wygrywa duet, który jako pierwszy wywalczy dziesięć punktów z co najmniej dwoma punktami przewagi. Japończycy w trzeciej partii prowadzili już 9-4 i mieli pięć piłek meczowych. Kei Nishikori i Taro Daniel nie potrafili tego wykorzystać. Skuteczni w końcówce byli Brytyjczycy, którzy ostatecznie zwyciężyli 11-9 i awansowali do drugiej rundy. Po tej wygranej Andy Murray przyznał, że nigdy wcześniej nie obronił aż pięciu piłek meczowych.
W drugiej rundzie wcale nie było łatwiej. We wtorek Brytyjczycy walczyli o awans do czołowej ósemki turnieju deblowego z Belgami. Tym razem skuteczniej spotkanie rozpoczęli Andy Murray i Daniel Evans, którzy pierwszego seta wygrali 6:3. W drugiej partii ponownie potrzebny był tie-break do rozstrzygnięcia, ale tym razem Brytyjczycy w nim ulegli i kolejny raz musieli rywalizować w trzecim, decydującym secie.
Ten miał dość podobny przebieg do starcia Brytyjczyków z Japończykami. Ponownie jako pierwsi piłki meczowe mieli rywale Murraya i Evansa. Sander Gille i Joran Vliegen prowadzili 9-7, ale także nie potrafili dokończyć dzieła i pokonać legendę. Ponownie to duet z Wielkiej Brytanii był skuteczniejszy w samej końcówce i odwrócił losy meczu. Andy Murray i Daniel Evans wygrali 11-9 i awansowali do ćwierćfinału.
Andy Murray nie ukrywał radości po pokonaniu kolejnych rywali, co widać na nagraniu Eurosportu w mediach społecznościowych, które jest załączone poniżej. Jego ostatni turniej w zawodowej karierze nadal trwa. Pytanie jak długo ten "last dance" będzie trwać? W ćwierćfinale Brytyjczycy zmierzą się ze zwycięzcą z pary Taylor Fritz i Tommy Paul - Robin Haase i Jean-Julien Rojer. Starcie Amerykanów z Holendrami odbędzie się w środę, 31 lipca.
Czytaj także:
Dziewczyny, co wy zrobiłyście?! Polki wyrwały medal!
Ale numer. Kolejna wielka faworytka wyrzucona z igrzysk