Kłótnie przed meczem Nadala z Djokoviciem. Paryż chciał pomóc swojemu bohaterowi

Getty Images / Pete Dovgan/Speed Media/Icon Sportswire  / Na zdjęciu: Rafael Nadal
Getty Images / Pete Dovgan/Speed Media/Icon Sportswire / Na zdjęciu: Rafael Nadal

Paryżanie do końca wierzyli w cud, ale taki nie miał prawa się zdarzyć i się nie zdarzył. Zmagający się z kontuzjami Rafael Nadal w poniedziałek być może zakończył swoją singlową przygodę z kortami Rolanda Garrosa. Mecz wyglądał jak finał turnieju.

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

"Rafa kochamy cię", "Jesteś najlepszy", "Rafa naprzód" - to tylko nieliczne spośród wielu okrzyków jakie padał podczas poniedziałkowego meczu Rafaela Nadala na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu. Sędzia wielokrotnie musiał uspokajać kibiców, którzy od początku spotkania nie ukrywali swoich sympatii.

O tym, że mamy do czynienia z niezwykłym wydarzeniem mogliśmy przekonać się jeszcze przed wyjściem obu zawodników na kort. Na schodach prowadzących na trybuny już podczas końcówki meczu Igi Świątek zgromadził się tłum fanów. Rywalizacja Novaka Djokovicia z Rafaelem Nadalem była bowiem zaplanowana tuż po meczu Polki. Kibice byli tak podekscytowani, że nawet w trakcie rozgrzewki pojawienie się na trybunach nowych fanów i chwilowe przysłonienie wydarzeń wywoływało wściekłość tych, którzy zajęli już swoje miejsce.

Do kłótni o miejsca doszło nie tylko wśród kibiców, ale przede wszystkim dziennikarzy. Organizatorzy nie spodziewali się tłumów i nie wymagali wcześniejszej rezerwacji miejsc. Okazało się, że na stadionie zjawiło się nawet dwukrotnie więcej chętnych niż było miejsc. Część dziennikarzy uznała, że spotkanie jest na tyle istotne, że woli oglądać je na żywo przez 10-centymetrowe okienka w drzwiach od kabin komentatorskich niż śledzić rywalizację w telewizji.

ZOBACZ WIDEO: "Nie przystoi". Jest oburzona słowami Piesiewicza

Ci z fanów, którym udało się zająć miejsca na trybunach od początku robili wszystko, by pomóc swojemu idolowi. Niemal każdy wygrany punkt wywoływał na trybunach wybuch euforii. Na taką pomoc trybun w Paryżu nie mają co liczyć nawet reprezentanci gospodarzy. Dla porównania punkty zdobywane przez Djokovicia nagradzane były jedynie delikatnymi oklaskami. Właściwie nie trzeba było śledzić wydarzeń na korcie, by tylko ze słuchu dowiedzieć się, kto obecnie jest w korzystniejszej sytuacji.

Tym razem jednak wsparcie z boku na niewiele się zdało, bo Djoković już od pierwszej piłki niepodzielnie panował nad wydarzeniami na korcie. Serb znakomicie serwował, często belitośnie zmuszał rywala do sprintów pod siatkę, a Nadal tylko pod koniec drugiego seta był w stanie odpowiedzieć charakterystycznymi dla siebie uderzeniami po linii.

Choć jeszcze przed meczem Hiszpan dementował, że to jego ostatni singlowy mecz na kortach Rolanda Garrosa, to jednak dało się wyczuć, że 38-letniemu nękanemu przez kontuzję zawodnikowi trudno będzie jeszcze kiedykolwiek wrócić do najwyżej formy i nawiązać walkę o 15. turniejowe zwycięstwo w Paryżu. Mecz z Djokoviciem aż zbyt wyraźnie obnażył jego słabości. Na trybunach nie było chyba osoby, która nie brała pod uwagę tego, że poniedziałkowy mecz to zakończenie wspaniałej historii singlowej Nadala na kortach Rolanda Garrosa.

Tenisistę podczas igrzysk czeka jeszcze rywalizacja w deblu w parze z Carlosem Alcarazem, a tu ma jeszcze sporą szansę na szczęśliwe spięcie swoich występów w Paryżu.

Czytaj więcej:
Bała się, że skończy pod mostem. trafiła do Disneylandu
Glinka: Dawno tak nie wierzyłam w medal

Źródło artykułu: WP SportoweFakty