W czwartek (4 lipca) Hubert Hurkacz przystąpił do rywalizacji w drugiej rundzie Wimbledonu. Jego rywalem był Francuz, Arthur Fils. Od początku spotkanie nie układało się po myśli Polaka. Ten przegrał dwa pierwsze sety i był o krok od odpadnięcia z turnieju.
Reprezentant Polski wrócił jednak do gry i wygrał trzecie rozdanie. Później jednak doszło do dramatycznych scen. W czwartym secie desperacko rzucił się przy siatce, by obronić piłkę. Zdobył punkt, ale po chwili poczuł ból. Potrzebna była pomoc lekarza.
Choć Hurkacz próbował kontynuować grę, to jednak stan zdrowia mu na to nie pozwolił. 27-latek skreczował, co zakończyło jego udział w tegorocznej edycji Wimbledonu. Stracił tym samym szansę na poprawę swojej lokaty w rankingu ATP (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Rajskie wakacje reprezentanta Polski
Czy porażka z Filsem oznacza, że polski tenisista spadnie w światowym zestawieniu? Nie jest to przesądzone. W środę Hurkacz "awansował" w wirtualnym rankingu na szóste miejsce (4105 pkt.) po tym, jak sensacyjnie odpadł Andriej Rublow.
Polaka na siódmą lokatę może zrzucić Alex de Minaur. Australijczyk potrzebuje jednak do tego kilku wygranych meczów na Wimbledonie. Hurkacz musi się także oglądać na Grigora Dimitrowa, Taylora Fritza, Tommy'ego Paula, Bena Sheltona i Ugo Humberta.
Całej piątce tenisistów do tego, by wyprzedzić Polaka, potrzebne jest jednak zwycięstwo w Wimbledonie (bądź też w przypadku niektórych dojście do finału). To wszystko wydaje się jednak mało prawdopodobne.
Oznacza to, że po turnieju w Londynie Hurkacz najpewniej będzie się plasował na szóstym lub siódmym miejscu w rankingu ATP.
Zobacz także:
Hurkacz przerwał milczenie. "Będę potrzebował trochę czasu"