Na francuskich kortach Paula Badosa wygrała dotąd z dwiema zawodniczkami, wyżej notowanymi w światowym rankingu. W drodze do 1/16 finału Rolanda Garrosa wyeliminowała Katie Boulter oraz Julię Putincewą, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Już w sobotę zawodniczka z Hiszpanii powalczy z drugą rakietą świata, a więc Aryną Sabalenką. Nie jest żadną tajemnicą, że prywatnie obie tenisistki są przyjaciółkami. To stanowi dodatkowy smaczek przed rozpoczęciem tej rywalizacji.
W bilansie bezpośrednim przewagę ma oczywiście Sabalenka. Chociaż statystyki nie przemawiają za Badosą, to 26-latka będzie chciała sprawić niespodziankę nad Sekwaną. Podczas spotkania nie będzie mowy o sentymentach.
- Wymieniamy się wiadomościami, żartujemy ze sobą, ale wszystko zmienia się, gdy zapraszają nas na kort. Gdybym nie wierzyła w wygraną, nawet nie wychodziłabym na plac gry. Zamierzam zrobić wszystko, by tym razem nie przegrać. Aryna wychodzi na kort, bombarduje rywalki, jest bardzo agresywna i ma dużą pewność siebie, ale jest też przeciwniczką, która bardzo mnie motywuje - serwis puntodebreak.com cytuje wypowiedź Badosy.
Tymczasem Sabalenka próbuje odrabiać straty do liderki zestawienia WTA, Igi Świątek. Potrzebowała zaledwie czterech setów, by wygrać dwa dotychczasowe mecze w ramach Rolanda Garrosa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! To może być gol sezonu
Czytaj więcej:
Zagra z rosyjską skandalistką. Świątek zabrała głos